20/2020

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Nie damy zrobić z siebie kozłów ofiarnych

Liderka protestu rezydentów oskarża ministra zdrowia i wojewodę mazowieckiego o łamanie Kodeksu etyki lekarskiej Katarzyna Pikulska – lekarka, jedna z liderek protestu głodowego rezydentów w październiku 2017 r. Właśnie ukończyła kilkuletnie szkolenie służące zdobyciu specjalizacji w zakresie ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Ma przed sobą państwowy egzamin specjalizacyjny. Do rzecznika odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie złożyła skargę na Łukasza Szumowskiego i Konstantego Radziwiłła, bo uważa, że ich postawa jest niegodna lekarza. Myślę o pani: niepokorna lekarka, która szuka guza. Mało było pani nagonki TVP podczas protestu rezydentów? Przedstawiono panią jako bawiącą się na egzotycznych wakacjach, a to była misja humanitarna w Kurdystanie. Teraz złożyła pani skargi na dwóch mocno osadzonych politycznie lekarzy. – Mówi się: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Uważam, że po tej historii z TVP jestem znacznie silniejsza. I nie boi się pani konsekwencji? Jeszcze nie zdała pani egzaminu specjalizacyjnego z ortopedii. Ja jednak byłabym ostrożniejsza. – Lekarze boją się mówić publicznie o sytuacji w okresie epidemii, bo dostali zakazy wypowiadania się w mediach. Także konsultanci krajowi, nawet od chorób zakaźnych, nie mogą się wypowiadać. Czy to normalne? Pielęgniarka, która powiedziała w mediach o niedoborach środków ochrony osobistej w jej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Epidemia przemocy

Dla wielu osób stosujących przemoc nakaz „zostań w domu” staje się instrumentem usidlenia ofiary Agnieszka. To oczywiście nieprawdziwe imię. Kobiety doświadczające przemocy w rodzinie nie chcą podawać swoich danych. Maseczka skutecznie zasłania jej twarz. Niech więc będzie Agnieszka. Opowiada o tym, jak poznała męża, jak przez kilka lat byli parą, pracowali, urządzali mieszkanie, wyjeżdżali. Zwyczajne życie. – Owszem, przed ślubem zdarzało się, że mój partner zachował się wobec mnie nie w porządku, ale to były drobne przykrości – wspomina. – Kiedy coś przeskrobał, na przeprosiny obsypywał mnie prezentami. Gdybym mogła przypuszczać, jakie piekło mnie czeka, nigdy bym za niego nie wyszła. Teraz, w czasie epidemii, jesteśmy ciągle razem i to spotęgowało przemoc. Głównie psychiczną. Kiedy myślę, że tak miałoby być już zawsze, jestem przerażona. Jeśli dalej tak ma być, to lepiej, żeby mąż mnie wykończył. Dręczy duszę Co roku w Polsce przemocy domowej doświadcza ok. 90 tys. osób. Głównie kobiet i dzieci. W czasach izolacji, kiedy kontakt z psychologiem czy asystentem rodziny jest tylko zdalny, ojcowie, matki, mężowie, w ciałach których ukryli się oprawcy, dręczą swoje ofiary. Wiedząc, że przemoc karmi się milczeniem. Mieli dla siebie niewiele czasu. On był

