Czy moglibyśmy być bogatsi

Czy moglibyśmy być bogatsi

Gdyby nie fatalna polityka gospodarcza, nasz dochód narodowy byłby o 60% większy Prof. zw. dr hab. Grzegorz W. Kołodko (www.kolodko.net) wykłada w WSPiZ im. L. Koźmińskiego (www.kozminski.edu.pl), specjalizuje się w ekonomii rozwoju. W latach 1994-1997 i 2002-2003 był wicepremierem i ministrem finansów. – 11 lipca 1996 r. weszliśmy do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, skupiającej 30 wysoko rozwiniętych, demokratycznych państw. Kierował pan wtedy naszą gospodarką. Czy uważał pan, że oto wkraczamy do elitarnej I ligi światowej? – Na pewno był to milowy krok i najważniejsza data na ścieżce ekonomicznych przemian prowadzących Polskę do Unii Europejskiej. Był to tylko jeden uroczysty dzień, który stanowił zwieńczenie wieloletnich wysiłków w budowie gospodarki rynkowej. Ani wtedy, ani jeszcze przez wiele następnych lat nie będziemy się zaliczać do najbogatszych i najbardziej rozwiniętych państw świata. Wejście do OECD oznaczało jednak uznanie przez międzynarodową społeczność instytucjonalnego postępu we wdrażaniu gospodarki rynkowej, demokracji politycznej oraz społeczeństwa obywatelskiego. – W czym pomogła nam obecność w OECD? – Czasem uważa się, że realna pomoc ma miejsce tylko wtedy, gdy „dają pieniądze”, OECD zaś ich nie daje i nawet nie pożycza, w odróżnieniu od takich międzynarodowych organizacji, jak choćby Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy, które skupiają aż 184

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2006, 28/2006

Kategorie: Wywiady