Chrapka na media publiczne

Chrapka na media publiczne

Opracowane przez Platformę Obywatelską propozycje dopuszczają możliwość prywatyzacji mediów publicznych Będzie prywatyzacja mediów publicznych czy jej nie będzie? Dyskusja na ten temat rozgorzała na nowo dzięki Platformie Obywatelskiej. To właśnie zespół ekspertów związanych z tym ugrupowaniem pracuje nad projektem zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. Zestaw pomysłów przewiduje możliwość sprzedaży Polskiego Radia i TVP. I choć na razie są to wstępne założenia, już zdążyły wywołać zamieszanie. Gra toczy się bowiem o wysoką stawkę. Gdyby PO udało się wprowadzić projekt w życie, zrewolucjonizowałby on rynek mediów elektronicznych. Propozycje robią karierę w mediach pod nazwą „projekt Rokity”, bo właśnie ten lider PO objął go swoim patronatem, choć poparcia nie ukrywa także Donald Tusk. Nad projektem pracuje zespół, w którego skład wchodzą: Jakub Bierzyński, szef domu mediowego OMD, Jacek Bochenek, były szef TAI, i Paweł Dobrowolski, absolwent Harvardu. To właśnie oni bez zahamowań opracowali pomysły, które w ich mniemaniu mają przywrócić porządek w mediach – zwłaszcza tych publicznych. Dlatego że, jak mówi Bierzyński, czas skończyć z monopolem TVP i PR oraz marnotrawieniem publicznych pieniędzy, czyli abonamentu. „W świetle ostatnich wydarzeń nikt już chyba nie ma złudzeń co do niezależności mediów publicznych. A wszystko to odbywa się kosztem realizacji tych celów, którym media publiczne powinny służyć przede wszystkim – realizacji misji publicznej”, napisał Bierzyński w „Rzeczpospolitej”. Jakie zatem lekarstwo proponują na uzdrowienie sytuacji? W ich opinii, konieczne jest precyzyjne zdefiniowanie, czym jest misja publiczna. Należy też zrezygnować z abonamentu, gdyż TVP korzysta z wpływów z reklamy, podczas gdy opłaty od widzów za posiadanie odbiorników wynoszą jedną trzecią jej budżetu. TVP trzeba poddać regułom gry rynkowej, choć nie oznacza to rezygnacji państwa z działań misyjnych. Urynkowione zostałyby koncesje radiowe i telewizyjne. – One nie są dane raz na zawsze. Są odnawialne. Można przyznawać je ponownie w drodze aukcji. Zwyciężałby ten, kto da najwięcej – uważa Jakub Bierzyński. Pieniądze za opłaty koncesyjne przeznaczono by na realizację zadań misyjnych. Miałaby się tym zajmować Fundacja Misji Publicznej. Oprócz pieniędzy z opłat koncesyjnych fundacja dysponowałaby także środkami pochodzącymi ze sprzedaży licencji na emisję swoich programów oraz z dobrowolnych składek obywateli. Pozyskiwałaby też fundusze ze sprzedaży praw do nadawania programów obecnie znajdujących się w archiwach TVP. Fundacja organizowałaby konkursy ofert na scenariusze i produkcję programów misyjnych. W praktyce, jak twierdzą eksperci PO, programy mogliby produkować wszyscy chętni: fundacje, producenci filmowi czy szkoły filmowe. Stacje telewizyjne ubiegałyby się o prawo do emisji programów, oferując opłaty licencyjne i określając czas emisji. Wygrywałaby ta, która zapewniłaby najwyższą cenę i emisję w porze najlepszej oglądalności. A więc w myśl projektu PO, system medialny regulowałyby prawa rynku, zwłaszcza przetargi. Wygrywaliby najlepsi. Wśród wstępnych propozycji znalazła się też możliwości prywatyzacji mediów publicznych. I choć o tym elemencie mówi się najmniej chętnie, właśnie on wzbudza największe emocje, zwłaszcza w kontekście TVP, która od lat jest obiektem zainteresowania ze wszystkich ugrupowań. Projekt PO przewiduje, że zniesienie abonamentu miałoby wyrównać rynkowe szanse TVP. Gdyby nie wytrzymała konkurencji, zostałaby sprzedana. Bo w opinii ekspertów PO, telewizja publiczna to moloch trwoniący publiczne pieniądze. Jakub Bierzyński, nie ukrywa, że, jego zdaniem, telewizja publiczna może zniknąć z rynku, bo z jej zadań znakomicie wywiążą się media komercyjne. Zestawia dwa przykłady: należącej do klanu Walterów TVN 24, która lepiej niż TVP relacjonowała tragedię w Biesłanie, oraz TVP, która za olbrzymie pieniądze wybudowała biurowiec. – Czy powinniśmy utrzymywać molocha i drenować kieszenie obywateli? – pyta Bierzyński. Sam najchętniej widziałby sprywatyzowanie telewizyjnych Jedynki i Dwójki, pozostawiając Trójkę ze względu na jej funkcje kanału regionalnego. Problem w tym, że optymizmu twórców projektu nie podziela większość środowisk związanych z mediami. Tym bardziej że newralgiczna kwestia, jaką jest temat prywatyzacji mediów publicznych, powraca co kilka lat. Za każdym razem najmniejsza wzmianka o możliwości sprzedaży jednego z kanałów wzbudzała w TVP panikę. I nawet gdy oficjalnie nie mówiło się o możliwości prywatyzacji, pracownicy TVP od lat wiedzieli swoje: zawsze jest ktoś, kto

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 42/2004

Kategorie: Media