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Nic, tylko pisać

W czasie epidemii pisarze się nie nudzą, inspiracji jest dość Oto historia o tym, jak w Wielki Piątek, będący jednocześnie 10. rocznicą katastrofy smoleńskiej, podczas największej od 100 lat pandemii prowadzącej do krachu gospodarczego, miesiąc przed wyborami prezydenckimi, dochodzi do radioaktywnego pożaru w Czarnobylu. Brzmi nieźle? Jak pomysł na bestseller? Być może ktoś się zainspiruje, bo autor tej internetowej anegdoty, Jakub Sieczko, jest lekarzem i chyba nie ma czasu chwytać za pióro. Bo żyjemy w ciekawych czasach. Rzeczywistość dostarcza tematów, których nie wymyśliliby najlepsi autorzy. Nic, tylko pisać. Toteż literaci, zarówno ci uznani, jak i początkujący, lepiej lub gorzej, ale piszą. Do łask wróciło prowadzenie diariusza. „Dziennik z czasów zarazy” – to popularna fraza w mediach społecznościowych, bo właśnie w tej przestrzeni publikowane są zapiski. Profesjonaliści wybierają różne strategie: są narracje zażarcie polityczne, opisy stanu wewnętrznego, a także recenzje filmów, seriali i książek. Kaczyński bohaterem literackim Manuela Gretkowska, pisarka, scenarzystka i działaczka społeczna, w swoim dzienniku zarazy ostro krytykuje rządzących. Dostaje się Dudzie, Kaczyńskiemu, Morawieckiemu i pomniejszym politykom PiS. O absurdzie wyborów prezydenckich w trakcie epidemii pisze bez ogródek: „My jesteśmy bydłem wyborczym, które chcą zagnać do ubojni politycznej. Nigdy »urna« nie miała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Jak abp Michalik drapie myśli?

Pociąg do odznaczeń i medali jest wśród hierarchów cechą stałą. Lubią je dostawać. Choć jeszcze bardziej lubią słuchać, dlaczego są tak cenieni. Laudatorzy wychodzą więc ze skóry, by w sposób szczególny dopieścić i tak już rozpuszczone pochlebstwami uszy dostojników. Wzorem dla młodych i ambitnych pochlebców może być laudacja ks. dr. hab. Witolda Ostafińskiego wygłoszona w Krakowie pod adresem abp. Józefa Michalika: „Drapie myśli, rozbudza emocje, jego nauczanie jest palące i przenikliwe”. Laureat medalu Bene Merenti dowiedział się też, że „głosi Słowo z miłością, która nie unosi się gniewem i nie szuka poklasku, lecz wpółweseli się z prawdą”. Nas też jakaś wesołość ogarnęła.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zamożni dostaną jeszcze więcej

Amerykański gospodarczy pakiet ratunkowy bardzo pogłębi nierówności społeczne Na pozór czwartek, 30 kwietnia, był kolejnym dniem pandemii. Serwisy informacyjne na całym świecie zaczynały się od statystyk zachorowań i ofiar śmiertelnych choroby, potem płynnie przechodziły do raportów gospodarczych. Omawiano straty w kolejnych sektorach, cytowano wypowiedzi przedsiębiorców nerwowo oczekujących na podanie przez władze dat dozwolonego otwarcia ich biznesów. W Stanach Zjednoczonych ten dzień miał jednak wymiar szczególny. Rano Departament Pracy opublikował kolejne cotygodniowe zestawienie danych dotyczących krajowego rynku pracy. Wynikało z nich, że w ciągu siedmiu poprzednich dni kolejne 3,6 mln Amerykanów znalazło się na bezrobociu. W ujęciu tygodniowym nie był to wynik rekordowy, w czasie pandemii zdarzały się już znacznie gorsze raporty. 30 kwietnia pękła jednak inna bariera psychologiczna. Liczba Amerykanów, którzy stracili źródło dochodów z powodu zmian wywołanych koronawirusem, przekroczyła bowiem 30 mln. Dla porównania, w czasie kryzysu finansowego sprzed dekady bez pracy znalazło się 8,7 mln obywateli, przeszło trzy razy mniej. Jerome Powell, sekretarz generalny Rezerwy Federalnej, szacuje już, że liczby te mogą oznaczać kwietniowe bezrobocie w USA przekraczające 10%, podczas gdy na koniec marca

