Atak nieudolnego bombiarza

Atak nieudolnego bombiarza

Nienawidzący George’a W. Busha terrorysta próbował urządzić masakrę na nowojorskim Times Square Ameryka znów zadrżała przed terrorystami. Fanatyczny bombiarz próbował zdetonować ładunek wybuchowy na zatłoczonym nowojorskim Times Square. Był śledzony przez FBI, mimo to o mało nie uciekł. Już siedział w samolocie odlatującym do Dubaju. Być może zamachowiec, 30-letni Faisal Shahzad, pochodzący z Pakistanu obywatel USA, miał powiązania z pakistańskimi talibami. Władze w Pakistanie aresztowały co najmniej siedem osób, które mogły maczać palce w zamachu. Za kratami znalazł się m.in. teść terrorysty. 1 maja około godziny 18 sprzedawca koszulek na nowojorskim Times Square zwrócił uwagę na dziwny pojazd. Był to stary terenowy nissan pathfinder, zaparkowany na 45. Ulicy przed filią Bank of America, w pobliżu teatru, w którym grano musical „Król Lew”. Silnik nissana pracował, światła awaryjne były włączone, z auta wydobywał się dym. Sprzedawca zaalarmował konnego policjanta. Ten rozpoznał sytuację i natychmiast wezwał posiłki. Times Square to symbol Nowego Jorku, tuż przy słynnej ulicy teatrów. W ciepły sobotni wieczór pełen był ludzi, nowojorczyków i turystów z całego świata, podążających na Broadway. Eksplozja bomby mogłaby doprowadzić do masakry. Siły bezpieczeństwa dokonały więc sprawnej ewakuacji okolicy. Policyjny robot utorował sobie drogę do pojazdu. W nissanie znajdowała się piekielna machina – dwa kanistry benzyny (po 18,9 litra), trzy zbiorniki z propanem, fajerwerki, kable, garnek, dwa budziki oraz worki z nawozem sztucznym. Dopiero później okazało się, że ładunek wybuchowy został sporządzony prymitywnie, po amatorsku, według zasady: „jak nie należy zbudować bomby”, mówiąc słowami magazynu „The Time”. Prawdopodobnie piekielna machina musiała zawieść. Terrorysta okazał się wyjątkowo nieostrożny. Nie tylko nie usunął numeru silnika, lecz także zostawił w nissanie klucze do mieszkania oraz do samochodu marki Isuzu. Potem okazało się, że sprawca zamierzał uciec swoim isuzu, jednak nie zabrał kluczyków i musiał wracać pociągiem. W zakrojonym na ogromną skalę śledztwie uczestniczyli funkcjonariusze Federalnego Biura Śledczego, policji nowojorskiej (NYPD), a nawet służb chroniących Biały Dom. Wykrycie nieudolnego zamachowca okazało się łatwe. Dzięki numerowi na silniku FBI zidentyfikowało ostatniego właściciela pojazdu. Była nim pewna rodzina z Bridgeport w stanie Connecticut. 19-letnia studentka opowiedziała, że na trzy dni przed zamachem sprzedała nissana pewnemu mężczyźnie, który zapłacił 1,3 tys. dol. gotówką. Nabywca lekkomyślnie zostawił jej swój numer telefonu i adres mejlowy. FBI błyskawicznie wytropiło podejrzanego, którym okazał się mieszkający w Bridgeport Faisal Shahzad, właściciel białego isuzu. FBI poddało go ścisłej obserwacji. Mężczyzna, który dowiedział się z telewizji, że policja szuka domniemanego zamachowca, Pakistańczyka z Connecticut, podjął jednak próbę ucieczki i nawet zmylił pogonie. Faisal został umieszczony na liście osób objętych zakazem podróży lotniczych, mimo tu kupił bilet, przeszedł dwie kontrole bezpieczeństwa i wsiadł na pokład samolotu odlatującego do Dubaju. Stamtąd zamierzał udać się do Pakistanu. Okazało się, że linie lotnicze Emirates dysponowały listą z dnia poprzedniego, na której jeszcze nie było nazwiska terrorysty. 3 maja przed północą samolot już kołował na pas startowy, kiedy maszynę zatrzymali agenci Straży Granicznej i Celnej. Dosłownie w ostatniej chwili spostrzegli nazwisko Shahzada na nowej liście. Bombiarz został aresztowany 57 godzin i 3 minuty po próbie zdetonowania śmiercionośnego ładunku w nissanie. Terrorysta trafił do więzienia federalnego. Według relacji prasowych, zrezygnował z prawa do adwokata i współpracuje z władzami. Przyznał się do kupna samochodu Nissan, skonstruowania ładunku wybuchowego i próby dokonania zamachu. Zapewnia, że działał sam i nie miał kontaktów z ugrupowaniami fundamentalistów islamskich. Został formalnie oskarżony m.in. o międzynarodowy terroryzm i próbę zamachu z użyciem broni masowego rażenia. Nie ma wątpliwości, że Shahzad usłyszy wyrok dożywocia i spędzi resztę swoich dni odizolowany w pojedynczej celi, przeklinając chwilę, w której się urodził. Liczne agencje bezpieczeństwa USA chlubią się sukcesem, ale nie mogą ukryć zakłopotania, że poszukiwany sprawca dostał się na pokład samolotu. To już drugi taki przypadek w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W ostatnie Boże Narodzenie nigeryjski student o mało nie wysadził w powietrze boeinga linii Northwest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2010, 2010

Kategorie: Świat