Kto ukradł tajne plany nowej, gigantycznej siedziby niemieckich służb specjalnych? Niemiecki wywiad BND znowu się skompromitował. Skradziono tajne plany budowanej ogromnej centrali tych służb w Berlinie. Rząd federalny traktuje to wydarzenie „bardzo poważnie”. Specjaliści nie wykluczają, że niezwykle szczegółowa dokumentacja wpadła w ręce kryminalistów lub zagranicznych szpiegów. Być może konieczne okażą się daleko idące zmiany w projekcie, które zwiększą koszt inwestycji o setki tysięcy euro. Poinformował o tym pierwszy program telewizji publicznej ARD, powołując się na opinie funkcjonariuszy rządowych. „Ten projekt budowlany w coraz większym stopniu staje się skandalem”, stwierdził polityk opozycyjnej Partii Zielonych Hans-Christian Ströbele. Były federalny minister spraw wewnętrznych Gerhard Baum uznał, że doszło do katastrofy. W BND powołano specjalną komisję, która ma wyjaśnić wszystkie aspekty żenującej dla wywiadu afery. Jak napisał magazyn „Focus”, plany, które zniknęły, obejmują „samo serce obiektu”, zaznaczone jest na nich położenie wszystkich instalacji alarmowych i antyterrorystycznych, wyjść bezpieczeństwa i punktów kontroli, podana jest precyzyjna lokalizacja każdego pomieszczenia, a nawet „każdej toalety”. W utraconych dokumentach znajdują się także informacje na temat grubości ścian, stropów i drzwi oraz struktury sieci szybów z kablami. Według dziennikarzy ARD, sprawca mógł wynieść tajne plany zapisane na pendrivie. „To brzmi niemal jak satyra, kiedy tajnym służbom zostają skradzione tajne plany”, oświadczył Wolfgang Bosbach, polityk współrządzącej CDU i przewodniczący parlamentarnej komisji spraw wewnętrznych. Niestety, nie ma powodów do śmiechu. Jeśli dokumentacja dostanie się w niepowołane ręce, bezpieczeństwo służby wywiadowczej zostanie zagrożone – ubolewał Bosbach. Eksperci uważają, że służby specjalne zaprzyjaźnionych państw utracą zaufanie do niemieckiego wywiadu, który nie potrafi ustrzec swoich tajemnic. Bundesnachrichtendienst (BND, Federalna Służba Wywiadowcza) zajmuje się zbieraniem informacji wywiadowczych za granicą. Zatrudnia ok. 4 tys. funkcjonariuszy. Jej siedziba znajduje się w Pullach pod Monachium. Władze postanowiły jednak, że należy przenieść BND do Berlina i zbudować dla niej „najnowocześniejszą centralę służb specjalnych w Europie”. Prace budowlane rozpoczęły się w październiku 2006 r., kamień węgielny położono w maju 2008 r. Gigantyczny obiekt powstaje na powierzchni 10 ha przy Chausseestraße w berlińskiej dzielnicy Mitte, na terenie dawnego Stadionu Młodzieży Świata, niedaleko siedziby rządu federalnego. Powierzchnia budynków wynosi 260 tys. m kw. Jak powiedział z dumą szef Urzędu Kanclerskiego Ronald Pofalla, to największa inwestycja budowlana podjęta przez Republikę Federalną. Krytycy już wytykali ogromne koszty, które początkowo oceniano na 750 mln euro. Obecnie wiadomo jednak, że sięgną one 1,5 mld. Jeśli zaś na skutek kradzieży planów konieczna stanie się przebudowa, okażą się znacznie wyższe. Północna część kompleksu, której plany zniknęły, jest przecież gotowa w 90%. Nie udało się uniknąć opóźnień. Zakładano, że funkcjonariusze BND przeniosą się z Pullach do stolicy w 2013 r. Teraz wywiadowcy planują przeprowadzkę na rok następny. Nie jest pewne, czy po utracie tajnych planów ten termin zostanie dotrzymany. Na budowie wprowadzono liczne środki bezpieczeństwa. Zatrudnieni przy projekcie pracownicy zostali uprzednio sprawdzeni. Zabroniono im fotografowania oraz prowadzenia rozmów przez telefony komórkowe podczas pracy. Kierownicy, podejmujący podczas robót ważne decyzje, musieli nawet przedstawić po trzy osoby, które zaświadczyłyby o ich uczciwości. Na placu budowy zamontowano 100 kamer. Do realizacji projektu nie zostały dopuszczone firmy z USA, Niemcy bowiem obawiali się, że sojusznicy zza Atlantyku swoim zwyczajem potajemnie umieszczą w centrali wywiadu urządzenia podsłuchowe. Mimo to dokumentacja została skradziona. Magazyn „Focus” podaje, że stało się to już rok temu. Komentatorzy zastanawiają się, czy szef BND, Ernst Uhrlau, o tym wiedział i czy nie starał się zatuszować sprawy. Być może w wyniku skandalu Uhrlau zostanie odesłany na emeryturę wcześniej, niż planowano. Tym szybciej, że media nad Łabą i Renem ujawniły także inną kompromitującą dla dyrektora niemieckiego wywiadu sprawę. Heiner W., zaufany doradca Ernsta Uhrlaua, został przyłapany na wykorzystywaniu służbowego komputera nie tylko do dokonywania zakupów w internecie, lecz także
Tagi:
Jan Piaseczny









