Młodzi Słowacy stali się najbardziej rozpolitykowanymi ludźmi w naszej części Europy Korespondencja z Bratysławy Młodzi Słowacy zazwyczaj nie interesują się polityką. Prawie 26% ludzi w wieku od 18 do 24 lat nie śledzi wydarzeń politycznych w kraju i nie czyta prasy. 41% ich rówieśników teksty o słowackiej polityce w gazetach lub w internecie czyta raz w tygodniu. Takie informacje przyniósł opublikowany w grudniu 2017 r. raport firmy MVK, zrealizowany na zlecenie Słowackiej Akademii Nauk. O stosunek Słowaków do polityki zapytano 1,6 tys. respondentów. Młodzi stronili od polityki, za to spędzali czas na Facebooku. Minęły trzy miesiące, a młodzi Słowacy stali się najbardziej rozpolitykowanymi ludźmi w naszej części Europy. Niemal od miesiąca na ulicach słowackich miast trwają demonstracje po śmierci dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej archeolożki Martiny Kušnírovej. Komentatorzy mówią o rewolucji młodych. W ostatnich protestach w całej Słowacji uczestniczyło ponad 100 tys. osób. To w większości właśnie młodzi ludzie. Żądają przedterminowych wyborów, nie wierzą, że obecna koalicja jest w stanie wyjaśnić morderstwo. Kuciak w opublikowanym już po jego śmierci artykule oskarżył premiera Roberta Ficę, że w jego najbliższym otoczeniu są ludzie współpracujący z włoską mafią, która kradnie fundusze europejskie na wschodzie Słowacji. Przeciwko Ficy, który pod naporem protestów podał się do dymisji, w samej Bratysławie na placu Słowackiego Powstania Narodowego demonstrowało ponad 60 tys. ludzi. Chcą przyśpieszonych wyborów, uważają, że Robert Fico mimo dymisji planuje rządzić Słowacją z tylnego siedzenia, wyznaczając na nowego premiera i ministra spraw wewnętrznych zaufanych ludzi. Tak nie może być – Wiadomość o zbrodni wpłynęła na słowackie społeczeństwo z niezwykłą siłą. Słowacy poczuli – pod wpływem informacji o samym morderstwie oraz o oligarchizacji społeczeństwa – że tak dalej żyć nie chcą. Świadomość, że ktoś im zabrał państwo, a ciemne siły oblepiły je niczym ośmiornica i duszą, wyprowadziła obywateli na ulicę – tłumaczy dr Michal Vašečka, socjolog pracujący m.in. na Uniwersytecie Komeńskiego w Bratysławie. Jego zdaniem słowackie społeczeństwo mentalnie wróciło do listopada 1989 r., kiedy także nasi sąsiedzi podczas aksamitnej rewolucji powiedzieli „nie” reżimowi, który stracił legitymację społeczną. Vašečka zauważa, że w oczach wielu ludzi skorumpowany rząd, który zaczął zmieniać państwo na wzór mafii, nie może trwać. – To rewolucja, również dlatego, że wielu Słowaków nie chce iść w tej sprawie na kompromis, bo przestali wierzyć demokratycznym instytucjom i swojemu państwu – twierdzi socjolog. To, że polityczny i społeczny kryzys wyprowadził na ulice przede wszystkim młodych, jest zrozumiałe – są niezwykle krytyczni wobec obecnej władzy, dorastali już w państwie, które należy do Unii Europejskiej, poza tym wielu mieszka w Bratysławie, 60 km od Wiednia. Jak mówi Michal Vašečka, nie są wyrozumiali wobec skorumpowanych polityków. Jego zdaniem obserwujemy dziś walkę między reprezentowaną przez demonstrujących otwartą, zachodnią i wyemancypowaną Słowacją XXI w. a postkomunistyczną, ksenofobiczną i zakompleksioną Słowacją wieku XX, którą reprezentują rządzący. Młodzi ludzie na Słowacji, podobnie jak w innych krajach, są radykalniejsi niż starsze pokolenia i przeciwstawiają się establishmentowi politycznemu. – Są podzieleni. Trzeba pamiętać, że wielu podczas wyborów parlamentarnych w 2016 r. głosowało na faszystów; poparcie dla nich w tej grupie wiekowej było większe niż w całej populacji – zaznacza socjolog. – Jeśli nic się nie zmieni, trudno widzieć przyszłość Słowacji w jasnych barwach. Z zeszłorocznego badania wynika, że aż 68% młodych ludzi nie widzi swojej przyszłości na Słowacji. Samuel organizuje protest Samuel Ďurovčík ma 22 lata, pochodzi z Bratysławy, ale w Polsce mieszka już trzeci rok. W Krakowie pracuje w międzynarodowej korporacji. Pod Wawelem żyje i pracuje wielu Słowaków. Nikt nie wie dokładnie ilu, nasi sąsiedzi nie muszą zgłaszać pobytu. Słowacki konsulat w Krakowie ostrożnie szacuje liczbę Słowaków w mieście na kilkuset, sami zainteresowani mówią o ponad tysiącu. Kraków jest atrakcyjnym miejscem dla Słowaków ze wschodu i północy. Mają tu blisko i mogą znaleźć dobrą pracę z językiem słowackim, w której bardzo często nie jest wymagana znajomość polskiego. – Kiedy usłyszałem o śmierci dziennikarza, pomyślałem, że to jakiś wypadek. Że to morderstwo, dowiedziałem się od rodziny ze Słowacji. Ta zbrodnia mnie przeraziła, postanowiłem coś zrobić. Chciałem głośno










