Już za siedem lat co drugi pracownik w krajach rozwiniętych nie będzie zatrudniony na stałe Wprawdzie wolni strzelcy nie pojawili się dopiero w ostatniej dekadzie, jednak praca bez sztywnego harmonogramu, szefa nad głową i poza szklanym open space nigdy dotąd nie była tak rozpowszechniona. Coraz więcej wokół nas takich historii jak 21-letniego Usamy Riaza, studenta Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i programisty rozwijającego aplikacje na telefony komórkowe. Usama jest jednym z bardzo niewielu studentów z rodzin imigranckich, którzy mimo młodego wieku są w stanie z własnej kieszeni pokryć koszty studiów na tak prestiżowej uczelni. Jeszcze jako nastolatek Usama nauczył się tworzenia prostych aplikacji i gier. Z czasem udoskonalił swój warsztat, projektując aplikacje dla coraz większych klientów komercyjnych. Odłożone pieniądze przeznaczył na studia. I nie przepracował ani jednego dnia w biurze, nie miał też nigdy szefa ani zespołu współpracowników. Szansa dla millenialsów Takich osób jak Usama jest wiele, a będzie jeszcze więcej. Wszystko dlatego, że gospodarki krajów rozwiniętych coraz wyraźniej dryfują w kierunku sektora usług opartego na zindywidualizowanych zleceniach i potrzebach. Według najnowszych prognoz Banku Światowego w 2025 r. co drugi pracownik w gospodarkach krajów rozwiniętych będzie wolnym strzelcem. W niektórych krajach proces ten będzie przebiegać jeszcze szybciej. Już w 2020 r. w USA freelancerami będzie 40% pracowników, czyli więcej niż 85 mln osób. Szukając źródeł tego zjawiska, eksperci najczęściej wskazują wysokie tempo rozwoju technologicznego i rozpowszechnienie internetu oraz globalizację ekonomii. Coraz więcej zadań może być wykonywanych zdalnie, podpięcie do sieci daje możliwość szybkiego reagowania bez konieczności wychodzenia z domu, a komputery przyśpieszają realizację zadań i usług. To wszystko stwierdzenia tyleż prawdziwe, co banalne i nietłumaczące w pełni eksplozji freelancingu. Jak słusznie zauważa Elaine Pofeldt z magazynu „Forbes”, coraz popularniejsza chęć pracy „tylko ze sobą i dla siebie”, jak sama określa freelancing, ma też solidne podłoże społeczne. Nie przez przypadek wolni strzelcy to przede wszystkim millenialsi (osoby urodzone pomiędzy 1980 a 2000 r.). Pokolenie nie tylko stale obecne w internecie, ale też charakteryzujące się zupełnie innym zestawem oczekiwań i hierarchią życiowych wartości niż ich starsi koledzy. Doskonale odzwierciedlają to badania think tanku przy Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, który przeanalizował niedawno motywacje millenialsów wchodzących na rynek pracy w Europie i Ameryce Północnej. Z zebranych danych jasno wynika, że stałe zatrudnienie i bezpieczeństwo na rynku pracy, tak cenione przez poprzednie pokolenia i tak upragnione chociażby w krajach Europy Wschodniej, dla badanej grupy nie stanowi celu samego w sobie. Stały kontrakt i gwarancja zatrudnienia jako priorytet pojawiły się w wynikach dopiero na piątym miejscu. Ważniejsze dla respondentów były: właściwy stosunek między obowiązkami w pracy i życiem prywatnym, poczucie misji i sensu w codziennych zadaniach oraz perspektywy samorozwoju i awansu zawodowego. Najważniejsze jednak okazały się finanse – aż 54% badanych wskazało je jako główną motywację przy wyborze ścieżki zawodowej. Podsumowując, można by stwierdzić, że millenialsi będą pracować, gdzie trzeba i kiedy trzeba. Ważne jest dla nich, by mieli czas na swoje zainteresowania i pieniądze na ich realizację. Na platformie i w korporacji Freelancing zapewnia właśnie te dwie rzeczy i m.in. dlatego stał się tak popularną (a niedługo nawet najpopularniejszą) formą pracy. Liczba freelancerów rośnie, tak samo jak liczba zadań dla nich i sektorów gospodarczych, w których mogą odnieść sukces finansowy i zawodowy. Choć wciąż największy ich odsetek działa w typowych dla wolnych strzelców profesjach, takich jak fotografia, dziennikarstwo, reklama, projektowanie graficzne czy różnego rodzaju branże artystyczne, freelancerzy coraz liczniej pojawiają się w przemyśle energetycznym, ochronie zdrowia, a nawet w administracjach publicznych, delegujących część zadań do sektora prywatnego. Na zatrudnianie freelancerów decydują się nawet największe międzynarodowe korporacje – Samsung, Procter & Gamble czy General Electric. Bycie wolnym strzelcem w krajach rozwijających się przynosi też wymierne korzyści finansowe. Według danych serwisu Upwork, największej na świecie platformy łączącej freelancerów z potencjalnymi klientami, przeciętny przedstawiciel tej grupy na rynku pracy zarabia od 13% do aż 20% więcej niż jego odpowiednik