Afganistan – kraj bezprawia

Afganistan – kraj bezprawia

Reżim talibów zastąpili bandyci, handlarze narkotyków i krwawi watażkowie „Za talibów nigdy by do tego nie doszło”, żali się ciężko ranny pasterz o imieniu Khan, leżący w pozbawionym ogrzewania budynku szumnie zwanym szpitalem, w Dżalalabadzie. Khan doglądał swego stada, gdy nagle zjawiła się wataha zbrojnych osobników. Intruzi bez słowa zaczęli zabierać owce. Gdy pasterz usiłował ich powstrzymać, dostał trzy kule w pierś. Nie byli to zwykli rabusie, lecz „żołnierze” Hazrata Alego, „szefa sił bezpieczeństwa” w Dżalalabadzie. Hazrat i inny „pan wojny”, Haji Zaman, przejęli władzę w tym afgańskim mieście z rąk wycofujących się talibów. Początkowo połączyli siły, by zbrojnie pozbyć się trzeciego przywódcy mudżahedinów, który także chciał zostać gubernatorem. Po kilku intensywnych strzelaninach, w wyniku których ucierpieli także cywile, konkurent wycofał się. Hazrat i Zaman podzielili miasto między siebie, zajmując kluczowe punkty. Nie zadali sobie trudu, by stworzyć policję czy inne siły porządkowe. Dżalalabad stał się miastem bezprawia. Bojownicy obu watażków wałęsają się po ulicach, grabiąc bez skrupułów, rozbijają się odebranymi mieszkańcom samochodami. W ramach „aktu wyzwolenia” nowi władcy wypuścili z aresztu wszystkich 140 więźniów, wśród których były nie tylko niewinne ofiary reżimu talibów, ale także

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 02/2002, 2002

Kategorie: Świat