Zagłada HMAS „Sydney”

Zagłada HMAS „Sydney”

Niemiecki korsarz zasypał australijski krążownik lawiną ołowiu i stali Była to jedna z najbardziej zadziwiających bitew morskich w dziejach. Dwa nowoczesne okręty z dystansu zaledwie jednego kilometra stoczyły śmiertelny pojedynek. Jego przebieg znany jest tylko z relacji niemieckich rozbitków. Z liczącej 645 ludzi załogi australijskiego krążownika „Sydney” nikt nie ocalał. Była to najdotkliwsza strata w historii marynarki wojennej Australii. Na HMAS „Sydney” zginęła jedna trzecia australijskich marynarzy poległych podczas II wojny światowej. Wielu wciąż zastanawia się, czy prawdziwa jest niemiecka wersja. Być może pojedynek miał inny przebieg, niż przedstawili to Theodor Detmers, kapitan niemieckiego krążownika pomocniczego „Kormoran”, oraz jego ludzie. Na temat zagłady „Sydneya” wciąż żywe są różne teorie spiskowe. Tym bardziej że do tej pory nie odnaleziono ani wraku australijskiego okrętu, ani jego pogromcy. Poszukiwania są trudne, gdyż dokładnie nie wiadomo, gdzie odbyła się bitwa. W sierpniu australijski okręt hydrograficzny „Leeuwin” odnalazł wrak uznany początkowo za szczątki „Sydneya”. Potem jednak okazało się, że „Leeuwin” natrafił na kadłub znacznie mniejszej, tylko 30-metrowej jednostki. Władze Australii zamierzają w końcu rozwikłać tajemnicę. W styczniu 2008 r. ma wyruszyć ekspedycja, która spenetruje dno morskie na powierzchni 5 tys. mil

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 37/2007

Kategorie: Historia