Być supermanką

Być supermanką

Kayah, wokalistka – Śpiewa Pani o byciu supermanką. Czy Polkom łatwo być takimi supermankami? – Potwornie trudno jest być supermanką, jak i supermanem. Nie jesteśmy doskonali. A na superbohaterze ciąży taki obowiązek. Po pierwsze, wydaje mi się, że w ogóle być kobietą nie jest łatwo. Polską tym bardziej, bo w naszym pięknym kraju jest ona głównie postrzegana jako obowiązkowa rodzicielka, nie ma prawa do samodecydowania o swojej przyszłości. O tym wiedzą wszyscy. Z tym, że część nie widzi w tym nic niewłaściwego. – Czy rzeczywiście jako kobiety dawno już przestałyśmy być słabą płcią? – Mam wrażenie, że kobiety z ogromną empatią, macierzyństwem, które łączy masy kobiet w marzeniu o świecie bez wojen, a także dzięki naturalnej sile pokonywania przeciwności, w tym i bólu fizycznego, przestały być słabą płcią. Znam takie, które nawet obraziłyby się, gdyby ktoś odważył się je tak nazwać w ich obecności. Niemniej jednak w słusznej walce o równouprawnienie skutkiem ubocznym stało się wzięcie na kobiece barki szeregu obowiązków i odpowiedzialności, od wieków zarezerwowanych dla mężczyzn. A szkoda. – Statystyczna Polka żyje o prawie osiem lat dłużej od statystycznego Polaka. Ginekolodzy tłumaczą to hormonami, genetycy – genetyką, a psycholodzy – stylem życia. Czy ma pani swoją teorię na ten temat? – Żyją dłużej, bo są lepsze! A tak na poważnie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Może mają większe poczucie obowiązku wobec swoich dzieci, że muszą im dłużej służyć, ochraniać… To oczywiście dość wolne tłumaczenie. Ale kobiety chyba bardziej o siebie dbają. Szczególnie w Polsce mam wrażenie, że jest przepaść w tej kwestii między kobietami a mężczyznami. – Złośliwi mówią, że kobiety wygryzają mężczyzn z ich dotychczasowych sfer życia. Czy możliwy jest świat przedstawiony kiedyś w kultowej komedii „Seksmisja”? Mężczyźni, jako nieprzystosowani, wyginęli, a światem kierują samowystarczalne kobiety? – Kobiety wcale nie wygryzły mężczyzn, tylko życie nieraz zmuszało je do chwycenia koła sterowniczego, by nie rozbić statku. I to z wielu powodów. Nie chciałabym wcielenia w życie scenariusza „Seksmisji”. Moja wiedza i świadomość, jaką dzięki niej posiadam, podpowiada, że pełnią jest równowaga energii męskiej i żeńskiej. Dlatego żadne wojny płci mnie nie interesują. Ludzie, poza anatomią i biologią, nie dzielą się na kobiety i mężczyzn, tylko na głupich i mądrych, złych i dobrych, fascynujących i odrażających. Tak to sobie uprościłam. Nawet jeśli sympatyzuję z ruchem feministycznym i pozwalam sobie na napisanie „Testosteronu” czy „Supermanki”. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2006, 2006

Kategorie: Kraj
Tagi: PN