Zamykamy kopalnie, ceny energii elektrycznej idą w górę, a Polska beztrosko marnuje swoje szanse „Ceny prądu: Rachunki wzrosną w 2021 r.”, „Wyższe stawki i opłata mocowa”, „Ceny energii 2021. Na pewno będzie drożej”, to garść doniesień prasowych z grudnia zwiastujących podwyżkę rachunków za prąd dla gospodarstw domowych i przemysłu. Jedną z przyczyn podwyżek był wzrost opłat za emisję dwutlenku węgla w Europie. W 2005 r. ruszył unijny system handlu uprawnieniami do emisji (znany jako EU ETS), który miał się stać kluczowym elementem polityki na rzecz walki ze zmianą klimatu oraz podstawowym narzędziem do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Dziś uczestniczą w nim kraje Unii Europejskiej oraz Islandia, Liechtenstein i Norwegia. W ramach wyznaczonego pułapu firmy otrzymują lub kupują uprawnienia do emisji, którymi mogą handlować zgodnie ze swoimi potrzebami. Polska emituje rocznie 327 mln ton dwutlenku węgla, co daje nam 21. miejsce na świecie. Na początku marca br. cena prawa do emisji oscylowała w przedziale 40-43 euro za tonę, co było kwotą rekordową. Warto uświadomić sobie, że na każdą wytworzoną 1 MWh prądu do atmosfery ulatuje 765 kg dwutlenku węgla. Pieniądze z tych opłat trafiają do budżetów państw. Szacunki mówią, że w 2021 r. państwo polskie wzbogaci się z tego tytułu o ponad 17 mld zł, czyli ok. 30% tego, co wydawane jest w ramach programu 500+. Elektrownie i elektrociepłownie wliczają te miliardy złotych w cenę, a odbiorcy prądu płacą jak za zboże. Tymczasem w Europie prace nad ograniczeniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery znacząco przyśpieszyły. Nas to nie dotyczy. My przespaliśmy swoją szansę w roku 2009. Metoda prof. Nazimka 12 lat temu media obiegła informacja, że prof. Dobiesław Nazimek z UMCS w Lublinie opracował metodę produkcji paliw płynnych z dwutlenku węgla. I nie było w tym nic nadzwyczajnego. Już w 1920 r. niemieccy chemicy Franz Fischer i Hans Tropsch opracowali metodę syntezy mieszanki wodoru i dwutlenku węgla, w wyniku której uzyskali zawierający niewielką ilość węglowodorów produkt o nazwie synthol. Metoda była rozwijana i w czasie II wojny światowej w 10 fabrykach na terenie III Rzeszy produkowano z węgla kamiennego 740 tys. ton paliw rocznie. W 1955 r. w RPA firma Sasol uruchomiła pierwszą własną instalację, a po 20 latach produkcja paliw syntetycznych osiągnęła w tym kraju poziom niemal 4 mln ton. Metoda prof. Nazimka polegała na wykorzystaniu fotokatalizatora opartego na tlenku tytanu do konwersji rozpuszczonego w wodzie dwutlenku węgla poprzez naświetlanie promieniowaniem nadfioletowym. Otrzymany w ten sposób metanol byłby przekształcany w paliwo przy wykorzystaniu opracowanego w 1970 r. przez koncern Mobil procesu MTG. Prof. Nazimek pracował też nad metodą uzyskiwania etanolu z dwutlenku węgla. Sprawą zainteresował się wicepremier Waldemar Pawlak. Kuwejt nad Wisłą wydawał się na wyciągnięcie ręki. Możliwościami produkcji benzyny metodą prof. Nazimka zainteresowała się spółka Ekobenz z Lublina, która miała się podjąć budowy instalacji próbnej. Ale chcieliśmy dobrze, wyszło jak zwykle. W lutym 2012 r. prof. Nazimek tak mówił o tej spółce w „Dzienniku Wschodnim”: „Dostali na to unijne pieniądze, mają zespół i będą realizowali to we własnym zakresie, ale bez mojej pomocy. Zaproponowali mi współpracę, ale na warunkach, które mnie nie zadowalały. Dlatego odmówiłem”. Pojawiła się również krytyka ze strony środowisk naukowych. Podkreślano, że ilość energii, którą należy dostarczyć, aby wyprodukować określoną ilość metanolu, jest trzy razy większa, niż zakładano. Taki proces będzie zatem nieopłacalny. Energia otrzymywana ze spalania tego syntetycznego paliwa byłaby mniejsza niż potrzebna do jego uzyskania, co wiązałoby się z emisją większej ilości dwutlenku węgla, niż byłaby wykorzystywana przy produkcji metanolu. Co oczywiście byłoby absurdem. Metodę prof. Nazimka porównano do perpetuum mobile. A nawet zasugerowano zamiar wyłudzenia środków na badania naukowe, które nie miały szans powodzenia. W 2012 r. profesor odszedł na emeryturę, a o jego pracach zapomniano. Norweg, Niemiec i Szwajcar dają czadu Najwyraźniej na Zachodzie nie wiedziano, co działo się w Lublinie. 9 czerwca 2020 r. nowo powołane europejskie konsorcjum przemysłowe Norsk e-Fuel AS z siedzibą w Oslo, w skład którego weszły: niemiecka spółka Sunfire GmbH, wiodący w świecie dostawca technologii Power to Liquid, która polega na przetwarzaniu energii odnawialnej w paliwa










