Mimo przyrzeczeń Ministerstwa Rozwoju ciągle nie ma w Polsce regulacji dotyczących paliw Dr hab. Michał Krzyżanowski – epidemiolog, profesor wizytujący Grupy Badań nad Środowiskiem w londyńskim King’s College, były szef biura Europejskiego Centrum ds. Zdrowia i Środowiska w Bonn, należącego do Regionalnego Biura Światowej Organizacji Zdrowia na Europę. Miał pan duży wkład w przygotowanie wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia dotyczących jakości powietrza. – Pierwsze wytyczne WHO dotyczące jakości powietrza zostały opublikowane w 1987 r. Drugie wydanie wytycznych, w których przygotowaniu brałem udział, ukazało się w 2000 r. i uwzględniało nową wiedzę, którą zaczęto gromadzić w latach 90. W 2005 r. został wydany kolejny zbiór, obejmujący cztery najbardziej rozpowszechnione typy zanieczyszczeń, czyli drobne pyły, dwutlenek siarki, ozon i tlenki azotu; byłem odpowiedzialny za jego przygotowanie. Na podstawie przeglądu wszystkich dostępnych badań na temat skutków zdrowotnych zanieczyszczeń sformułowano rekomendacje dotyczące maksymalnych dopuszczalnych poziomów zanieczyszczeń, które nie powodują znaczących skutków zdrowotnych. Co istotne, było to wydanie globalne, podczas gdy poprzednie wytyczne były w zasadzie skierowane do krajów regionu europejskiego WHO: wszystkich krajów Europy, Izraela, Turcji oraz państw należących w przeszłości do ZSRR. Słowo znaczących sugeruje, że nie są to poziomy w pełni bezpieczne dla zdrowia. – Nie jest tak, że poniżej wyznaczonych progów ryzyko zdrowotne nie istnieje. Na podstawie danych naukowych wyznacza się poziom, do którego należy dążyć, żeby to ryzyko zminimalizować. Zupełnie go wyeliminować się nie da, bo zawsze znajdą się osoby bardziej wrażliwe na zanieczyszczenia, które mogą odczuć skutki zdrowotne nawet przy względnie małych stężeniach. Powyżej wspomnianych progów w świetle zgromadzonych danych ryzyko negatywnych skutków zdrowotnych narasta wraz ze stopniem narażenia. Skutki te są powszechne i poważne. Może to być zwiększenie częstości ataków astmy, większe ryzyko ostrych zakażeń układu oddechowego (w tym zapaleń płuc), czasem prowadzące do hospitalizacji lub nawet zgonu. Największym zagrożeniem jest narażenie długotrwałe, podnoszące ryzyko chorób krążenia, zawału serca i wylewu krwi do mózgu oraz zachorowania na nowotwory płuc. To te czynniki prowadzą co roku do ok. 40 tys. przedwczesnych zgonów w Polsce. Wraz z postępem wiedzy uświadamiamy sobie, że kolejne ustalone poziomy maksymalne chronią populację w niewystarczający sposób. Badania, których wyniki opublikowano w ostatnich 10 latach, pokazują, że istotne skutki zdrowotne obserwuje się również przy stężeniach zanieczyszczeń poniżej aktualnie obowiązujących wytycznych. Jak rozumiem, wytyczne WHO bazują wyłącznie na badaniach nad wpływem zanieczyszczeń powietrza na zdrowie – nie są kompromisem między stanem pożądanym a tym, co zostało uznane za możliwe do wprowadzenia w danym czasie. – To prawda, przy ustalaniu tych wytycznych nie bierze się pod uwagę aktualnych poziomów zanieczyszczeń czy możliwości ograniczania emisji. Tego rodzaju czynniki są uwzględniane dopiero przy ustalaniu obowiązujących norm prawnych. Światową Organizację Zdrowia interesują jedynie obserwacje epidemiologiczne, badania kliniczne i toksykologiczne oraz wynikająca z nich wiedza o oddziaływaniu zanieczyszczeń na zdrowie. Do jakiego stopnia tak opracowane zalecenia znalazły odbicie w obowiązującym prawie? – Unia Europejska zdecydowała, że podczas opracowywania dyrektyw dotyczących jakości powietrza będzie brała pod uwagę oceny WHO jako ciała niezależnego od wszelkich wpływów politycznych. Te wytyczne były punktem wyjścia do dyskusji, w których bardzo dużą rolę odgrywały już możliwości techniczne, organizacyjne, wola polityczna oraz rzecz jasna koszty zabiegów zmierzających do zmniejszenia emisji – ale również zyski ekonomiczne związane z polepszeniem się zdrowia obywateli. We wspomnianych dyskusjach brali udział przedstawiciele krajów członkowskich i wszystkich zainteresowanych grup. W latach 2005-2007, kiedy tworzono obecnie obowiązującą dyrektywę z 2008 r., szczególnie aktywne były grupy związane z przemysłem samochodowym, energetycznym i wydobywczym. Wpływ grup związanych z ruchami ekologicznymi na kształt powstającego prawa był nieporównywalnie słabszy. Oczywiście decydujący głos w takich kwestiach należy do krajów członkowskich – to one decydują o wartościach granicznych i czasie dochodzenia do nich. Wypracowane przez nie propozycje są przedstawiane Komisji Europejskiej, Parlamentowi Europejskiemu oraz Radzie Unii i w przypadku ich zgody stają się prawem; tak się działo również w 2008 r. Polsce przyznano co prawda okresy przejściowe, ale obecnie wszystkie wartości graniczne są takie same dla całej UE. W stosunku









