Bunt kościelnych lokatorów

Bunt kościelnych lokatorów

Mieszkańcy trzech krakowskich kamienic, którzy 18 września, w czasie niedzielnej mszy w krakowskim kościele Bożego Ciała rzucali na tacę fałszywe banknoty i na cały głos dopowiadali proboszczowi, że ma się za nich modlić, proszą, aby stanowczo podkreślić, że ich protest nie miał i nie ma nic wspólnego z Bogiem. Przez lata byli bardzo mocno związani ze swoją parafią, należącą do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, tu byli chrzczeni, tu zawierali związki małżeńskie, żegnali najbliższych. Tu też od 1992 r., czyli od momentu odzyskania tych budynków, odebranych zakonowi po wojnie, płacili czynsze. Poza tym, że zakonnicy nie dokonywali koniecznych remontów, mieszkańcy na nic nie narzekali. Ich życie przerodziło się w koszmar w maju tego roku, gdy otrzymali pisma, że zakon wydzierżawił budynki portugalskiej firmie De Silva Haus, która zrobi tu centrum konferencyjno-hotelowe. Eksmisja czeka 70 rodzin, prawie 300 osób, swoje lokale muszą też opuścić właściciele galerii i sklepów. Mieszkańcy trzech kamienic przy ulicach Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24 nie otrzymali jeszcze odpowiedzi od nuncjusza apostolskiego Celestyna Migliorego ani od opata generalnego Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, o. Bruna Giulianiego, których poinformowali, że krakowski zakon w 1883 r. wszedł w posiadanie ich kamienic na mocy wieczystej darowizny z adnotacją zabraniającą wyzbywania się nieruchomości i czerpania zysków. Tymczasem ojciec przeor sprzedał ich jak Judasz i do tego nie dostrzega krzywdy, jaką im wyrządził. Wydzierżawienie tych budynków w celu przekształcenia ich w ekskluzywny hotel jest równoznaczne z wyrzuceniem na bruk 70 rodzin. Piszą m.in.: „Jako parafianie kościoła pod wezwaniem Bożego Ciała, znajdującego się przy Zakonie Kanoników Regularnych Laterańskich, wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z ojcem przeorem Dariuszem Kaczyńskim w celu wyjaśnienia tej sprawy. Niestety, przeor notorycznie unika wszelkich spotkań z parafianami, twierdząc, że nie ma z nami o czym rozmawiać”. Lokatorów klasztornych kamienic, zagrożonych eksmisją, nie przyjął krakowski metropolita Stanisław Dziwisz. W kurii metropolitalnej poinformowano ich, że ksiądz kardynał nie ma władzy nad zakonami. W urzędzie miasta też ich nie wysłuchano, bo są lokatorami budynków kościelnych i gmina nie może interweniować. Wymuszona modlitwa Gdy zagrożeni eksmisją lokatorzy znikąd nie otrzymali pomocy, postanowili poprosić zakonników o modlitwę… za nich. Skoro kilka razy dziennie zbierają się i proszą Boga o pomyślność w różnych sprawach, to mogą też pomodlić się za tych, których krzywdzą. Może wtedy zrozumieją, że źle zrobili. Do księdza proboszcza poszła Agata Kotula, właścicielka Galerii JAgamakota przy ul. Józefa 11, i powiedziała, że chce zamówić mszę. Najbliższy wolny termin był w niedzielę 18 września, w południe. Gdy trzeba było podać intencję, w jakiej ma się odbyć msza, ksiądz usłyszał: „o zdrowie i siłę dla lokatorów budynków przy ul. Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24, zagrożonych eksmisją na bruk”. – Ksiądz bardzo się speszył, widziałam konsternację na jego twarzy – opowiada Agata Kotula. – Zapisał jednak wszystko, co mu podyktowałam. Zostawiłam pieniężny datek i wyszłam. Ksiądz wprawdzie prośbę o mszę przyjął, ale lokatorzy klasztornych kamienic nie bardzo wierzyli, że ich intencja zostanie publicznie odczytana i dlatego dodatkowo postanowili tego dnia rzucać na tacę fałszywe pieniądze. Na drukarce komputerowej wydrukowali podrobione 10-złotowe banknoty, na których umieścili cytaty z dzieł św. Augustyna z Hippony, patrona Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, oraz z Biblii, dotyczące hipokryzji ludzi dużo się modlących, a czyniących co innego. Transparenty z tymi cytatami zawiesili nad ul. Józefa oraz na budynkach przekazanych portugalskiej firmie. Ciekawą minę musiał mieć kościelny, który na niedzielnej mszy, 18 września, zebrał na tacę górę banknotów, a w zakrystii zamiast napisów Narodowego Banku Polskiego zobaczył: „Nie możecie służyć jednocześnie Bogu i mamonie”, „Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego”. Ale to jeszcze nie wszystko, gdy przyszło do podania intencji mszalnej, proboszcz odczytał tylko połowę: „O zdrowie i siłę dla lokatorów budynków przy ul. Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24”. Wtedy Agata Kotula nie wytrzymała i bardzo głośno, aby cały kościół ją słyszał, dopowiedziała: „zagrożonych eksmisją na bruk!”. I to jeszcze nie wszystko. Gdy proboszcz rozpoczął modlitwę w różnych intencjach, za chorych, za bezrobotnych, jedna z kobiet weszła mu w słowo i na cały kościół

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 50/2011

Kategorie: Kraj