49/2022

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony Jerzy Domański

Dzwon dla Zełenskiego

Prezydent Zełenski pokazuje światu, jak można walczyć o interesy swojego kraju. Bez oglądania się na interesy innych państw. Nawet tych, dzięki którym Ukraina może jeszcze wojować, bo dostaje pomoc o niewyobrażalnej skali. Historia od zakończenia II wojny światowej nie zna podobnego wsparcia. Bez tego nawet największa ofiarność Ukraińców nie wystarczyłaby do skutecznej obrony tego państwa. Ale żeby Ukrainie tyle dać, nawet najbogatsze państwa muszą zacisnąć pasa. A Polska do tych bogatych przecież nie należy. Problemów bytowych, i to na bardzo elementarnym poziomie, doświadczają miliony Polaków. Mimo to pomoc z Polski płynie na Ukrainę szerokim strumieniem. To jak dotąd bezwarunkowe wsparcie może być dalej tak hojne, jeśli strona ukraińska nie będzie naruszała naszych interesów. A tak niestety coraz częściej się dzieje. Powołanie Andrija Melnyka na wiceministra spraw zagranicznych nie jest już dzwonkiem alarmowym. To prawdziwy dzwon. Prezydent Zełenski musi usłyszeć, że jeśli nawet polscy politycy przełkną i tę żabę, to wielu Polaków rządu z Melnykiem wspierać nie będzie. Jak ocenić ten wrogi wobec Polski gest? Antypolski awanturnik, którego Niemcy pogonili po wielu kłamstwach, oszczerstwach i chamskich zachowaniach, awansował na wiceministra. Zakłamywanie tragedii wołyńskiej po tym, co Polacy robią dla Ukrainy, jest niegodziwe. Głupie i niegodziwe.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Proboszcz wzywa do opamiętania

Nie tylko piłkarze walczą o wyniki. Ostra konkurencja jest także między parafiami. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego czuwa i liczy frekwencję na mszach. Maruderzy mają pod górę z awansami. Nic dziwnego, że proboszcz ksiądz prałat Eugeniusz Pepliński z parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Kamieniu Krajeńskim wydarł się na swoje owieczki. A precyzyjniej – na ich skromną reprezentację. Bo na mszy stawiło się 28% parafian, a do komunii przystąpiło 24%. Ks. Pepliński, jak podają „Fakty po Mitach”, niczego nie owijał w bawełnę: „Oto obraz życia religijnego naszej parafii. Po prostu wstyd mi i brak jakichkolwiek słów, bo dane te zostały wysłane do Kurii Diecezjalnej w Pelplinie, a stamtąd do Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w Warszawie. Ludzie, opamiętajcie się!”. Jest ryzyko, że frekwencja może mu jeszcze spaść.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Wicekról saski

Wicekrólem saskim nazywają warszawiacy Jana Edmunda Kowalskiego, prezesa spółki Pałac Saski. Jeśli uczniowie będą mieli kłopot ze zrozumieniem starego porzekadła „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”, to trzeba ich wysłać na wycieczkę do zarządu spółki kierowanej przez Jana Edmunda K. Zobaczą, że czasy się zmieniły, ale ciągle można dobrze żyć, jeśli władza da na to kasę. 35 osób dostaje po 12 tys. zł miesięcznie, choć trudno powiedzieć za co. Za 900 m kw. ich biura w wieżowcu trzeba płacić 1,2 mln zł rocznie. Do tego autko dla prezesa za 240 tys. zł. A wszystko po to, by przy Grobie Nieznanego Żołnierza postawić makietę badziewia zbudowanego kiedyś przez rosyjskiego kupca. Makieta za 2,5 MILIARDA złotych. W realu to może być i 4 mld. I po co? By ucieszyć prezydenta Dudę, gorącego orędownika tego badziewia.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Houston, mamy problem

