Czy car jest nagi?

Czy car jest nagi?

Były monarcha, obecny premier zawiódł nadzieje Bułgarów „800 dni – 800 kłamstw. Wystarczy!”, głosiły plakaty niesione przez demonstrantów w Sofii. Obok hasła umieszczono wizerunek łgarza – premiera Symeona Sakskoburgotskiego z diabelskimi rogami i okazałym ogonem. Inni obywatele gorliwie zbierali monety, aby zakupić dla szefa rządu bilet do Madrytu w jedną stronę. Obecny premier, były car Bułgarii, koronowany jako sześcioletni chłopiec w 1943 r., którego trzy lata później wygnała stalinowska ekipa rządząca, przez dziesięciolecia mieszkał w Hiszpanii, gdzie z powodzeniem zajmował się interesami. Wielu Bułgarów uważa obecnie, że powinien tam wrócić. A przecież jeszcze niedawno eksmonarcha był witany jak zbawca, który rozwiąże wszystkie problemy kraju i wyprowadzi Bułgarię z ekonomicznej mizerii transformacji ustrojowej do ziemi obiecanej dobrobytu. Gdy w 1996 r. Symeon po raz pierwszy odwiedził ojczyznę, w milionowej Sofii witało go 500 tys. osób. Biły dzwony w katedrze Aleksandra Newskiego, młodzi ludzie i wiekowe staruszki, Słowianie, Turcy i Romowie krzyczeli entuzjastycznie: „Chcemy króla!”, „Kochamy cara!”, „On jest naszą jedyną nadzieją. Po upadku komunizmu rządzili nami liberałowie, potem bezpartyjni eksperci, a potem znowu byli komuniści. Na ulicach panoszy się mafia, a wszyscy nasi politycy udowodnili, że albo są ignorantami, albo gangsterami. Tylko Symeon może nas ocalić”, mówiła nauczycielka gimnastyki, Żiwka Dimitrowa. Aktor Stiepan Szterew, który w wyniku krachu gospodarczego w 1996 r. utracił oszczędności, powiedział: „Byłem nastawiony antyrojalistycznie. Ale teraz wiem, że Symeon jest naszym mesjaszem”. Wielu rzeczywiście wierzyło, że Bułgarię może uratować tylko wysłannik niebios. Byli komuniści, którzy w wyniku wolnych wyborów jako socjaliści znów stanęli u steru, nie myśleli poważnie o reformach. Najwydajniejszym przedsiębiorstwem pod Witoszą stała się drukarnia pieniędzy. W 1996 r. kraj sparaliżowała hiperinflacja, system bankowy się załamał, chleb trzeba było kupować po paskarskich cenach, przeciętne miesięczne zarobki stanowiły równowartość 15 dol. Znamienne, że w tych trudnych czasach były car nie ośmielił się sięgnąć po władzę, lecz po spektakularnej wizycie odleciał do Hiszpanii. Pewną stabilizację społeczno-ekonomiczną osiągnął, kosztem wielkich wyrzeczeń społeczeństwa, prawicowy rząd Unii Sił Demokratycznych (SDS) premiera Iwana Kostowa, który przeprowadził wolnorynkowe reformy. Kiedy w 2001 r. Kostow spodziewał się, że po latach trudnego orania i siania dla jego partii nadchodzi wreszcie czas żniw, eksmonarcha pokrzyżował mu plany. Symeon jak anioł z nieba wstąpił na polityczną scenę. Nie mógł zostać prezydentem – politycy spod wszystkich sztandarów, obawiając się powrotu cara, zadbali o zapis w konstytucji, zgodnie z którym ten najwyższy urząd może sprawować tylko osoba mieszkająca przez co najmniej pięć lat w Bułgarii. Ekskról założył jednak ugrupowanie polityczne – Ruch Narodowy Symeona II – które w czerwcu 2001 r. wystartowało w wyborach parlamentarnych. Wśród kandydatów Ruchu znaleźli się aktorzy, modelki oraz Astor – najsłynniejszy magik kraju. Ale były władca, obecnie zwykły obywatel, noszący nazwisko Sakskoburgotski (ponieważ pochodzi z dynastii Sachsen-Coburg-Gotha, tej samej, która jako Windsor panuje w Wielkiej Brytanii), zabrał też ze sobą do ojczyzny młodych, dynamicznych bułgarskich ekonomistów, wykształconych na zagranicznych uczelniach. Złośliwi mówili, że punkt werbunkowy do nowego rządu w Sofii znajdował się w pewnej restauracji w londyńskim City. Na próżno liberałowie z SDS i socjaliści wytoczyli przeciw carowi swe najcięższe armaty – oskarżali go o populizm, nawet o faszyzm, nazywali „bułgarskim Haiderem” czy „Tymińskim”. Nie zdołali zniweczyć mitu byłego monarchy, syna dobrego cara Borysa, nikczemnie wygnanego jako niewinne dziecię, który teraz powraca, aby ocalić swój lud. Wyborcy odrzucili dawną elitę polityczną, uznawszy ją, nie bez pewnych racji, za nieudolną i pogrążoną w korupcyjnym bagnie. Ruch Narodowy Symeona II zdobył sensacyjne 42,7% głosów i w sojuszu z partią mniejszości tureckiej przejął władzę. Wygnany 55 lat wcześniej eksmonarcha został szefem rządu. Symeon okazał się jedynym spośród licznych byłych władców państw Europy Środkowej i Wschodniej, który po upadku dawnego ustroju zdołał powrócić na szczyty. Podczas kampanii wyborczej Sakskoburgotski, jak rasowy polityk, składał jedynie ogólne obietnice – dzięki swym kontaktom sprowadzi pod Witoszę zagranicznych inwestorów, poprawi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Świat