Katolicyzm topnieje, pogaństwo tężeje – rozmowa z prof. Zbigniewem Mikołejką

Katolicyzm topnieje, pogaństwo tężeje – rozmowa z prof. Zbigniewem Mikołejką

Mamy zalew pogańskich w istocie praktyk szerzonych przez duchownych katolickich

PROF. ZBIGNIEW MIKOŁEJKO – filozof i historyk religii, pracownik naukowy Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, autor książek, artykułów i esejów, bohater wydanego w tym roku przez Iskry wspólnie z Agorą wywiadu rzeki Doroty Kowalskiej „Jak błądzić skutecznie”.

Odgórnie i brutalnie

Panie profesorze, około roku 966, pewnie trochę wcześniej, Mieszko I przyjął chrzest. Czy w przyszłości będzie się pisać, że po śmierci papieża Jana Pawła II Polska zaczęła wracać do pogaństwa?
– Procesy chrystianizacji i dechrystianizacji w Polsce są naprzemienne. Już w XI w., za Mieszka II i Kazimierza Odnowiciela, mieliśmy antykościelny bunt pogański.

To była zewnętrzna reakcja na chrystianizację, ja mam na myśli pogaństwo, które wychodzi z łona Kościoła.
– Poganizacja nasiliła się po 1989 r., a zwłaszcza po śmierci Jana Pawła II. Ten proces ujawnił w całej okazało­­ści mocno synkretyczną, mocno „zlep­kowatą” naturę chrześcijaństwa w Polsce.

Czyli?
– Chrześcijaństwo wkraczało wszędzie niczym lodowiec. I zasysało zdruzgotane przez siebie albo jedynie poharatane na powierzchni mity i motywy pogańskie. W innych częściach Europy mieliśmy jednak do czynienia z długofalową osmozą, dzięki temu do tej pory w kulturach celtyckich czy skandynawskich spokojnie funkcjonują motywy, o których wiadomo, że są pogańskie. W Polsce było inaczej – chrześcijaństwo zostało narzucone odgórnie i brutalnie przez władzę polityczną w bardzo krótkim czasie. Bo 100 czy 200 lat z punktu widzenia dziejów to drobnostka. Szybko więc przechodząc przez ziemie polskie, ten chrześcijański lodowiec wchłonął i przykrył motywy pogańskie zewnętrzną tylko polerką. Obecnie – w warunkach demokratycznego porządku i świeckiego w istocie społeczeństwa – ów lodowiec się rozpuszcza. I wyłaniają się z niego elementy dawnej spuścizny: rozmaite zespoły rytuałów, obrzędów, symboli, które – choć są uznawane za chrześcijańskie – należą do kultury pogańskiej.

Bogini matka

O co przede wszystkim chodzi?
– Na przykład o żeńskość kultury polskiej.

Jakbym czytał „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. Pan napisał posłowie do polskiego wydania tej książki.
– To trochę inna historia. Proszę zwrócić uwagę, że wszyscy królowie uznani za świętych – od Borysa i Gleba po Ludwika IX Świętego czy Stefana Węgierskiego – byli mężczyznami. Tacy święci królowie mężczyźni byli i na Wschodzie, i na Zachodzie – Ruś ma św. Igora, Anglia – św. Edwarda. Polska jest bodaj jedynym krajem, który nie ma świętego króla mężczyzny. Za to w przeciwieństwie do innych krajów mamy świętego króla (nie królową) kobietę – Jadwigę. To widoczny przejaw żeńskości przypuszczalnie właściwej dla archaicznej kultury na naszych ziemiach.

Zmierza pan do świętokradztwa: kult Matki Boskiej w Polsce ma rodowód pogański?
– Tego świętokradztwa dokonał przede mną m.in. Adam Mickiewicz w inwokacji do „Pana Tadeusza”. Skojarzył Matkę Boską Królową Polski z pogańską boginią matką. Mickiewicz był geniuszem, wiedział, co pisze. W inwokacji mamy więc do czynienia z trzema obrazami maryjnymi – częstochowskim, wileńskim i nowogródzkim. Ten ostatni został wymyślony przez poetę, bo w Nowogródku nie było żadnego obrazu Matki Boskiej. Tymczasem w „Panu Tadeuszu” ta nowogródzka Matka Boska daje narratorowi życie: „Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę / Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę”. A dalej ta figura Matki Boskiej zostaje ściśle powiązana z opisem „pagórków leśnych”, „łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych” i „pól malowanych zbożem rozmaitem”, które tworzą jak gdyby płaszcz Maryi. Ta Mickiewiczowska osoba święta jest więc w istocie boginią ziemi, płodności, życia i śmierci. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w bajce „O krasnoludkach i sierotce Marysi” Marii Konopnickiej. Przedstawiona w niej wiosna z jednej strony odzwierciedla pogańskie wyobrażenia o boskości, z drugiej zaś można w niej rozpoznać Matkę Boską: „Od południowego stoku wzgórza wyszła piękna dziewica, trzymając ręce wzniesione nad ziemią i błogosławiące. Bosa szła, a spod jej stóp błyskały bratki i stokrocie; cicha szła, a dokoła niej dźwięczały pieśni ptasze i trzepoty skrzydeł; ciemna była na twarzy, jak ciemną jest świeżo zaorana ziemia, a gdzie przeszła, budziły się tęcze i kolory; oczy spuszczone miała, a spod jej rzęsów biły modre blaski”.

W sierpniu na Jasnej Górze widziałem tysiące osób pielgrzymujących do obrazu Matki Boskiej – ludzie ci czczą pogańską boginię?
– Pogańska żeńskość kultury polskiej nałożyła się na tradycję chrześcijańską i bardzo mocny w ostatnich stuleciach kult maryjny w innych częściach Europy. O ile wcześniej mieliśmy do czynienia głównie z objawieniami Chrystusa, to w XIX i XX w. wyparły je objawienia Matki Boskiej dozawane często przez dzieci. Ich charakter był zupełnie inny – objawienia Chrystusa miały wymiar dojrzały i głęboki, Matki Boskiej – ludowy, zmysłowy, bliski zmysłowości pogańskiej. Warto zobaczyć stare wieńce dożynkowe w muzeum regionalnym w Łowiczu.

Oglądałem tegoroczne, wystawione w łowickiej bazylice, elementem niektórych był klasyczny wizerunek Matki Boskiej.
– W muzeum jest robiący ogromne wrażenie stary wieniec przedstawiający Matkę Boską jako boginię matkę, boginię ziemi i płodności.

W Łowiczu jest także kościół Mariawitów założony przez zakonnicę Feliksę Kozłowską, której objawiła się Matka Boska.
– Mariawityzm wyrósł z żeńskości polskiej kultury, z połączenia ludowego, bardzo demokratycznego w swej istocie kultu bogini matki z upowszechnionym przez chrześcijaństwo obrazem Matki Boskiej.

Zmysłowa pobożność

Pogański śmigus-dyngus, pogańskie święto wiosny zamienione w Zielone Świątki, wywodzące się z myślenia magicznego krzyże na rozstajach dróg odpędzające złe moce, jasełka…
– Akurat jasełka zostały przyniesione z Włoch, ich twórcą był św. Franciszek z Asyżu. Jasełka nawiązywały do ludowej pobożności i zmysłowości, dlatego trafiły w Polsce na bardzo podatny grunt.

Gdyby 30 lat temu księża zobaczyli przejście przez Bramę Rybę w Lednicy, powiedzieliby, że to pogański obrządek.
– Ja dziś też tak powiem. To przypomina pogański ryt inicjacyjny, nie chrześcijaństwo, bo proste zmysłowe doznania nie mają niczego wspólnego z głębokim przeżywaniem wiary. Mamy coraz więcej tego typu praktyk, wpisują się one nie tylko w katolicyzm ludowy, ale także w dzisiejszą epokę popkultury, infantylizacji życia, powierzchowności, w świat prostych podziałów, silnej zmysłowości i doraźnych doznań. To właściwie ortopraksja – liczą się czyste praktyki, a nie ich prawowierna treść.
Nie dziwi pana widok tysięcy młodych ludzi w Lednicy, którzy, przechodząc przez Bramę Rybę, wprawiają się w trans rytmicznymi ruchami ciała, pieśniami lub powtarzaniem wypranych z treści haseł typu:

„Nie lękajcie się – otwórzcie drzwi Chrystusowi”?
– Masowa obecność młodzieży w Lednicy związana jest nie z religią, lecz z problemem ludzkiej samotności. Ci młodzi chcą być z innymi, we wspólnocie.

Po to nie trzeba jechać do Lednicy, wystarczy pójść na koncert lub mecz.
– To nie jest alternatywne. Przechodzący przez Rybę pewnie chodzą i na mecze, i na koncerty.

Chrześcijaństwo przyniosło do Polski mądre księgi, pismo, duchowni zakładali szkoły. Teraz księża zamykają książki ze Słowem Bożym, wymyślając coraz to nowe imprezy.
– Widocznie tracą wiarę w moc Słowa Bożego. Tego Słowa prawie nikt nie czyta, nie studiuje, nie zna. Ks. Władysław Piwowarski, największy socjolog religii okresu powojennego, twierdził zresztą, że dwie trzecie katolików w Polsce to nieświadomi heretycy. Potwierdziły to później badania prof. Ireny Borowik – wierni nie rozumieją sensu prostych modlitw, które znają na pamięć. Nawet osoby wykształcone – pracownicy naukowi, prawnicy, lekarze – nie rozwijają swojej wiedzy religijnej, pozostaje ona, tak jak u prawie wszystkich polskich katolików, na poziomie dewocyjnych przeżyć z okresu komunijnego. Przez moje ręce przeszło ze 30 tys. studentów różnych kierunków, także humanistycznych. I często zadaję im pytanie, kto przeczytał jakąś ewangelię albo Księgę Hioba, która jest przecież w spisie lektur. Odpowiedź twierdząca prawie się nie zdarza. Kto u nas czyta encykliki Jana Pawła II? O jakim Słowie mówimy? Słowo jest nieważne – ważne, jak w ludowym pogaństwie, są dźwięk, obraz, emocja.

Ptaszysko w aureoli

Mimo wszystko poziom wykształcenia społeczeństwa w ostatnich dekadach znacznie wzrósł. Wydawałoby się, że Kościół powinien dopasować swoją ofertę do lepiej przygotowanych odbiorców.
– Jak ma dopasować, skoro to Kościół wiejskich proboszczów, którzy awansowali na biskupów? Oni urodzili się na wsi lub w małych miasteczkach, przesiąkli feudalną mentalnością, proboszcz był dla nich osobą najważniejszą, a wierni jego poddanymi. No i skończyli prowincjonalne seminaria, w Rzymie napatrzyli się na wspaniałe pałace i rytuały, na przepych i dostojność kościelnej władzy. Przeszli bowiem awans społeczny, nie przechodząc awansu kulturowego. I ważniejsze od refleksji intelektualnej są dla nich przepych, rytuał, atrybuty władzy.

Winna jest więc tylko biografia kapłanów?
– Skądże znowu, zalew tych w istocie pogańskich praktyk szerzonych przez duchownych katolickich znajduje rzesze odbiorców, do których przemawia to, co proste, zmysłowe i kolorowe, a nie to, co trudne, wymagające wysiłku intelektualnego. W innych krajach – we Francji, Włoszech, w Anglii – też jest mnóstwo badziewia kulturowego, ale tam jest klasa średnia, która się temu skutecznie opiera. W Polsce nie ma takiej zapory, bo klasy średniej w zasadzie nie ma – nie sprzyjały jej ani zabory, ani wojny. Wytworzona w PRL warstwa inteligencka przeciwstawiająca się kiczowi rozsypała się po przemianie ustrojowej. Dlatego tak mocno oddziałuje pogański autobus obwożący po Polsce sweter i buty Karola Wojtyły – po co rozważać kwestie podejmowane przez papieża, skoro prościej zobaczyć, pomacać, powąchać jego rzeczy. To zmysłowe pogaństwo ubrane w suknie chrystianizmu, nie ma w nim niczego z chrześcijaństwa.

W kwietniu arcybiskup metropolita częstochowski w obecności lewicowego prezydenta Częstochowy poświęcił w tamtejszym Parku Miniatur Sakralnych wpisaną do Księgi rekordów Guinnessa największą, wykonaną z laminatu, figurę Jana Pawła II.
– Jeszcze „piękniejszy” jest pomnik Ducha Świętego w Gliwicach – ptaszysko w aureoli nad głową opiera się skrzydłem o cokół. Duch Święty, zgodnie z przekazem biblijnym, jest tchnieniem, powiewem. Jak można go postawić na słupku?

To nie jest zwykły Duch Święty, lecz ten Duch Święty, który odmienił oblicze „ziemi, tej ziemi”. Wystarczy przeczytać cytat na cokole. A stoi obok Centrum Edukacyjnego im. Jana Pawła II. Mamy mnóstwo instytutów Jana Pawła II, one chyba powinny zadbać o poziom religijności, wiedzę o spuściźnie po papieżu Polaku?
– Mieliśmy dwóch-trzech intelektualistów na skalę światową. Jak na ponad 1000 lat chrześcijaństwa w Polsce chyba nie za wielu? Mimo to nie dostrzegam poważnych badań związanych z dorobkiem Jana Pawła II albo nawet zwykłej popularyzacji jego myśli. Wprost przeciwnie – Instytut Jana Pawła II w Warszawie rozprowadzał wśród dzieci Lolki – figurki małego Karola Wojtyły w bereciku.
Mobilne Muzeum Jana Pawła II – przywołany przez pana 18-metrowy autobus ze swetrem, butami i nartami – należy do Instytutu Jana Pawła II w Krakowie. To zdumiewające, że katolickiego intelektualistę

