Zawiść zamiast honoru

Zawiść zamiast honoru

Ludzie prawicy nie dyskutują z przeciwnikami ideologicznymi, tylko starają się ich zniszczyć i zepchnąć ze sceny publicznej Ludzie polskiej prawicy przy każdej okazji mówią, że ich formacja ma solidne podstawy moralne. Prawica ponoć nieprzypadkowo kojarzy się z prawością i poszanowaniem tradycji, czyli z dbałością o dobre obyczaje. Ludzie prawicy to – a jakże – ludzie honoru. Honor widnieje często na prawicowych sztandarach, zwykle w towarzystwie Boga i ojczyzny. Niezbywalnym składnikiem honoru jest przestrzeganie zasad fair play. Człowiek honorowy nie ułatwia sobie życia, rezygnując z nich, jeśli uzna, że będzie to dla niego korzystne. W honorowym pojedynku należało pozwolić przeciwnikowi podnieść szablę wytrąconą mu z ręki. Człowiek honoru idzie prostą drogą. W kontaktach z innymi nie kłamie, nie manipuluje, nie stosuje demagogicznych chwytów, a kiedy ktoś mu udowodni, że się myli, ma odwagę przyznać się do błędu. Człowiek honoru w sporze z innymi nie używa argumentów ad personam lub niezwiązanych z przedmiotem sporu. Śledząc zachowania ludzi prawicy, łatwo zauważyć, że z tak rozumianym honorem nie mają one wiele wspólnego. Wysokie mniemanie o sobie nie jest więc uzasadnione. Prawica szła do władzy w 2005 r., gardząc moralnymi skrupułami. Jacek Kurski utorował drogę do prezydentury Lechowi Kaczyńskiemu, znajdując Tuskowi dziadka w Wehrmachcie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 09/2013, 2013

Kategorie: Opinie