Czy należy postawić pomnik wysiedlonym Niemcom?

Czy należy postawić pomnik wysiedlonym Niemcom?

Kiedy młoda wiekiem i urodą pani Erika Steinbach została przewodniczącą Związku Wypędzonych, zdecydowała błysnąć pomysłem postawienia w Berlinie monumentu wypędzenia Niemców. Skoro powstaje pomnik Holokaustu, symbolu niemieckich zbrodni, powinien stanąć również pomnik uwieczniający niemieckie cierpienia – rozumowali inicjatorzy. Ani poprzedniemu, ani obecnemu rządowi niemieckiemu nie przemówiło to jednak do przekonania. Przewodniczącą Steinbach załatwiono odmownie, „także dlatego, że jest to kwestia polityczna”, jak trafnie zauważył komentator TVP (10.03).
Sytuacja uległa nagle radykalnej zmianie, gdy przewodniczący niemiecko-polskiej grupy parlamentarnej, Markus Meckel, wystąpił pod koniec lutego z pomysłem postawienia monumentu wypędzenia we… Wrocławiu. Najwidoczniej czując się jak u siebie w domu, nie uznał nawet za wskazane upewnić się uprzednio u gospodarzy tej ziemi, co sądzą o pomyśle. Nie tylko rządowy Berlin nie ma już teraz nic przeciwko. Patronat nad pomysłem zdaje się przejmować „Rzeczpospolita”, która nie tylko nagłośniła ideę niemieckiego posła, lecz błyskawicznie uznała, że „Wrocław jest idealnym miejscem” dla tej inicjatywy. Wsparcia udzielił redakcji historyk Włodzimierz Borodziej: „Czy moglibyśmy więc życzyć sobie lepszego obrotu spraw, niż umiejscowienie właśnie we Wrocławiu międzynarodowego centrum dokumentacyjnego badań i dyskusji nad jednym z najbardziej dramatycznych i masowych doświadczeń dwudziestego wieku” („Rzeczpospolita” 07.03).
Argumentem na „tak” ma być zapewnienie Meckela, że chodzi nie tylko o upamiętnienie exodusu Niemców, lecz także innych narodowości, przede wszystkim Polaków przybyłych z wschodnich kresów Rzeczypospolitej. W praniu szybko okaże się to zabiegiem sztucznym, nieskutecznym. W świadomości nie tylko niemieckiej, lecz międzynarodowej, nawet polskiej opinii publicznej, za sprawą medialnej ofensywy półwiecza „wypędzenie” kojarzy się z cierpieniami Niemców i żadna siła, tym bardziej słaba finansowo i kadrowo energia polska obrazu tego nie zmieni. Przyklejony do utrwalonego przez półwiecze medialnie i naukowo w skali międzynarodowej wizerunku niemieckiego „wypędzenia”, polski plaster nie wymaże jednoznacznego skojarzenia, czyniąc z wrocławskiego monumentu raczej symbol triumfu.
Kiedy zapadła decyzja postawienia w Berlinie pomnika Holokaustu, pozostałe wielomilionowe ofiary faszyzmu (sami tylko Polacy stracili 6 mln swych obywateli) upominały się, apelowały, by chociaż jednym zdaniem, jakimś skromnym gestem upamiętnić w sąsiedztwie monumentu poza Żydami także inne ofiary nazizmu. Bundestag jednak odrzucił wniosek. Parlamentarne „nie” poprzedziły wielomiesięczne debaty publiczne i zakulisowe, bo towarzyszyła temu świadomość, że materia jest niezwykle delikatna. U nas medialne przesądza się błyskawicznie sprawy niezmiernie złożone.
Związek Wypędzonych, o czym mało komu wiadomo, nie wykrztusił dotychczas chociaż jednej wypowiedzi, z której można by przynajmniej wydedukować, że uznał układ graniczny Polska-Niemcy. Uderza również, że przez dziesiątki lat środowisko pani Steinbach, a także władze centralne i pozostałych szczebli używały określenia „Flucht und Vertreibung”, czyli ucieczka i wypędzenie. Od pewnego czasu Flucht znikło całkowicie. A przecież 60% Niemców z Europy Wschodniej i Środkowej ratowało się ucieczką, najpierw nakazaną przez władze, potem z własnej inicjatywy. Dopiero pozostali padli po wojnie ofiarą przymusowych wysiedleń.
Postąpilibyśmy także politycznie i prawnie nieodpowiedzialnie, korygując w duchu Związku Wypędzonych uchwały poczdamskie. Mówi się tam nie o „wypędzeniu” (u nas obecnie bardzo modne), lecz o decyzji wielkich mocarstw „transferu” ludności niemieckiej. Wypędzenie to czyn bezprawny z wszelkimi tego konsekwencjami. Przymusowe wysiedlenie było chyba logiczną i nieuniknioną konsekwencją przyznania nam ziem zachodnich. Bo co byśmy robili z wielomilionową „mniejszością” na tych ziemiach?

Wydanie: 13/2002, 2002

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy