Ziemię uprawia się głową

Ziemię uprawia się głową

Na rolnictwie da się zarabiać, jeśli znajdą się menedżerowie, którzy potrafią pokierować przedsiębiorstwem Budynki powstały w XIX w., ale dziś po przeróbkach odpowiadają standardom XXI w. Krowy z poczekalni, w której wysłuchują uspokajającej muzyki, wchodzą na wielką płytę, zwaną karuzelą. Tu odbywa się dojenie. Cała czynność trwa tyle, ile jeden obrót płyty. Takich najnowocześniejszych hal udojowych jest w Polsce zaledwie kilka. Dobra krowa daje ponad 7 tys. litrów mleka rocznie. W Chodowie jest 700 dobrych krów. W trzech gospodarstwach tworzących w sumie Bovinas powstaje rzeka mleka. Obory opuszcza ponad 10 tys., a często i 12 tys. litrów mleka dziennie. Całość jedzie do Bakomy, gdzie powstają z niego jogurty, a jest to produkt wymagający surowca najwyższej jakości. Rocznie Bakoma dostaje z Chodowa 4 mln litrów mleka. W logo Gospodarstwa Nasienno-Rolnego „Bovinas” w Chodowie jest jednak burak cukrowy. Przez wiele lat była to bowiem pierwsza i najważniejsza uprawa w dawnym PGR. Buraki uprawiano oczywiście na cukier, ale też na nasiona. Były czasy, kiedy nasionami z Chodowa obsiewało się w Polsce ponad 400 tys. ha. Burak jest opłacalny. Kierownictwo gospodarstwa w Chodowie w materiale dla dziennikarzy podaje skromnie wydajność – 510 q/ha. Czesław Janicki, prezes dzisiejszej spółki Bovinas w Chodowie, nastał tu przed 30 laty jako szef PGR. Kiedy dla PGR nastały złe czasy, prezes namawiał pracowników do utworzenia spółki pracowniczej. Razem zebrali 100 tys. zł, co stanowiło ułamek wartości obiektu, choć mogłoby wystarczyć na pierwszą ratę. Tyle że był konkurent, o wiele bogatszy właściciel Bakomy. Wreszcie doszli do porozumienia – Bakoma objęła 30% udziałów, resztę pracownicy. Spółka tylko w pierwszym roku wypłaciła dywidendy, które pozwoliły udziałowcom na pozbycie się długów, a przez następne lata cały zysk przeznaczano na modernizację przedsiębiorstwa. Z tej puli unowocześniono stare obory i wbudowano trzecią oborę z porodówką, a w cielętniku zainstalowano sterowany komputerem automat do pojenia zwierząt. Jest z czego inwestować. W ubiegłym roku spółka zarobiła blisko 2 mln zł. Uprawa bez pługa Gospodarstwo Rolne Karolew prowadzi już dziewiąty rok tzw. uproszczony bezorkowy system uprawy gleby. To znaczy, że 600 ha ziemi obsiewa bez orania, co roku innymi roślinami. Ze sprawozdań wynika, że efekty nie są wcale gorsze niż na porządnie oranych polach, natomiast niższe są koszty upraw, a ziemia zyskuje na żyzności. Karolew to też dawny PGR, który przekształcił się w spółkę pracowniczą. Zorganizował ją dawny szef gospodarstwa państwowego, potem działającego pod egidą AWRSP – Henryk Ordanik. Część udziałów jest własnością 59 byłych pracowników PGR. Poważnym, wieloudziałowym członkiem zespołu jest inwestor zewnętrzny, też były pracownik PGR. Henryk Ordanik to eksperymentator wielostronny. Świadczy o tym choćby różnorodność form zatrudnienia. Na etatach pracuje tu 45 osób, a poza nimi usługi spółce świadczą jednoosobowe przedsiębiorstwa, tworzone zresztą przez byłych pracowników PGR. Do nich należy obsługa zwierząt. Dochody zależą od efektów, a te są okazałe. Każda z 600 krów mlecznych daje rocznie ponad 7 tys. litrów mleka, najwyższej klasy. Trzoda chlewna to 4 tys. sztuk świń. Wszystkie zwierzęta żywione są paszami wytworzonymi w gospodarstwie. Dokupuje się tylko niezbędne dodatki pasz treściwych. I byłoby tu sielankowo, gdyby nie długi. Wszystkie maszyny, inwentarz i zapasy zostały bowiem kupione na kredyt. Spłacane są po około miliona złotych rocznie i jeszcze przez parę lat trzeba będzie czekać na modernizację starych i przestarzałych obiektów. Też zresztą dzierżawionych od ANR. Zarobić można i na gorzelniach Były kombinat PGR w Rusku został rozwiązany 12 lat temu. Ówczesna Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa nadzorowała przedsiębiorstwo aż do roku 1996, kiedy utworzyła spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. To typowe wielkoobszarowe gospodarstwo, działające na 4332 ha dzierżawionych od obecnej ANR. Przedsiębiorstwem kieruje Bronisław Kaczmarek, były dyrektor PGR, człowiek z najdłuższym chyba w Polsce stażem w państwowym rolnictwie. Jak pochwalił się prezes Kaczmarek, przedsiębiorstwo dba o efekty ekonomiczne i o ludzi z byłego PGR. Uprawiają i hodują wszystko, co umożliwia posiadany areał. Prowadzą też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 38/2004

Kategorie: Kraj