Mamy już 2 miliony internetowych poetów. I… tyle samo czytelników Stron poetyckich w internecie jest co najmniej kilkaset. W zasadzie każdy, kto napisze cokolwiek, może liczyć na to, że nasza planeta zobaczy jego dzieło, oceni i zastygnie w zachwycie. Sprawa jednak nie jest tak prosta. Internet, choć jest dla wszystkich, też szczęścia poetom nie gwarantuje. Schemat kariery Tradycyjna droga poety do laurów składa się z czterech etapów: gazeta, tomik, antologia, pamięć potomnych. Pierwsze wiersze pisało się zwykle do szuflady, dla znajomych lub ukochanych i dopiero chęć wyjścia ze słowem do ludzi kazała młodemu autorowi szukać rozgłosu publicznego, najpierw na łamach któregoś z czasopism. Druk wiersza w gazecie, tygodniku, miesięczniku był pierwszym krokiem ku etapowi drugiemu, czyli wydaniu własnego tomiku poetyckiego. O ile drukujący w gazecie poeta zdawał się na osąd redaktorów, którzy w sumie ryzykowali niewiele, o tyle dostąpienie zaszczytu publikacji w wydawnictwie wymaga podjęcia decyzji finansowej i prestiżowej. Wielu autorów nie mogąc doczekać się decyzji, postanawia wydać tomik na własny koszt za ciężko zarobione pieniądze (poeci, aby żyć, wykonują różne zawody; są lekarzami, policjantami, księgowymi, urzędnikami bankowymi i agentami firm ubezpieczeniowych, ale także robotnikami i rolnikami, aktorami, dziennikarzami itd.). Czasami się to opłaca, bo autorowi udaje się zainteresować pewną liczę osób, w tym zwłaszcza innych poetów, których opinia się liczy, co pozwala wydać drugi tomik. A gdy dorobek urasta do trzech, czterech, pięciu i więcej tomików, poeta zyskuje status twórcy utalentowanego i płodnego, któremu powinno się dać miejsce w antologii poetyckiej pokolenia, regionu, formacji artystycznej, a nawet całego kraju. Miejsce w antologii lub też druk „Dzieł zebranych” oznacza już szczyt poetyckich starań i gwarantuje (?) pamięć potomnych. Mysz zamiast muzy Zdawać by się mogło, że w internecie każdy z wymienionych etapów kariery można osiągnąć, klikając myszką albo klawiszem Enter. Chcesz opublikować wiersz – robisz sobie stronę, np. www.poezja.pl, i wstawiasz tam własną słowną perełkę. Chcesz mieć własny tomik – klikasz myszą tyle razy, ile wierszy masz w dorobku, chcesz trafić do antologii – znajdujesz kilku kolegów piszących i klikacie wspólnie. Chcesz pamięci potomnych – zakładasz stronę www.wybitni-poeci.pl z wierszami Mickiewicza, Miłosza, Herberta oraz własnymi i klikasz itd. Czasami jednak poeta w internecie jest solą w oku innym poetom, którzy publikują w czasopismach i dorabiają się tomików, więc psioczą na swoich cyber-kolegów i konkurentów. – Poeta zstępuje do cyberu – ironizuje jeden z nich. – Rozsiewa tylko słowa, nic mu nie wychodzi. Dlaczego nic nie wychodzi? Młody i gniewny poeta Miłosz Kamil Szczeciński (Miłosz od Czesława Miłosza, Kamil od Krzysztofa Kamila Baczyńskiego) ujmuje to następująco: – Kto chociaż raz wpisał w jakiejkolwiek wyszukiwarce słowo „poezja” i rozpoczął przeglądanie, ten szybko się zorientuje, że sieć stała się wymarzonym miejscem dla różnej maści grafomanów, pseudokrytyków literackich i wielbicieli twórczości najniższych lotów. Słowo „poezja” skojarzone ze słowem „internet” w wielu osobach budzi grozę. Szczecińskiemu chodzi o to, że ktoś zdolny może po prostu zginąć w zalewie poetyckiego chłamu i dlatego nie powinien wchodzić w to towarzystwo, bo zostać zakwalifikowanym jako „internetowy poeta”, oznacza tyle, co być nikim. Mimo jednak wszystkich zastrzeżeń poeta Miłosz Kamil Szczeciński po długiej walce wewnętrznej rozgrzesza nasz demoniczny internet. „Najtańszym i póki co najlepszym rozwiązaniem jest umieszczenie swoich wierszy w sieci, poparte sensowną kampanią reklamową. Ideałem byłoby stworzenie znaku jakości pozwalającego natychmiast identyfikować wartościową stronę. My, poeci i czytelnicy, musimy zaś porzucić sentymentalne przywiązanie do książki drukowanej, na rzecz dużo tańszej i wydajniejszej formy elektronicznej”, pisze w artykule „Poezja w internecie” (także publikowanym w sieci). Juliusz Erazm Bolek, który wydaje (na papierze) własne pismo kulturalne „Enigma”, podważa tezę, że internet jest powszechny i łatwy w dostępie. Strona internetowa też „coś” kosztuje i nie każdego stać, aby wybór własnej poezji prezentować w sieci nieustannie. Strony poetyckie pojawiają się i szybko znikają, nawet jeśli dotyczą twórców naprawdę wybitnych.
Share this:
- Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram
- Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp
- Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
- Click to print (Opens in new window) Print
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety