Człowiek zamieszany w aferę paliwową rafinerii w Trzebini (wchodzi w skład Orlenu) doradzał przewodniczącemu Komisji Śledczej badającej aferę… Orlenu Kim jest Paweł D., bliski współpracownik posła Józefa Gruszki, aresztowany w związku z aferą w trzebińskiej rafinerii? Dlaczego przewodniczący sejmowej Komisji Śledczej badającej sprawę Orlenu nie ujawnił i dalej utrzymuje w tajemnicy, że D. od lipca był jego oficjalnym doradcą w sprawie paliw i miał stałą przepustkę do Sejmu? Czy Gruszka nadal powinien przewodniczyć komisji, czy też powinien stanąć przed nią w charakterze świadka? Dlaczego opozycja bagatelizuje sprawę, skoro zdaniem prokuratury paliwowe śledztwo, w które zamieszany jest D., pokrywa się z pracami komisji ds. PKN Orlen? 17 listopada tajne służby z Krakowa zatrzymały siedem osób z kierownictwa Rafinerii Trzebinia oraz firm z nią współpracujących. Wszystkim postawiono zarzuty oszukiwania skarbu państwa, prania brudnych pieniędzy, fałszowania dokumentów i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Wśród zatrzymanych znalazł się Paweł D., właściciel firm Ikar, Ikar Trans i Eko Pak z Oświęcimia. W czasie przesłuchania, jako miejsce czasowego pobytu podał adres: Warszawa, hotel poselski, Wiejska 2. Dopiero później zeznał, że jest współpracownikiem Józefa Gruszki, posła PSL i przewodniczącego sejmowej Komisji Śledczej badającej sprawę Orlenu. W nocy z czwartku na piątek w hotelu sejmowym pojawili się funkcjonariusze ABW. – Do szefa Kancelarii Sejmu przyszli funkcjonariusze dowodzeni przez panią kapitan i powiedzieli, że chcą przeszukać określony pokój. Szef kancelarii nie miał pojęcia, co to za pokój, w związku z czym wezwał szefa straży marszałkowskiej i polecił ustalić. Okazało się, że to pokój pana posła Gruszki – relacjonował w radiu zajście wicemarszałek Tomasz Nałęcz. – Trzeba było widzieć minę pani kapitan, gdy się dowiedziała, że chce przeszukać pokój posła Gruszki! Żona Lota to przy niej szczyt energii! „Gazeta Wyborcza” podała, że przy Pawle D. znaleziono klucz do pokoju poselskiego Gruszki. W prokuraturze powiedziano nam jednak, że takiego dowodu nie zabezpieczono. Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która zajmuje się sprawą przekrętów w Rafinerii Trzebinia, przyznaje też, że z przeszukania zrezygnowano, wejście do pokoju Gruszki byłoby bowiem równoznaczne z naruszeniem immunitetu poselskiego. Gruszka twierdzi, że o zatrzymaniu D. dowiedział się od żony, a ta z mediów. Zapewnia, że ostatni raz rozmawiał z asystentem we wrześniu, kiedy D. przyjechał, by obserwować przesłuchania przed Komisją Śledczą. Zaprzecza, jakoby D. doradzał mu w sprawach komisji. Gruszka z trudem daje się namówić na rozmowę. – Wydałem w tej sprawie oświadczenie i nic więcej nie mam do powiedzenia (w klubie i w siedzibie PSL nic o oświadczeniu nie wiedzą). On nawet nie był moim asystentem. Miał swoje interesy w Warszawie. U mnie tylko spał, co nie jest niczym specjalnym. Mnóstwo ludzi się u mnie zatrzymywało, wielu burmistrzów i wójtów z Wielkopolski, a nawet nieżyjący już brat prezydenta Wałęsy. Gruszka twierdzi, że D. przebywał w pokoju tylko w czasie jego obecności. Przyznaje też, że znają się od wielu lat. – Organizował mi dwa spotkania w Trzebini. Sprawa dotyczyła biopaliw i linii produkcyjnej, która jest w tym zakładzie. Sprawą biopaliw byłem bardzo zainteresowany. Nie pamięta, w jakich okolicznościach poznał Pawła D. – Znamy się od dawna i tyle – ucina. Wyklucza, by zatrzymanie D. mogło mieć jakikolwiek związek z jego pracą w komisji. Próbuje bagatelizować całą sprawę. Zastanawiające jest jednak, dlaczego nie mówi o rzeczy najistotniejszej. Fakty są bowiem takie, że 15 lipca br. Gruszka wystąpił do Kancelarii Sejmu o stałą przepustkę dla Pawła D. jako oficjalnego doradcy w sprawie paliw. A to zmienia postać rzeczy. – Jeśli to prawda, powinien złożyć wyjaśnienia pod przysięgą jako świadek – twierdzi Marek Dyduch. Andrzej Różański (SLD), członek Komisji Śledczej, dodaje: – Nie możemy wykluczyć, że ten asystent mógł wyciągać jakieś informacje o śledztwach paliwowych od posła Gruszki. Może chodziło o zdobycie informacji potrzebnych potencjalnym podejrzanym, żeby mogli jakoś się ustawiać w tych śledztwach? Komisja na bieżąco otrzymuje z prokuratury materiały na ten temat – twierdzi. Jednak ani nam, ani posłom z Komisji Śledczej Gruszka nie powiedział, że D. był jego









