Długa przerwa dla oprawców
Gimnazjaliści moczą głowy uczniów podstawówki w muszlach klozetowych Paweł miał grube okulary, pryszcze na twarzy i łupież. Jak takiego można lubić? Podpadł już w pierwszej klasie, na lekcji wf. Nie zauważył piłki i dostał prosto w nos. Okulary rozbiły się w drobny mak. Przed następną lekcją koledzy dorwali go w szatni, kazali rozebrać się do naga i przypięli kajdankami do kaloryfera. Potem zawołali dziewczyny. Wszyscy się śmiali. Sławek nigdy nie lubił pracowni fizycznej. Stało w niej wielkie, stare biurko. Gdy nauczycielka się spóźniała, zawsze pod nim kończył. Koledzy zamykali go, jak w jakiejś klatce i „prowokowali”. Cyrklem albo nożyczkami, co było pod ręką. A on, czyli małpka, rzucał się i uderzał głową w biurko. Piotrek zawsze bał się wycieczek, ale jeździł na nie, bo rodzice kazali mu integrować się z klasą. Najgorzej było nocą, bo wtedy robił za worek treningowy. Koledzy ćwiczyli na nim kick boxing. Rano wstawał pierwszy, bo jak mu się nie udało, zamykali go w pokoju aż do wieczora. Kiedyś stwierdzili, że wygląda zbyt blado i zrobili mu makijaż permanentny. Samoopalaczem i wodoodpornym flamastrem. – Takich zachowań nie można tłumaczyć. Ostatnio modne jest zwalanie winy na telewizję i gry komputerowe. I ten okrutny świat. Ale przecież wszystkie dzieci oglądają telewizję, sporo ma gry komputerowe, ale tylko nieliczne stają się małymi potworkami – oburza się Krystyna Piasecka z poradni psychologicznej w Gostyniu. Zdaniem Zbigniewa Pawłowskiego z Komendy Głównej Policji w Warszawie, przemoc w szkołach była zawsze, ale nigdy na taką skalę. Teraz nawet w renomowanym liceum uczeń może oberwać od kolegi. – Policyjne statystyki to tylko część prawdy. Sporo przypadków nigdy nie zostało ujawnionych – wyjaśnia. – „Siedź cicho, bo jak nie, to oberwiesz” – słyszy ofiara. Znam przypadek, gdy chłopiec zaczął okradać własnych rodziców. Tak panicznie bał się swoich szkolnych oprawców, a ci żądali od niego coraz więcej pieniędzy. Mama Pawła zrobiła kiedyś aferę po tym, jak jej synowi wrzucono petardę za kurtkę. Przez tydzień był spokój, ale potem wszystko zaczęło się od nowa. Od tamtej pory Paweł – Brudas, Sławek – Znajduch i Piotrek – Lamus siedzą cicho. Psychologia ofiary Zwykle zaczyna się od przemocy psychicznej. Wymuszenia, zastraszania. Daj dwa złote, pożycz na papierosy, oddawaj kanapkę. Potem pojawiają się groźby: jeśli tego nie zrobisz, to zobaczysz. Mam kolegów, a oni tak ci dołożą, że przez tydzień na tyłku nie usiądziesz. – Znam przypadek, gdy wątły chłopiec potrafił zastraszyć większych od siebie, bo górował nad nimi psychicznie. No i miał kolegów – mówi psycholog z poradni młodzieżowej we Wrocławiu. Dzieci w pięć minut wyczują, kogo można zaatakować, kto jest słaby. Choć, zdaniem psychologów, niektóre ofiary same prowokują. Lęk w oczach, zgarbiona sylwetka – to ośmiela do ostrych zachowań. Gdy do kogoś w pierwszej klasie przylgnie łatka ofiary, później trudno się pozbyć takiej opinii. Tak było w przypadku Basi, która nigdy nie lubiła swojej podstawówki. Nie miała czym zaimponować koleżankom, bo jej mamy nie było stać na nowe ubrania ani zabawki. Od pierwszej klasy dziewczynka siedziała sama w ławce. Mówiono o niej, że jest głupia i śmierdzi. I chyba tak samo myślała wychowawczyni, bo kilka razy próbowała wysłać ją do szkoły specjalnej. Może by się to udało, ale psycholog i psychiatra uparcie twierdzili, że dziecko jest normalne. To, że Basia na przerwach rozmawiała sama ze sobą, a na widok koleżanek uciekała na koniec klasy, o niczym jeszcze nie świadczy. Chyba tylko o tym, że dziecko jest rozpaczliwie samotne. Zdaniem Krystyny Piaseckiej, ofiara często prowokuje swoich prześladowców. Wystarczy kilka nieostrożnie wypowiedzianych słów, żeby oberwać. A najczęściej dostaje się nowym. Tak było z Dominiką. Gdy była w drugiej klasie podstawówki, jej rodzina przeprowadziła się z Żoliborza na Mokotów. Dziewczynka poszła do nowej szkoły. I po miesiącu zaczęła się jąkać. – Byłam tą nową, z której zawsze można było się pośmiać. Gdy szłam korytarzem, kopano mnie i mówiono: „Co się, k…, gapisz?” – opowiada Dominika, obecnie uczennica liceum. Teraz ma wspaniałych znajomych, ale problemy z mówieniem zostały. – Taka pamiątka z przeszłości – dodaje. Zdaniem psychologów, gdy dziecko ma wsparcie dorosłych, da sobie