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wszystkie spiny prawicy

Echa na prawicy powtarzają dziś trzy hasła: gorzki kompromis, zjednoczenie ponad wszystko i wzięcie odpowiedzialności W tej kampanii (nie)wyborczej prawica grała tak naprawdę na dwóch boiskach jednocześnie. Nie chodziło wyłącznie o to, żeby zapewnić Andrzejowi Dudzie reelekcję. Zjednoczona Prawica walczyła również o przetrwanie tego czasu jako formacja faktycznie zjednoczona, wbrew chwiejnej postawie koalicjantów i kruchej większości sejmowej. Gdyby cokolwiek poszło nie po myśli rządzących, trzeba było mieć pod ręką nie tylko gotowe analizy prawników, ale i medialne spiny całej sytuacji. Mimo tych starań błyskawiczne rozstrzygnięcia czwartkowego wieczoru mogły zaskoczyć wszystkich. Ledwie zakończyła się debata „wyborcza” w TVP, a już wiedzieliśmy, że wybory się nie odbędą. Kto teraz najlepiej zakręci tym tematem? Przy takich okazjach prawicowy internet – media, kanały na YouTubie, tweety i portale – jest źródłem wprost nieocenionym. Echa na prawicy powtarzają dziś trzy hasła: gorzki kompromis, zjednoczenie ponad wszystko i wzięcie odpowiedzialności. Co one tak naprawdę znaczą i co z tego wynika? Hasło dnia: gorzki kompromis „Czy uda się zasypać podziały w Zjednoczonej Prawicy? Czy to da się jeszcze mocno skleić? Czy ta konstrukcja może znów zacząć sprawnie działać? Czy zawarty kompromis to uznanie, że obie strony potrzebują

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Wielki Walicki

Słuchając Walickiego, dowiadujemy się w ciągu godziny więcej, niż dałoby nam tygodniowe siedzenie w bibliotece Gdy się myśli o Andrzeju Walickim, nasuwa się porównanie z Leszkiem Kołakowskim, z którym on przez wiele lat dyskretnie, ale też wytrwale, rywalizował, czemu świadectwo dał w tomie „Listy 1957-2007”. Studenci w Oksfordzie mówili o Kołakowskim „Wielki (Great) Koko”, słusznym będzie też mówić o Wielkim Walickim, ale z podkreśleniem różnic. Walicki był profesorem na wielu uniwersytetach, ale nie lubił wykładać na poziomie studenckim czy doktoranckim, w ogóle nie lubił uczyć, a już zwłaszcza wychowywać. Krąg jego oddziaływania z tego powodu, ale też z innych przyczyn, nie jest tak szeroki, jak mógłby być. Wielkim jest jako badacz, autor wielu dzieł tłumaczonych na wiele języków lub pisanych po angielsku. Książki Kołakowskiego należą do dwóch dziedzin: nauki i literatury pięknej – był niezwykle uzdolnionym stylistą – nie mówię o utworach rozrywkowych, co także potrafił. Walicki pisze językiem naukowym i stylem tzw. silnym. W jego książkach nie ma miejsca na wielość interpretacji. Jego pozycja naukowa w międzynarodówce akademickiej jest mocno ugruntowana, mógł wybierać między uniwersytetami amerykańskimi. Zdecydował się na uprzywilejowaną katedrę na katolickim Notre Dame. Jako młodzieniec przeczuwał, że będzie długo żył, i jego plany

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

Gowin kontra Kaczyński: kruchy rozejm

Na prawicy się dogadali. Ale tylko kwestią czasu są kolejne awantury Na początek uwaga ogólna. Dwóch szeregowych posłów, Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin, dogadało się i przesunęło wybory prezydenckie. Na kiedy – nie wiemy. Być może oni sami jeszcze tego nie wiedzą. Pewnie nie do końca też wiedzą, jak będą one wyglądać. I kto będzie mógł w nich wystartować. Ale przy okazji zdecydowali, jak zachowają się Państwowa Komisja Wyborcza, Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny. Czy taki kraj można uznać za demokrację? Z trudem. Polska na osi demokracja-autorytaryzm wciąż przesuwa się w tym drugim kierunku. Coraz częściej przychodzi nam obserwować kpiny z zasad państwa prawa, z wolnych wyborów. Świat to widzi. Ale, po pierwsze, póki Rubikon nie zostanie przekroczony, póki wciąż będzie możliwy powrót do demokracji drogą normalnych wyborów, nie warto wołać, że oto nastała dyktatura. Ta gra nie jest skończona, a bunt Gowina dał nadzieję, że Kaczyński dyktatorem nie zostanie. Dlaczego – o tym za chwilę. Po drugie, mówiąc o tym buncie, analizując jego konsekwencje, powinniśmy mieć świadomość, co to była za gra. Jarosław Gowin nie rzucił wyzwania Jarosławowi Kaczyńskiemu, żeby pomóc opozycji, żeby zniszczyć rządzącą większość itd. Zbuntował się z dwóch konkretnych powodów –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wirus bogatych

