Ambasador, czyli usta władzy

Ambasador, czyli usta władzy

A teraz, drodzy państwo, krótki kurs dyplomacji. Czy można pomstować na ambasadora obcego państwa? Oczywiście, że można, zwłaszcza w Polsce. Najnowszy przykład to ambasador Rosji Siergiej Andriejew, którego winą jest, że dał się oblać farbą na cmentarzu. Ale są i inne. Poprzednik Marka Brzezinskiego, chargé d’affaires ambasady USA w Polsce, Bix Aliu, był regularnie obrażany przez polską prawicę, a były szef MSZ Witold Waszczykowski nazwał go publicznie oszołomem. Obrażany był też ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven, i to jeszcze zanim został ambasadorem. Wypominano mu ojca, który był adiutantem Hitlera. Z tego powodu przez wiele miesięcy Polska zwlekała z udzieleniem mu agrément. A teraz pytanie numer 2: czy ambasador albo szef Instytutu Polskiego może prowadzić politykę placówki dostosowaną do wrażliwości panującej w danym kraju? Nic z tych rzeczy. Zwłaszcza odkąd PiS zdobyło władzę. PiS władzę zdobyło, MSZ przejął Witold Waszczykowski i natychmiast zapowiedział zmiany. „Dla obecnego kierownictwa MSZ ważne jest jak największe angażowanie Polaków mieszkających za granicą w swoje działania. Chcemy, by Polacy i Polonia byli ambasadorami polskich spraw, także w wymiarze dyplomacji publicznej i kulturalnej. Szczególny akcent zostanie położony na dyplomację historyczną”, mówił i była to zapowiedź zmian działania

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2022, 22/2022

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany