Azjatyckie biedronki atakują

Azjatyckie biedronki atakują

Myriams-Fotos/Pixabay

Pierwsze wrażenie robi całkiem niezłe. Modny zimą pomarańcz zdobią fantazyjne kropki różnej wielkości. Zdobienia mogą się kojarzyć z ekspresyjnymi maźnięciami pędzla. Nie sposób znaleźć dwóch identycznych okazów. Czasami występuje w odcieniach czerni, czerwieni i żółtego. Nawet wspomniane kropki to indywidualna historia. Niektóre osobniki nie mają ich wcale, ale zdarzają się i nosiciele 23 kleksów na grzbiecie. Ujmujący wygląd jest jednak złudny. To plaga, która od pewnego czasu terroryzuje Polskę. Harmonia axyridis to gatunek chrząszcza z rodziny biedronkowatych pochodzący z Azji Wschodniej. Z harmonią ma niewiele wspólnego. Naukowcy ochrzcili go mianem ninja i nie jest to bezpodstawne skojarzenie. Niekiedy nazywany jest także azjatyckim lub arlekinowym. To owad wyjątkowo ekspansywny i inwazyjny, w ciągu kilku lat stał się zagrożeniem zarówno dla rodzimych gatunków bożych krówek, jak i dla zdrowia człowieka oraz jego działalności gospodarczej. Arlekiny sprowadzono w XIX w. do Ameryki Północnej w celu zwalczania mszyc na polach uprawnych, w sadach, ogrodach i w uprawach szklarniowych. Miały być alternatywą dla środków owadobójczych. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli, gdyż wyjątkowo łakomy gatunek niemal doprowadził do wymarcia tamtejszej biedronki dwukropki. Raz jeszcze okazało się, że człowiek nie powinien się wtrącać do spraw natury. Problem jest wielowarstwowy. Reprodukcja arlekinów trwa dłużej niż u innych gatunków biedronek. Samica w ciągu całego życia może znieść od 1,6 tys. do 4 tys. jaj. Jednego dnia składa ich ok. 25. W okresie trwającego około dziesięciu dni rozwoju larwa zjada od 100 do 370 mszyc, a dorosły okaz od 15 do 65 mszyc dziennie. Gdy jednak brakuje pokarmu, ninja pochłania owady, w tym jaja i larwy innych biedronek. Mało które stworzenia są w stanie przeciwstawić się tej biedronce, gdyż nie doczekała się jeszcze naturalnych wrogów. To powód do niepokoju, ponieważ wyróżnia ją duża agresywność w odniesieniu do zwierząt zajmujących podobną niszę ekologiczną. A to z kolei oznacza poważne zagrożenie dla polskich biedronek. Ninja wcześniej od nich rozpoczynają wiosenną wegetację, skuteczniej się rozmnażają, są bardziej żarłoczne i drapieżne, do tego późną jesienią szybciej znajdują legowiska, zajmując je przed dwukropkami i siedmiokropkami. Azjaci są też więksi od tych pierwszych. Długość ich korpusów wynosi 5-8 mm, podczas gdy dwukropki osiągają 3,5-5,5 mm. Siedmiokropka jest podobnej wielkości co przybysz, ale kilka szczegółów pozwala je odróżnić. Przede wszystkim rodzima biedronka siedmiokropka ma, jak nazwa wskazuje, siedem kropek, po trzy na każdym skrzydle i jedną pośrodku. Arlekin, o czym wspominaliśmy, ma do 23 kropek. Siedmiokropka jest w kolorze czerwonym, azjatycka może być żółta, pomarańczowa, czerwona lub czarna. Nasza odmiana na przedpleczu jest czarna i ma dwie białe kropki, arlekin w tym miejscu ma czarny wzór w kształcie litery M, aczkolwiek często ten znak jest podzielony na kilka mniejszych plamek. Ciało osadnika ze wschodu jest poza tym nieco bardziej wypukłe. Szybki wzrost populacji azjatyckich biedronek jest również związany z faktem, że nie są tak podatne na ataki europejskich owadów pasożytniczych jak nasze odmiany. Zagrażają im głównie muchówki i błonkówki. Osobniki żyją zwykle od 30 do 90 dni, co warunkuje zwłaszcza temperatura powietrza. Notuje się jednak takie z ponadtrzyletnim życiorysem. Harmonia axyridis nie ogranicza się do pożerania innych owadów. Konsumuje pyłek kwiatowy i nektar oraz nadgryza dojrzałe owoce. Szczególnie upodobała sobie winogrona, co prowadzi do wielu szkód w przetwórstwie spożywczym, w tym w produkcji win. Ninja przegryza bowiem skórkę i wchodzi do owocu. Stwierdzono, że zaledwie kilka osobników zanieczyszcza winogrona i tym samym zmienia smak wina, a to wiąże się ze stratami finansowymi. Wszystko dlatego, że do trunku dostają się obecne w biedronkach alkaloidy o bardzo gorzkim smaku i metoksypirazyny o silnym, nieprzyjemnym zapachu. W Europie agresywne biedronki po raz pierwszy zaobserwowano w 1964 r. na Ukrainie. Cztery lata później osiedliły się na Białorusi. Wkrótce lawinowo zaczęły występować w innych krajach kontynentu, dotarły również do nas. W 2006 r. zauważono je w Poznaniu. Początkowo w Polsce nie należały jednak do zbyt ekspansywnych, w naszym środowisku dawały sobie radę średnio. Z biegiem lat gatunek wyewoluował na tyle, że przystosował się do panujących w kraju warunków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 51/2020

Kategorie: Ekologia
Tagi: Paweł Drąg