10 kobiet, które poruszyły Polskę W mijającym roku mężczyźni nas znudzili. W serialach typu „Wiadomości” te same zgrane twarze, odzywki, te same bure garnitury. W dodatku mężczyźni nie mają wpływu na nic, co dla nas ważne – ani na gospodarkę, ani na rozrywkę. Nawet polityka im się wymyka. Co innego kobiety – tu indywidualność goni indywidualność. Zróbmy krótki remanent. Renata Beger sklepowa ratuje Polskę Działacze PiS, zwiedzeni niewinnym spojrzeniem jej modrych oczu, dali się podpuścić jak dzieci. Dzięki kilku prostym urządzeniom elektronicznym (których początkowo nie umiała obsłużyć) przeszła do historii polskiego parlamentaryzmu. Jeszcze łatwiej niż polityków owinęła sobie wokół palca dziennikarzy. I poszedł w Polskę wizerunek sentymentalnej sklepowej, która szybko traci głowę dla mężczyzn, ale w decydującym momencie gotowa jest ją stracić także dla ojczyzny. „To właśnie my, kobiety, powinnyśmy porywać się na takie rzeczy, bo zawsze dążymy do prawdy” – ten i wiele innych aforyzmów jej autorstwa skwapliwie odnotowały kolorowe magazyny. Pod zdjęciami z efektownych sesji fotograficznych. A sama Renata przy okazji zmieniła fryzurę, żeby na barykadach demokracji (czyli w studiu TVN) wypaść jeszcze bardziej przekonująco. To jej kolejny sukces – estetyczny. Za sobą ma sukces prawny – zasiada w Sejmie mimo podejrzeń, iż sfałszowała podpisy na listach poparcia kandydatów Samoobrony do parlamentu. Co skwitowała aforyzmem: „Nie jestem oszustką. A czy jestem czysta w wymiarze prawnym, czy nie, to się dopiero okaże”. Niejako po drodze przyszedł także sukces materialny: dzięki intratnej dzierżawie 200 ha powiększyła wielokrotnie stan swego posiadania. A jako studentka politologii na poznańskim uniwersytecie może się poczuć koleżanką polityków z najwyższej półki. Na przykład Kofiego Annana. Krystyna Janda, gwiazda u siebie Wykupiła dawne warszawskie kino Polonia i w jego salach uruchomiła własny teatr. Co stało się jednym z najważniejszych wydarzeń scenicznych i towarzyskich stolicy w minionym sezonie. Także dlatego, że spektakl zaczął się już w trakcie przebudowywania sceny. Mieszkańcy kamienicy przy Marszałkowskiej nie mieli nabożeństwa do sztuki i chcieli zatrzymać budowę. Bo kosztowałaby ich ona kilka miejsc parkingowych i petów zostawianych przez widzów na podwórku. A tego sąsiedztwo wielkiej sztuki nie mogło im zrównoważyć. Janda jednak postawiła na swoim. Scena ruszyła. Choć w szatni teatru taki tłok, że najchętniej witane są tam pary – dwa płaszcze mogą wtedy zawisnąć na jednym haczyku. Za gabinet dyrektorki robi kanciapa na zapleczu. Za to już z fotelami na widowni (13 rzędów i 266 miejsc) zdecydowanie lepiej. Fundują je darczyńcy. Każdy fotel inny, na każdym tabliczka z nazwiskiem fundatora, a w holu dodatkowo zawiśnie legenda z detalicznym opisem historii mebla. To tworzy legendę miejsca, za którą widz płaci w kasie cenę wysoką (50 zł), choć nie zaporową. I cena biletu, i liczba miejsc w sam raz dla stołecznej socjety plus ambitniejsze wycieczki z prowincji. Teatrowi więc wróżymy długie lata. Anna Dymna, profesjonalistka dobroczynności Po pierwsze, rzeczywiście pomaga: niepełnosprawnym, uchodźcom, osobom w trudnym położeniu. Po drugie, umie z tej działalności stworzyć bardzo pożądany spektakl. Wie, jak się pokazać ze swoimi niepięknie przecież wyglądającymi podopiecznymi przed kamerą, jak o tym opowiedzieć w wywiadzie. To spektakl u nas nowy i ważny. Silnie mobilizujący trzeźwo myślącą opinię publiczną. Bo Dymna nie wysyła przesłania typu: patrzcie, oto ja z wyżyn swej kariery scenicznej i urody zstępuję w otchłań ludzkiego nieszczęścia. Bo jeszcze tego mi brakuje do wizerunku. Dymna mówi – jestem zawodową aktorką, ale też staję się profesjonalną działaczką charytatywną. Oglądaliście mnie na ekranie scena po scenie – teraz patrzcie, jak krok po kroku rozkręcam Fundację „Mimo Wszystko”. Jak tworzę ośrodek dla niepełnosprawnych w Radwanowicach pod Krakowem. Profesjonalnie, bez fajerwerków, na długi dystans. Na tle naszych gwiazdek, które chętnie raz do roku pogłaskają dzieciaki w sierocińcu, a przy okazji, na użytek paparazzich, usiądą Mikołajowi na kolanach, Dymna to monument konsekwencji. Manuela Gretkowska, feministka w drodze do Sejmu Polka musi sobie dawać radę sama, bo jej mężczyzna albo stoi na cokole, albo pijany leży w rowie – powtarzała od lat. Teraz próbuje wyprowadzić z tego założenia konsekwencje polityczne. Wraz z gronem szacownych
Tagi:
Wiesław Stanowski