Kościół przerabia na bożka. A może Kościół w Polsce już nie ma nic do powiedzenia, więc tylko oddziałuje na emocje i zmysły?
– Przy całym krytycyzmie wobec Kościoła nie zgadzam się z tą opinią. W Kościele jest sporo sensownych duchownych, niewdeptanych w ziemię przez biskupów o mentalności wiejskich proboszczów. Mógłbym podać parę nazwisk, ale nie chcę nikomu zaszkodzić. Stoimy przy tym w obliczu pokoleniowej zmiany – kilkunastu biskupów osiąga wiek emerytalny, zobaczymy, kto ich zastąpi.

To przyszłość, a my mówimy o dniu dzisiejszym.
– Dzień dzisiejszy wygląda zaś tak: Polacy coraz częściej ograniczają swoje kontakty z Kościołem do trzech rzeczy: chrzcin, ślubu i pochówku. I tak naprawdę katolicyzm jest religią mniejszości. W wymiarze praktycznym jedynie 40% Polaków przynajmniej raz w tygodniu bierze udział w mszy. W Warszawie to zaledwie 20%. Ten proces sekularyzacji, zeświecczenia społeczeństwa będzie postępował, a chrześcijański lodowiec tajał.

Episkopat w odczytanym w marcu liście „O zagrożeniach naszej wiary” przestrzegł przed wróżbami, czarami, magią, jasnowidzami. Katolicka Agencja Informacyjna biła na alarm, że w Polsce jest trzy razy więcej wróżbitów niż księży. Kościół boi się pogaństwa, które sam produkuje. Skoro relikwia czyni cuda, to dlaczego podobną siłą nie ma być obdarzony amulet? W czym szaman jest gorszy od egzorcysty?
– Praktyczne życie religijne ma niewiele wspólnego z teologią. Wielu katolików wierzy i w zbawienie, i w reinkarnację, chodzi zarówno do spowiedzi, jak i do wróżki. Takie listy i apele do niczego nie prowadzą. Ilustrują jedynie obawę przed konkurencją, która zagospodarowuje przestrzeń duchową.

Co się wyłoni z tego topniejącego chrześcijańskiego lodowca – pogaństwo czy nowa ziemia obiecana?
– Przestrzeń duchowa nie znosi pustki – na gruzach obecnej tradycji wyłoni się jakaś nowa duchowość. To dla mnie oczywiste, choć nie wiem, czy stanie się to za 100 czy 300 lat i czy ta nowa duchowość będzie niosła obietnicę zbawienia, czy też zajmie się stępianiem bolesnych kantów doczesnego życia.

Wydanie: 2013, 39/2013

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Niemir
    Niemir 26 września, 2013, 07:41

    Bo Katolicyzm jest tu obcy i naturalnie ludzie się budzą opolczykpl.wordpress.com

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. prezes
    prezes 27 września, 2013, 14:15

    Siedzimy w episkopacie
    ojciec przy ojcu, tata przy tacie
    i rozprawiamy o grzechu
    „pękajac” ze śmiechu
    Gdy biskup nie ma zajęcia
    ogląda golasów zdjęcia.

    Czy można molestować w Dominikanie?
    w tym klimacie nawet kaczorowi stanie.
    Jako rzekł były zakonu generał
    co tam był.- i zapewne też „gmerał ”

    Ojcowie, ojcowie litości
    wszak fiuty mamy, nie kości
    a gdy nas klimat podnieci
    nie przepuścimy dla dzieci.

    Siedzimy w episkopacie
    ojciec przy ojcu, tata przy tacie
    i rozważamy słowa prymasa :
    czy biskup używa poniżej pasa ?
    Gdy klimat dopada księdza
    nie jeden się skusi psia nędza.

    Siedzimy w episkopacie
    ojciec przy ojcu, tata przy tacie
    Rozważyliśmy! – i jest rada
    z wiekiem biskupom też opada.
    Nie będzie płacić fabryka
    za wybryk jakiegoś kleryka.

    Siedzimy w episkopacie
    ojciec przy ojcu, tata przy tacie.
    Zgodną podjęlim uchwałę
    Gdy ktoś z nas zamoczy pałę.
    będziemy ratować biskupa
    gdy pali mu się d… .

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy