100 najbardziej wpływowych Polaków

100 najbardziej wpływowych Polaków

Po raz 11. „Przegląd” przygotował listę stu najbardziej wpływowych Polaków. I po raz kolejny wyjaśniamy, jak ta lista powstawała, jakimi zasadami kierowaliśmy się podczas jej układania. Cóż bowiem znaczy „wpływowy Polak”? Wpływ to pojęcie szersze niż władza, niż stanowisko, a jednocześnie – bardzo ulotne. Jak precyzyjnie opisać, co kto może? I zważyć, kto ile może? Powtórzmy więc po raz kolejny: władza w państwie demokratycznym jest rozproszona. Jakąś jej część mają rządzący, ale przecież nie działają w próżni. Muszą się liczyć z opiniami współpracowników, z oporem grup nacisku, z opinią wyborców, ograniczają ich warunki obiektywne, takie jak przepisy prawa, jakość administracji, a także opozycja, media, koła opiniotwórcze, biznes. Każda z tych grup coś może, a jednocześnie sama jest zależna od innych. W pewnych okolicznościach może zatem więcej, w innych – bywa, że parę tygodni później – może mniej. Jak to wygląda w praktyce – mogliśmy się przekonać całkiem niedawno, gdy wybuchła awantura wokół zmiany rozkładu jazdy PKP. Z dnia na dzień czołowy polityk Platformy, Cezary Grabarczyk, spadł o wiele pozycji, musiał się bronić. Nasza klasyfikacja jest więc na tu i teraz. I mamy świadomość, że gdybyśmy układali ją dwa-trzy miesiące wcześniej lub później, wyglądałaby inaczej. Rok 2010 był wyjątkowy. Katastrofa smoleńska nie tylko uszczupliła elity polityczne o grono wartościowych ludzi, lecz także zmieniła atmosferę w kraju. Zmieniła PiS, które jest dziś partią żałoby smoleńskiej, ale i zmieniła SLD, który nie potrafi zapełnić luki po Jerzym Szmajdzińskim, Jolancie Szymanek-Deresz i Izabeli Jarudze-Nowackiej. Po katastrofie mieliśmy czas kampanii wyborczej – prezydenckiej, a kilka miesięcy później samorządowej. Ich wyniki też zmieniły układ sił. Dlatego obecna lista dość wyraźnie różni się od tej sprzed roku. Na jej czele jest co prawda Donald Tusk, ale na kolejnych miejscach nastąpiły zmiany. Odnotujmy więc awans Bronisława Komorowskiego, który konsekwentnie buduje swoją prezydenturę. A także silną pozycję Jarosława Kaczyńskiego, który skonsolidował swój elektorat. W roku wyborczym to nieodzowny element skutecznej kampanii. Można zresztą odnieść wrażenie, że miniony rok upłynął nam pod znakiem dwóch tendencji. Po pierwsze, katastrofy smoleńskiej i wszystkiego, co się z nią wiąże. Tu mieliśmy wielką huśtawkę emocji. Odczuł to zwłaszcza Kościół – w kwietniu, podczas uroczystości pogrzebowych notował potężny wzrost zaufania i sympatii, by kilka miesięcy później, gdy wybuchła wojna o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, wszystko stracić z nawiązką. Na katastrofie smoleńskiej robią też karierę politycy – popatrzmy na awans Antoniego Macierewicza czy przygotowującego raport w sprawie katastrofy ministra Jerzego Millera. Druga tendencja była innego rodzaju – otóż w roku wyborczym ekipa rządząca unikała gwałtowniejszych działań, zwłaszcza tych niepopularnych. Postawiła na ostrożność. Ta taktyka na pewno przyniosła Platformie sukces. Ale czy sprawdzi się w roku 2011, w którym czekają nas kolejne wybory – tym razem parlamentarne? Ten rok zapowiada się burzliwie, PiS nie ukrywa, że będzie twardą lub wręcz brutalną opozycją. Że postawi wszystko na jedną kartę. W ciemno możemy zatem pisać, że za rok, gdy będziemy układać kolejną setkę, jej kształt będzie inny. Nastąpią w niej wielkie zmiany. Jakie? O tym zadecyduje to, jaki układ wyłoni się po październikowych wyborach. Choć na pewno w tle rejestrować będziemy wzrost znaczenia biznesu, a także polityków i urzędników działających na pograniczu struktur krajowych i europejskich. Układając naszą setkę, mieliśmy więc nieodparte wrażenie, że próbujemy fotografować ruchome piaski, wydmę, która nieustannie się przesuwa, w której jedne ziarenka wydostają się na powierzchnię, a drugie są zasypywane. Fotografowaliśmy na przełomie stycznia i lutego 2011 r. Mamy nadzieję, że uchwyciliśmy istniejący stan w miarę precyzyjnie.   (2010) (2009) (2008) (2007) (2006) 1. (1) (1) (1) (21) (13) Donald Tusk Premier. Człowiek, który trzyma władzę. I to mocniej niż rok temu. Stać go na wszystko. Prezydenturę oddał Komorowskiemu – i nie widać, by na tym stracił. Bez żalu pożegnał też Palikota – i również nic mu się nie stało. Za to Grabarczyka bronił jak niepodległości – także bez konsekwencji. Mistrz politycznego slalomu. Znakomicie wyczuwa nastroje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2011, 2011

Kategorie: Kraj