Wyjście z piekła

Wyjście z piekła

Nigdy więcej nie chciałbym słuchać tak makabrycznej historii. Chłopcy ćwiczyli zaciskanie pętli na szyi i ciągnęli karty, kto ma zabić 11-latka – mówi dyrektor poprawczaka – Profesor Czapów na wykładzie z resocjalizacji rysował krechę z dwoma punktami: A – jak anioł i D – jak diabeł – wspomina Romuald Sadowski, dyrektor poprawczaka w Falenicy pod Warszawą. – Obowiązkiem wychowawcy jest wiedzieć, co młody człowiek uczynił i umieścić go w odpowiednim miejscu na tej kresce. Ale najważniejsze, to szybko rozeznać, w którym kierunku będzie zmierzać. Nauczyłem się tego 30 lat temu, a to największa mądrość zawodu wychowawcy. Zabójstwo leży dużo bliżej punktu D niż na przykład kradzież roweru. Teoretycznie. Ale jeśli ktoś tylko ukradł rower, a wzorem jest dla niego boss mafii pruszkowskiej, znaczy to, że młoda głowa jest tak naładowana agresją i głupotą, że nieuchronnie prze ku literze D. I ciężko to zmienić. Podczas 30 lat pracy z nieletnimi Romuald Sadowski wielokrotnie doświadczał prawdziwości tego twierdzenia. Robert i Dawid Najbardziej wstrząsająca jest historia ze schroniska dla nieletnich na Okęciu. 30 i 31 grudnia Romuald Sadowski przyjmował tam dwóch młodych zabójców. 16-letni Robert z Targówka, zafascynowany starszym kolegą, dał się namówić na rabunek.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 17/2001, 2001

Kategorie: Reportaż