Brazylia: w przeludnionych fawelach koronawirus może oznaczać wyrok śmierci Uśmiech na twarzy, uściski z sympatykami i ochocze podawanie im dłoni – prezydent Jair Bolsonaro bagatelizuje koronawirusa, porównując go do przeziębienia. Mimo że pandemia zbiera w Brazylii coraz tragiczniejsze żniwo, nic nie wskazuje na to, aby prezydent zmienił zdanie. • W Ameryce Łacińskiej mówi się o nim wirus bogatych. SARS-CoV-2 został tu bowiem „przywieziony” albo przez turystów (to przypadek m.in. Kostaryki i Kolumbii), albo przez zamożnych mieszkańców, mających środki na dalsze podróże. Większość przypadków zarażenia dotyczyła osób, które wróciły z Azji lub Europy, bo właśnie w styczniu i lutym w krajach południowoamerykańskich trwają wakacje. Podobnie koronawirusa określa się w Brazylii, która była pierwszym państwem na kontynencie z potwierdzonym przypadkiem zarażenia. Stało się to 26 lutego, a zakażonym był 61-letni mieszkaniec stanu São Paulo, który wrócił z wyjazdu służbowego do Lombardii. W tym samym regionie pojawiła się pierwsza ofiara śmiertelna. 16 marca prasa poinformowała o 62-letnim mężczyźnie, który cierpiał na cukrzycę oraz nadciśnienie i zmarł po kilku dniach pobytu w szpitalu. Głośno zrobiło się także o drugiej ofierze śmiertelnej koronawirusa w Brazylii, 63-letniej pomocy domowej w luksusowej dzielnicy Leblon w Rio de Janeiro. Jej przypadek pokazuje skalę różnic społecznych. Kobieta

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Edward Brzostowski – człowiek wielkich projektów i czynów

Żegnam Edwarda Brzostowskiego. Odszedł człowiek, którego życie, charakter i osiągnięcia dowodzą, jak fałszywe, niemądre jest popularne powiedzenie, że nie ma ludzi niezastąpionych. Edward był niezastąpiony, wyjątkowy i niepowtarzalny. Poznaliśmy się w połowie lat 80. Jako ministra do spraw młodzieży zaprosił mnie do Dębicy, do Igloopolu, który wtedy, w trudnym czasie, był przykładem sukcesu ekonomicznego, nadzieją na rynku niedoborów, pożądaną marką w Polsce i za granicą. Z podziwem patrzyłem na obiekty, trwającą pracę, czekające na towar chłodziarki. Spotkałem też pracowników Igloopolu i najbliższych współpracowników Edwarda. Darzyli Go szacunkiem, a przecież nie był człowiekiem łatwym. Wymagający, czasem apodyktyczny, nie uznawał dyplomacji – prawdę walił prosto z mostu, cenił tych, którzy są gotowi realizować z Nim wielkie projekty, nie znosił zawistników i tych, co zawsze wiedzą, że „to nie może się udać”. Byliśmy także w Sieniawie. Tam Edward odbudował pałac z wieloletniego zniszczenia. Przed naszym przyjazdem nad pałacowym parkiem przeszła trąba powietrzna i zniszczyła dziesiątki starych dębów. Byliśmy przygnębieni, a Edek powiedział: „Wszystko można zbudować, odbudować, ale tej straty naprawić nie możemy. To boli”. Od tego czasu utrzymywaliśmy stały kontakt, współpracowaliśmy, spotykaliśmy się i przyjaźniliśmy. Z naszych rozmów wiem, że Edward kochał na swój sposób Dębicę. Tu wybudował znaczną część miasta, z domem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.