Walka o ocalone dziecko

Walka o ocalone dziecko

Dziewięć „matek” zgłosiło się po uratowane z tsunami niemowlę Sędzia M.P. Mohaideen stanął przed trudniejszym zadaniem niż król Salomon. Mądry król Izraela musiał rozsądzić spór dwóch kobiet o jedno dziecko. Mohaideen, urzędnik z miasta Kalmunai na wschodnim wybrzeżu Sri Lanki, ma niemowlę i aż dziewięć domniemanych matek. Każda zapewnia ze łzami: „To jest mój syn! Zaginął, kiedy przyszła wielka fala. Ale to na pewno on!”. Chłopiec jest pogodnym dzieckiem. Radośnie kopie nóżkami na różowym kocyku, pije mleko z butelki podawanej przez uwielbiające malca pielęgniarki. Ma trzy, może cztery miesiące. Szeroko otwartymi oczyma z ciekawością patrzy na świat. Nie wie, że stał się znanym na całym świecie najsławniejszym dzieckiem swej ojczyzny. Nie wiadomo nawet, jak ma na imię. Pielęgniarki nazywają go Małym Bratem. Ale wszyscy inni mówią: Baby 81. Chłopiec był bowiem 81. pacjentem, który 26 grudnia 2004 r. trafił do szpitala w Kalmunai w prowincji Ampara. Tego dnia potworna fala tsunami zabiła na Sri Lance 30 tys. ludzi, zabrała do morza całe osady, unicestwiła luksusowe hotele i ubogie chaty wieśniaków. Kalmunai zostało rozdarte na dwoje, gdy ściana wody zniszczyła wielki most. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób Mały Brat trafił do szpitala. Jest kilka wersji wydarzeń, jedną z nich przedstawia pielęgniarz S. Pushparani. Niemowlę przyniósł pewien starszy mężczyzna, którego w chaosie nikt nie zapytał o nazwisko. Mówił, że znalazł dziecko na plaży, płaczące, niemal pogrzebane przez masy błota, w których tkwiło wiele martwych ciał. „Dzieciak był nagi, umazany szlamem. Miał zadrapania na głowie i stopach, ale poza tym był zdrowy. Mieliśmy wtedy w szpitalu 550 zwłok, pracowaliśmy jak szaleni, panował powszechny chaos – a tu nagle pojawiło się dziecko, żywe i płaczące”, opowiada Pushparani. W szpitalu były też inne dzieci, ale szybko oddano je rodzicom lub dalszym krewnym. Mały Brat jednak został. W ciągu kilku dni zgłosiło się po niego aż dziewięć matek. Każda chciała natychmiast zabrać „swego syna” do domu. Kobiety urządzały sceny rozpaczy, gdy oszołomieni lekarze nie pozwolili na to. Pewien mężczyzna zagroził: „Obleję się benzyną i podpalę, jeśli moja żona nie odzyska dziecka”. Jedna z domniemanych matek zapowiedziała, że zabije pielęgniarki i doktorów. Dyrektor szpitala wezwał policję, która wszczęła śledztwo. Przez dwa tygodnie chłopiec spędzał noce w sali operacyjnej, obawiano się bowiem, że z oddziału pediatrii zostanie porwany. Wśród mieszkańców Kalmunai krążą pogłoski, że nie wszystkie matki przyznające się do Małego Brata utraciły dzieci w katastrofie. Podobno z niektóre z nich to kobiety bezdzietne, chcące wykorzystać nieszczęście, aby zaspokoić pragnienie macierzyństwa. Na Sri Lance, podobnie jak w innych krajach dotkniętych kataklizmem, śmierć zebrała tragiczne żniwo zwłaszcza wśród najmłodszych. Malcy nie mieli dość sił, aby opierać się falom, wielka woda wyrywała niemowlęta z rąk rodziców. Szacuje się, że na wyspie zginęło 12 tysięcy dzieci, z których większość to niemowlęta. Sytuacje, w której małe dzieci straciły oboje rodziców, nie zdarzały się tak często. Według danych UNICEF, spośród 981 lankijskich dzieci, które zostały sierotami w wyniku katastrofy, aż 645 oddano pod opiekę dalszych krewnych. Podobno bezdzietne pary zdołały wykraść niektóre małe sieroty, zanim zgłosili się po nie członkowie dalszej rodziny. Władze w obawie, że osierocone dzieci mogą wpaść w ręce dewiantów seksualnych lub handlarzy żywym towarem, zakazały zagranicznych adopcji. Doktor K.K. Muhunthan, ginekolog, który zajmuje się Małym Bratem, nie sądzi jednak, aby domniemane matki malucha kłamały. „Te kobiety doznały ostrej traumy. Zapewne wierzą, że to rzeczywiście ich dziecko. Kiedy patrzą na jakieś niemowlę, myślą, że to ich zaginiony syn. Trudno mieć im to za złe”. Dr Muhunthan uważa, że mógłby rozsądzić ten spór, gdyby tylko pokazał kobietom zdjęcia niemowląt zabitych przez tsunami. W dniu tragedii zrobił dziesiątki takich fotografii. Ale lekarz z Kalmunai nie ośmiela się na razie wyjąć z szafy płyty kompaktowej. Zapisał na niej zdjęcia ofiar, które mogłyby odebrać matkom ostatnią nadzieję. Za rodziców Baby 81 podają się także 25-letnia Jeyaraja Junitha i jej mąż. „To Abhilas,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2005, 2005

Kategorie: Świat