No i pojawiła się nam Monika Sobczak, protegowana Andrzeja Papierza, byłego dyrektora generalnego w MSZ. Będzie konsulem generalnym w Houston. I w zasadzie nikogo, kto orientuje się w realiach MSZ, nie powinno to dziwić. Andrzej Papierz zdecydowanie nie zapisał się w historii ministerstwa złotymi zgłoskami. Wyrzucał urzędników kompetentnych i ciągnął swoją gromadkę. Odbywało się to w atmosferze awantur i skandali. Witold Waszczykowski, były szef MSZ, pisowski przecież, nazywał go Rasputinem. Jego zdolności intelektualne zweryfikowała ustawa o służbie zagranicznej, którą współtworzył i pilotował – okazało się, że nie uwzględnił w niej kosztów, które musi ponieść resort, wprowadzając ją w życie. Minister Rau zwolnił go więc ze stanowiska, choć w MSZ zostawił. Monika Sobczak, zanim trafiła do MSZ, była działaczką NZS na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Potem była warszawską radną PiS. A później przez ponad rok asystentką Papierza. Gdy wiceminister Piotr Wawrzyk przedstawiał ją posłom, mówił, że pracowała w MSZ od roku 2018, najpierw w Departamencie Konsularnym, a potem w Biurze Dyrektora Generalnego na stanowisku eksperta. Innymi słowy, Wawrzyk mówi, że była dla Papierza ekspertem, a resortowi plotkarze, że asystentką. Przyjmijmy, że jedno i drugie. Potem z tej pozycji przeszła na stanowisko zastępcy dyrektora Biura Spraw Osobowych, de facto tym biurem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czeski desant na polskie sklepy

W Bogatyni boją się, że Czesi zostawią puste półki, i apelują o „zachowanie kultury zakupów” Należę do pokolenia pamiętającego jeszcze przywożone z Czechosłowacji piórniki, przybory do pisania czy buty. Zwłaszcza w latach 80. autokarowe wycieczki Polaków połączone z ogołacaniem sklepowych półek wywoływały poruszenie u naszych sąsiadów, którzy na widok gości z Polski zamykali sklepy. Dziś karta się odwróciła i to Polacy zaczęli psioczyć na czeski desant na markety. Polacy na Czechów narzekali dotąd przede wszystkim we własnym gronie. Po tym jak rząd Mateusza Morawieckiego zlikwidował VAT na wiele podstawowych produktów spożywczych, sąsiedzi tłumnie ruszyli na zakupy do Polski. Wówczas zerowy VAT miał funkcjonować do 31 lipca 2022 r., ale nadal obowiązuje. Czesi ciągle uprawiają masową turystykę marketową i pewnie nie porzucą jej do końca roku. Dlatego Artur Sienkiewicz, radny powiatu zgorzeleckiego, który mandat zdobył z komitetu Porozumienie Prawicy dla Powiatu, odważył się powiedzieć głośno to, co inni pozwalają sobie najwyżej pomyśleć, i postanowił Czechów nauczyć „kultury zakupów”. Sienkiewicz przygotował apel, przetłumaczył go na czeski i ruszył na parkingi pod marketami, gdzie zaczepiał Czechów, a za wycieraczki ich samochodów wkładał ulotki. Na nich Czesi mogli przeczytać, że „my mieszkańcy Miasta i Gminy Bogatynia zwracamy się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Psychologia

Depresyjna sinusoida

We wspieraniu chorych z depresją najbardziej liczy się obecność, podtrzymywanie kontaktu i nieocenianie cudzych przeżyć – Nasze życie przypomina sinusoidę – mówi Karolina, żona Wojciecha, zmagającego się z depresją. 12-letnie małżeństwo ma za sobą lepsze i gorsze okresy. Gdy następują miesiące epizodu depresyjnego, choroba determinuje ich codzienność. Odbiera Wojciechowi energię do życia. Czyni go markotnym, osowiałym, przygaszonym. Po pracy brakuje już siły na codzienne czynności. Zajmowanie się dwójką kilkuletnich dzieci i wykonywanie obowiązków domowych spoczywa wtedy na barkach Karoliny, która również pracuje zawodowo. Złość, bezradność, przemęczenie – Jak choroba odpuszcza, mąż znów jest pełnym werwy człowiekiem. Ma chęć wyjechać na wakacje, pójść do kina, do teatru czy wyjść z dzieciakami na plac zabaw. Po prostu chce mu się żyć. Natomiast w depresji nie wykazuje żadnej inicjatywy. Co prawda, przystaje na moje propozycje spędzania wolnego czasu, ale robi to z obojętnością, a często nawet z niechęcią. Ja obmyślam plan na weekend, żeby zapewnić rozrywkę rodzinie, a od męża słyszę: „Możemy jechać, jak już musisz”. No i jedziemy, ja się cieszę, dzieciaki skaczą z radości, a on wykonuje wszysko  od niechcenia, nie ma w tym ani trochę przyjemności. To bardzo frustrujące. Ja się staram, a wszystko jest na nie. W kółko tylko „Nie chce mi się” albo „Nie mam

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.