Daphne i Alexander Cardinale po narodzinach córki w 2019 r. stwierdzili, że zupełnie nie przypomina żadnego z nich. Ciąża pochodziła z zapłodnienia in vitro. Po teście DNA okazało się, że nie jest to ich córka.
W centrum płodności z siedzibą z Los Angeles, w którym małżeństwo Cardinale dokonywało zapłodnienia In Vitro doszło do pomylenia zarodków. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że pani Cardinale zaimplementowano cudzy zarodek. Ofiarą tej sytuacji padła też inna para, która dostała zarodek Daphne i Alexandra.
Po porodzie sytuacja wyszła na jaw, kiedy Alexander Cardinale zobaczył, że dziecko ma dużo ciemniejszą karnację niż rodzice.
Cardinalowie wykonali test DNA, który potwierdził ich obawy. Dzięki Kalifornijskiemu Centrum Zdrowia i Rozrodu skontaktowali się z parą, która oczekiwała właśnie na poród dziecka biologicznie związanego z Daphne i Alexandrem. Po kilku spotkaniach pary uzgodniły, że dokonają zgodnej z amerykańskim prawem wymiany dzieci, która miała finał w styczniu 2020 r.
In vitro to procedura, podczas której komórki jajowe kobiety są zapładniane przez plemniki mężczyzny w warunkach laboratoryjnych i implementowane do macicy.
Jak podaje BBC News małżeństwo Cardinalów pozywa centrum płodności, z którego usług korzystało, ale też Kalifornijskie Centrum Zdrowia i Rozrodu (CCRH), a nawet laboratorium embriologiczne In VitroTech Labs.
W poniedziałek 8 listopada odbyła się konferencja prasowa, na której pani Cardinale powiedziała, że „złamanego serca i zamieszania jej rodziny nie można lekceważyć”. Po czym dodała: „Nasze wspomnienia o porodzie zawsze będą skażone chorą rzeczywistością, że nasze biologiczne dziecko zostało oddane komuś innemu, a dziecko, o którego sprowadzenie na ten świat walczyłam, nie było moim dzieckiem”.
Daphne Cardinale stwierdziła, że została „pozbawiona możliwości noszenia własnego dziecka”.
fot. Hollie Santos/Unsplash
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy