Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Zebrało się grono malkontentów i narzekało. Najpierw na umowę wizową z Rosją. No, faktycznie, nie ma czym się chwalić. Rosjanie mogą przyjeżdżać do Polski po uzyskaniu wizy, Polacy, aby starać się o wizę rosyjską muszą mieć zaproszenie. Jezu, zupełnie jak do Ameryki! Wyobraźmy sobie, że polski biznesmen Kowalski będzie chciał pojechać do Rosji, by zorientować się w możliwościach biznesowych. Nie pojedzie, bo kto mu da zaproszenie? Albo turyście Kowalskiemu, który zamarzy sobie oglądanie Moskwy i Petersburga? No, uderzmy się w piersi – z Rosjanami te negocjacje nam się nie udały. A z Amerykanami? Żeby do USA jeździć bez wiz, tak jak do Europy? No cóż, przez grzeczność zmilczmy… Hmm, jeżeli jesteśmy przy wizach i sprawach konsularnych, zastanawiali się głośno malkontenci, to skoro zbudowaliśmy sieć konsulatów na Wschodzie, może warto byłoby zastanowić się, co z siecią konsulatów na Zachodzie? Może część z nich, w dobie nowoczesnych środków telekomunikacji i transportu, a także topniejącego budżetu MSZ, wypadałoby zamknąć? Lipsk, Monachium, parę innych… Może lepiej byłoby rozwijać formułę konsulatów honorowych? Malkontenci kręcili też coś nosem na sprawę budynku ambasady w Berlinie. Bo tu chodzą po MSZ różne wersje. Mówiono więc, że minister Cimoszewicz nie będzie nikogo osłaniał, i że w związku z tym Michał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 40/2003

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché