Czciciele Mozarta i Chopina

Czciciele Mozarta i Chopina

Kto słucha muzyki klasycznej? Prof. Ewa Łętowska, b. rzecznik praw obywatelskich, a obecnie sędzia Sądu Najwyższego, uważa, że meloman to bardzo pojemny termin. Jest nim zarówno ktoś, kto po prostu lubi słuchać muzyki, ale specjalnie się na niej nie zna, i także ten, kto jest wybitnym znawcą jednego kompozytora, jednej epoki (np. baroku), jednego rodzaju (np. opery lub fortepianu) albo wykonawcy (tu mieszczą się tzw. fani). Dziennikarz, Tomasz Szuran twierdzi, że melomanów nie da się osadzić w ramach jednej grupy społecznej. – To zależy od wrażliwości człowieka i od tego, co się wyniosło z domu – mówi. – Nie da się nawet powiedzieć, że tylko inteligencja słucha klasyki, bo pojawiła się np. grupa pozytywnych snobów z kręgu biznesu, która na koncertach prezentowała kolorowe szelki i odzywające się co chwila telefony komórkowe. Ich zainteresowanie muzyką było komiczne, ale to już się zmienia. – Uświadamiam sobie brak wyraźnej różnicy między melomanem a zbieraczem oraz audiofilem – mówi prof. Łętowska – bo trzeba zaliczyć tutaj także kolekcjonerów muzyki utrwalonej na taśmach, płytach i innych nośnikach. Sama należę do melomanów zbieraczy. Moja kolekcja obecnie skatalogowana w Excelu ma ponad 2,5 tys. stron, ponad 40 tys. wierszy excelowskich. Można sobie z niej wyfiltrować np. pieśni do słów Uhlanda albo kompozytorów grających własne utwory, nie mówiąc już o łatwym odnalezieniu każdego utworu i każdego wykonawcy. Interesuje mnie porównywanie interpretacji. Mam za sobą okres interesowania się operą, a katalog tych dzieł w kompletach ma u mnie w samym wydruku 197 stron. Obecnie wolę jednak fortepian i kameralistykę. Powróciłam do słuchania longplayów, bo uważam, że jednak płyty winylowe, jeśli się ma dobry sprzęt do ich odtwarzania, dają więcej satysfakcji niż CD. Wielki zbór płyt jest w posiadaniu wicepremiera i ministra finansów, prof. Grzegorza Kołodki. Znany ekonomista we wczesnej młodości uczył się grać na wiolonczeli, a dawne zainteresowania przerodziły się w pasję kolekcjonerską. Ponoć ma największy w Polsce zbiór nagrań Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Drugi taki ma chyba tylko sama amerykańska opera. Prof. Kołodko chętnie i ze znawstwem dyskutuje o operowych kreacjach, a jego kompetencje w tej dziedzinie doceniają nawet fachowcy z branży. Świat melomanów wcale nie jest taki wąski. Najczęściej skupia ludzi elity prawniczej, medycznej, ale także przedstawicieli nauk ścisłych. Była premier Hanna Suchocka upodobała sobie np. maleńki teatr Warszawskiej Opery Kameralnej. Danuta Waniek z KRRiTV woli spektakle na wielkich scenach. Prawie na każdym koncercie w Filharmonii Narodowej bywają prof. Leszek Kubicki, b. minister sprawiedliwości, i prof. Wiktor Osiatyński. Absolutnym rekordzistą jest jednak fizyk, prof. Włodzimierz Zawadzki z Polskiej Akademii Nauk. Zamiłowanie do klasyki przynosi niekiedy namacalne korzyści. Prof. Jerzy Woy-Wojciechowski, prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, dzięki muzycznym kontaktom wyswatał swoją córkę ze słynnym tenorem Jose Carrerasem, a prof. Zbigniew Religa po zorganizowaniu serii koncertów „Serce za serce” rozpoczął karierę polityczną. – Melomana wyróżnia chęć dowiedzenia się czegoś więcej o przedmiocie zainteresowania, bo gdy się więcej wie, to lepiej i więcej się słyszy i rozumie konkluduje prof. Łętowska. Magia grających krążków Klasycznym typem melomana jest Tomasz Szuram, dziennikarz radiowy i telewizyjny, ostatnio prezenter pogody w TV Puls. Jego konik to opera od swoich początków do czasów współczesnych. Głównie jednak belcanto, a zwłaszcza dawni mistrzowie na oryginalnych szybkoobrotowych płytach gramofonowych z początków fonografii. Są to już krążki ponadstuletnie, delikatne, tłukące się, a na nich zarejestrowano głosy takich gwiazd jak Adelina Patti, Francesco Tamagno, a nawet ostatni kastrat Kaplicy Sykstyńskiej, Alessandro Moreschi, nie Farinelli, jak niektórzy byliby skłonni przypuszczać. – Moją wielką miłością są nagrania dawnych kantorów żydowskich z początku XX w. – mówi Szuran. – To są także wielcy mistrzowie prawdziwego belcanta, jak Gerszon Sirota. Mam nagrania o dużej wartości historycznej, jako judaika, ale jako zbiór kolekcjonerski jest to trudne do oszacowania, bo nie ma rynku starych płyt i ceny nieraz szaleją w obie strony. Ja jednak nie patrzę na kolekcję od strony materialnej, bo dla mnie ogromnym przeżyciem jest samo odsłuchiwanie płyt bez pośrednictwa elektroniki. Nagrania głosu Adeliny Patti przed 100 laty

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 40/2005

Kategorie: Kultura