Zabójcze zwierzęta

Zabójcze zwierzęta

Po raz pierwszy w Polsce wykryto u gryzoni groźny wirus Ebola wywołujący u ludzi gorączkę krwotoczną Ostatnie dni to ponowny atak SARS, za który obwinia się małe drapieżniki, cywety, dotychczasowy chiński specjał kulinarny. Uderzyła też ptasia grypa roznoszona głównie na fermach. Obie te wirusowe choroby, zabójcze dla człowieka, powodują, że zastanawiamy się, jakie jeszcze groźne dla nas choroby tkwią w zwierzętach. Czym jeszcze możemy się od nich zarazić? – Choroby odzwierzęce, teraz nam nieznane, w przyszłości okażą się znacznie bardziej wyniszczające niż AIDS – przewiduje wybitny nefrolog, prof. Franciszek Kokot ze Śląskiej Akademii Medycznej, a określając przyszłość człowieka, mówi o naszej bezbronności i katastrofie biologicznej. Prof. Kokot tłumaczy: – W genomie zwierzęcia mogą znajdować się uśpione cząstki wirusów. U zwierząt nie ujawniają się, za to wybuchają u człowieka. – Tam, gdzie człowiek nie jest gospodarzem wirusa, tam są problemy – dodaje prof. Paweł Liberski, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Akademii Medycznej w Łodzi. Jako przykład podaje słynną gorączkę krwotoczną, wywoływaną wirusem Ebola, niegroźnym dla gryzoni, za to wyniszczającym dla człowieka. Jednocześnie prof. Liberski ujawnia, że wirus po raz pierwszy wyizolowano u zwierząt żyjących w Polsce. Oznacza to ogromne zagrożenie dla ludzi. Na razie nie stwierdzono przypadku zachorowania, ale to tylko kwestia przyszłości. Szczepionka na ptasią grypę Jesteśmy bezradni wobec nieznanych wirusów. – Dopiero przez pokolenia wyrobimy w sobie odporność – tłumaczy prof. Kokot. Przez te lata wrogiem człowieka będą m.in. leki obniżające odporność, a także jego naturalna, uwarunkowana genetycznie i czasem mniejsza niż u innych ludzi umiejętność radzenia sobie z chorobami. Prof. Kokot podaje przykład AIDS. 70% ludzi jest wobec niego bezbronnych, 30% styka się, ale nigdy nie zachoruje. Lepiej bywa z chorobami odzwierzęcymi. Ponad 70% populacji ma przeciwciała, czyli zetknęło się, ale nie jest chore na toksoplazmozę, odzwierzęcą chorobę pasożytniczą. Choroba jest przeważnie samowyleczalna. Może jednak przybrać postać neurologiczną, gdy zostaną zaatakowane opony mózgowo-rdzeniowe. Szczególnie zagrożone są kobiety w ciąży, gdyż może dojść do uszkodzenia płodu. Bardzo długo wmawialiśmy sobie, że niektóre choroby zwierząt są dla nas bezpieczne. Długo sądzono, że wirus ptasiej grypy nie może bezpośrednio przeskoczyć z ptaka na człowieka. Ostatecznie w 1998 r. udowodniono, że wirus nie zna tej bariery. Strach obleciał naukowców pięć lat temu. W 1997 r. w Hongkongu pojawił się szczep ptasiego wirusa, sześć osób zmarło. Tylko tyle, bo spalono wszystkie kurczęta – nosicieli. Ptasia grypa szybko uderza w całe stado. Zarażone zwierzęta zdychają w ciągu kilku dni. Na razie władze Korei i Wietnamu, gdzie panuje dziś największy pomór, twierdzą, że nawet spożywanie mięsa z zarażonych sztuk nie jest szkodliwe dla człowieka, o ile zostało ono poddane obróbce cieplnej. W Korei Południowej wybito 128 tys. kurcząt, w Holandii aż 26 mln. Rzeź trwa. Prof. Lidia Brydak z Krajowego Ośrodka ds. Grypy, ekspert międzynarodowy, twierdzi, że szczepienia przeciwko grypie złagodzą objawy tej ptasiej odmiany, choć oczywiście nie są całkowitą ochroną, gdyż skierowane zostały przeciwko innemu wirusowi. Przypomina jednocześnie, że pierwsza ofiara – holenderski weterynarz – w ogóle nie była szczepiony. W tej sytuacji władze holenderskie, niemieckie i belgijskie odsunęły od pracy z ptakami wszystkie nieszczepione osoby. Wirus ptasiej grypy „przechowywany” jest w ich jelitach. Roznoszenie – banalnie proste, przez wodę zanieczyszczoną odchodami. W związku z tym, zdaniem specjalistów, powinniśmy zwiększyć nadzór. Z tym bywa różnie, bo naszych stacji epidemiologicznych często nie stać na specjalistyczny sprzęt. Prof. Brydak martwi się ponadto, że nie zgromadzono u nas dostatecznej ilości leków antygrypowych. Poza tym w Polsce jest zaledwie kilka klinik, w których można stwierdzić, czy dana choroba ma rzeczywiście pochodzenie odzwierzęce. Rozpoznanie odbywa się nieraz z dużym opóźnieniem, bo lekarze rodzinni przypisują objawy innym schorzeniom. Na razie w Polsce skupiono się na ochronie przed SARS. Główny inspektor sanitarny, Andrzej Trybusz, uspokaja, że wytypowane zostały oddziały zakaźne, na których byliby leczeni chorzy na SARS. Personel lotnisk został zapoznany z objawami choroby. Podobne procedury podjęto, by wyłapać ptasią grypę u człowieka. Brudne ręce ciągle groźne W warszawskim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2004, 2004

Kategorie: Nauka