Żegnaj, škodovko

Żegnaj, škodovko

Wprowadzony w Czechach podatek ekologiczny na stare auta doprowadził do likwidacji dziesiątek tysięcy samochodów Podczas gdy w Polsce Ministerstwo Finansów pracuje nad podatkiem ekologicznym, Czesi czekają na dopłaty „szrotowe” za złomowanie starych aut. Samochodowe tsunami wywołane podatkiem ekologicznym mają już za sobą. Wprowadzony w Czechach podatek ekologiczny i kary za zwłokę w opłatach ubezpieczenia wywołały wśród kierowców prawdziwą panikę. Jej pierwsze oznaki pojawiły się już w listopadzie 2008 r., kiedy czescy kierowcy dowiedzieli się, że od stycznia za stare auta, niespełniające europejskich norm emisji spalin, będą musieli zapłacić od 3 do 10 tys. koron podatku (czyli od niespełna 500 zł. do ponad 1,5 tys.). Średnia liczba wyrejestrowanych aut, która do tej pory wahała się w okolicach 10 tys. miesięcznie w skali kraju, w listopadzie sięgnęła 20 tys. Ale apogeum pozbywania się starych skod (popularne škodovki – stodwudziestki i stopiątki, wciąż jeszcze często można spotkać na czeskich drogach), ład i trabantów nastąpiło w grudniu. Z obliczeń dokonanych niedawno przez Czeską Kancelar Pojisteni (CKP) – odpowiednik naszego PZU – wynika, że w ciągu ostatniego miesiąca 2008 r. swoje auta wyrejestrowało aż 65 tys. właścicieli. Oznacza to, że w porównaniu z grudniem 2007 r. zjawisko to wzrosło o 548%! Ekologiczny auto-bat Podatek musi w Czechach zapłacić każdy, kto w tym roku kupi lub sprowadzi z zagranicy auto wyprodukowane w przybliżeniu przed 1999 r. Czyli takie, które podpada pod normę Euro 0, 1 lub 2, określającą ilość szkodliwych spalin wypuszczanych przez auto. Podatek nie obejmuje od nowych aut z emisją o wartości Euro 3 do Euro 5. – Opłata ma na celu likwidację autowraków i dotyczy tylko pierwszej przerejestracji pojazdu, który nie spełnia normy Euro 3. Nowela nie dotyka w żaden sposób pierwszych właścicieli aut. Poprawka w przepisach zmierza do tego, żeby potencjalni kupcy starszych samochodów, które nie spełniają co najmniej normy Euro 3, przemyśleli swój zamiar i raczej kupili sobie nowsze auto, bardziej przyjazne środowisku – mówi Jarmila Krebsova, rzeczniczka Ministerstwa Środowiska Republiki Czeskiej. Paradoks polega na tym, że najwięcej – w przeliczeniu ok. 10 tys. koron – zapłacić muszą właściciele najstarszych, a więc najmniej wartych samochodów wyprodukowanych przed 1992 r. W praktyce podatek najczęściej przewyższy wartość tych pojazdów. Właściciele samochodów wyprodukowanych przed 1995 r., czyli np. skody favorit, znajdą się w średnim progu podatkowym (5 tys. koron), a niespełna 3 tys. koron zapłacą ci, którzy kupią auto wyprodukowane do 1999 r. – czyli np. większość właścicieli popularnej felicji. Dodajmy, że z całkowitej liczby 4,4 mln samochodów zarejestrowanych w Czechach aż 1,45 mln to samochody starsze niż 15 lat, a więc niespełniające żadnych norm emisji szkodliwych spalin. Według szacunków podatek zapłacą właściciele ok. 2,5 mln pojazdów. Skoda do rowu To nie koniec kłopotów, w jakie z początkiem tego roku postanowił wpędzić czeskich właścicieli samochodów ich ustawodawca. Także od stycznia obowiązuje nowy przepis, zgodnie z którym muszą płacić karę za każdy dzień zwłoki z opłaceniem ubezpieczenia. Zaostrzenie przepisów, które miało uderzyć przede wszystkim w stare, niejeżdżące już wraki, przyniosło nieoczekiwany efekt. Ci, którym nie chciało się wyrejestrowywać swojego weterana, a chcieli szybko pozbyć się problemu opłat, po prostu porzucali swoje auta w lesie albo w przydrożnym rowie i zgłaszali na policji jego kradzież. CKP szacuje już, że wkrótce będzie musiał posłać wezwania do zapłaty kary do ok. 10 tys. kierowców. Jakub Hradec, rzecznik CKP, pociesza właścicieli aut na łamach dziennika „Dnes”, że nikt nie będzie ścigał właścicieli samochodów, którzy opóźniali się z płaceniem podatku w przeszłości. – Interesuje nas tylko, czy mają ubezpieczone swoje auto od początku tego roku – mówi Hradec. A kto nie ma, ten w najbliższych dniach otrzyma wezwanie do zapłaty, a potem co miesiąc dalsze upomnienia. Wysokość sankcji wynosi w zależności od pojemności silnika od 20 do 300 koron za każdy dzień zwłoki. Kara nie obejmuje tych, którzy nie wyjeżdżali nieubezpieczonym autem na drogę. Dlatego kierowcy mają miesiąc pomiędzy wezwaniami, aby mogli to udowodnić. Zapłacić będą musieli też ci, którym nie chciało się wyrejestrować sprzedanego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 25/2009

Kategorie: Świat