Wpisy od Teresa Ginalska
Miłowanie po góralsku
Miłość górali jest bogatsza niż na przykład Mazowszan, bo mają więcej okazji do jej uprawiania. Można się skryć w bacówce na hali W karczmie w Rycerce Górnej u „Śliwki” siedzi Stasiek Kopyrciok i Jonek od Wojciny. Piją gorzałkę i żywieckie piwo. Jedno za drugim. Mają już dobrze pod kapeluszem. Gadają o całym świecie, o polityce, gazdowaniu i oczywiście o babach. Naszła ich tam Hanusia Kochmanka, też z Rycerki. Jasiek do niej: – Witaj, Hanuś, jak się masz? – No,
Podpalali, żeby gasić
Robili to dla sławy, a trochę i z myślą o lepszym wyposażeniu straży pożarnej na Podkarpaciu Mieli we wsi poważanie. Na galowo, 34 rosłych, przystojnych chłopów z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sękowej pozowało do fotografii zamieszczonej w folderze reklamującym uroki podgorlickiej gminy. Pełnili straż przy grobie Chrystusa i nieśli baldachim podczas procesji w Boże Ciało. Pierwsi odpowiedzieli na apel księdza i ofiarnie, przez wiele nocy pełnili warty przy pochodzącym z 1520 r. kościółku, jednym ze stu zabytków w Europie uhonorowanych medalem
Skandal zamiast promocji
Po emisji filmu „Miliony na czarno” Francuzi boją się zatrudniać Polaków z Kolbuszowej – Czołem, Kolbuszowa! Nareszcie coś się dzieje na tej waszej stronie – gratuluje Qwerty, internauta z Francji, który obejrzał film o pracy Polaków na czarno. – Co w tym złego, że tam jesteśmy szczurami? Po powrocie do kraju są z nas paniska całą gębą pisze inny z Polski. – Skończyła się praca dla Polaków w Paryżu – ubolewa Jasiuczupka. – Francuski właściciel legalnej firmy
Bieszczady pod młotek
Rozpoczęło się wielkie wykupywanie bieszczadzkich odłogów – Warszawka bierze się za zagospodarowywanie bieszczadzkich odłogów – mówią w Lesku. Kiedy Polska wejdzie do Unii Europejskiej, ich ceny podskoczą i będzie można zarobić prawdziwe pieniądze. Stanisław Skalski, tamtejszy geodeta powiatowy, zaprzecza: – Może istnieją nieliczne przypadki, ale ja o nich nie wiem, bo transakcje mogły być prowadzone przez zaufanego człowieka. Faktem jest natomiast, że od około dwóch lat run na tę ziemię rośnie. – Na naszym terenie
Podźwigniemy was
Mieszkańcy Strachociny odbudowują spalony zakład Pierwsze, wątłe i – wydawało się – niegroźne języki ognia próbowali zalewać wodą, nie dopuścić, by wydostały się na wierzch z wnęki pod suszarnią. Ale zmagazynowana w niej łuszczka – cienkie jak kartka papieru pasemka forniru – buchnęła pod strop fabrycznej hali wysokim płomieniem. Jeden krzyknął: „Uciekajmy!”. Drugi: „Dawajcie gaśnice!”. A trzeci pobiegł do telefonu wezwać straż pożarną. Było koło 16, gdy wracająca z miasta Małgorzata Woźniak zobaczyła
Uzdrowiciel z Chotyńca
Był traktorzystą w pegeerze, mieszkał w obórce. Odkąd miał objawienie, opływa w bogactwo Z początkiem września do szpitala w Rzeszowie trafiła chora na leukemię czteroipółletnia Agnieszka z małej wsi w okolicach Dębicy. – W swej 40-letniej praktyce lekarskiej pierwszy raz spotkałem się z czymś tak przerażającym – twierdzi prof. Ryszard Korczowski, wówczas ordynator oddziału pediatrii Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. – W Polsko-Amerykańskim Instytucie Pediatrii w Krakowie rozpoznano u dziecka białaczkę limfoblastyczną; rokowanie było dobre, Agnieszkę zakwalifikowano
Szlakiem zakapiorów
Bieszczadzki poszukiwacz przygód obowiązkowo ma konia i nieprzemakalny ortalion opasany szewskim pasem, za który wetknięty jest nóż Czas w tym zaśnieżonym, leśnym ostępie biegnie inaczej niż gdzie indziej, w białej ciszy człowiek prawie nie odczuwa jego mijania. Nie tak łatwo dopytać się o adres, gdy wiadomo, że to miejsce nie ma urzędowej nazwy, a leży gdzieś w połowie drogi między Terką a Dołżycą. Starsi mówią: – Na Poharze, gdzie Josek miał karczmę. Karczmy nie ma, a ciekawscy ciągle przyjeżdżają, łażą po chałupach
Nie upilnowali ich
Podopieczni polsko-niemieckiego ośrodka wychowawczego zamordowali człowieka W tamten czwartek, 15 minut przed północą, kierowca jadącego z nadmierną prędkością mercedesa zignorował światło latarki i policyjny lizak wzywający do zatrzymania się. Karkołomny pościg prowadzony przez funkcjonariuszy tarnowskiej drogówki rozpoczął się w Łoponiu, niedużej wiosce w pobliżu Wojnicza. Uciekinierom, mimo zarządzonej niemal natychmiast blokady dróg, udało się minąć Brzesko, Bochnię i Wieliczkę. Wjechali w opłotki Krakowa, zdawało się, że zgubią „ogon” w wielkomiejskim labiryncie ulic
Farid – po afgańsku szczęśliwy
Od 14 lat mieszka w Polsce. Był komandosem rządowej armii Afganistanu. Listy wysyłane do Kabulu wracają z adnotacją „adresat nieznany” Na zdjęciu sprzed 20 lat widać młodych, brodatych, po zęby uzbrojonych mężczyzn, siedzących w kucki na tle ruin zburzonego w czasie wojny domu. Na innym – wypalony przez podzwrotnikowe słońce górzysty krajobraz, zniszczone suszą sady i pola uprawne. I jeszcze to z oazą zieleni, gdzie feerią barw grają kwitnące krzewy granatowców i figowców. – To jedyna pamiątka
Brzostowski znów ma głos
W wyborach do parlamentu Edward Brzostowski wystartował pod hasłem rozliczenia ludzi, którzy przed 11 laty zniszczyli Igloopol Nazwisko Brzostowskiego znów jest na pierwszych stronach gazet. Stało się tak po tym, gdy – startując w wyborach parlamentarnych z listy SLD, uzyskał jeden z najlepszych wyników na Podkarpaciu i został posłem do Sejmu RP. „Dawny król Igloopolu zbudował nowe imperium, tym razem rodzinne”. „Edward Brzostowski za pośrednictwem firm należących formalnie do członków jego rodziny, co najmniej od sześciu lat naciągał przedsiębiorstwa









