Dobry podręcznik zawsze się obroni

Dobry podręcznik zawsze się obroni

Każdy ocenia nas inaczej. Nauczyciela interesuje przydatność podręcznika, a dla rodziców najważniejsza jest cena Jan Rurański, prezes Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych – Czy podskakuje panu ciśnienie, gdy po otwarciu giełdy sprawdza pan notowania firmy? – Nie, ciśnienie mam dość stabilne. – A jednak dziś nastroje akcjonariuszy indywidualnych nie są tak euforyczne jak w listopadzie ub.r., gdy wydawnictwo debiutowało. – Mieliśmy nadzieję, że w akcjonariacie WSiP większy udział będą mieli inwestorzy instytucjonalni. Jednak pod wpływem presji społecznej minister skarbu w ostatniej chwili zdecydował się przesunąć część transzy do odbiorców indywidualnych. I to sprawiło, że większość akcji wykupili właśnie oni. Kupili niewielkie pakiety. Po pewnym czasie co bardziej niecierpliwi inwestorzy uznali, że już powinni zarobić, że dłużej nie będą czekać. Wtedy zaczęli wyprzedawać akcje. I to ten mechanizm spowodował dość istotną obniżkę kursu, wręcz poniżej poziomu, który wyznacza wartość spółki. Do dziś nasze akcje są niedowartościowane. – Tak więc podstawowym zadaniem jest dziś zatrzymanie nabywców indywidualnych. W jaki sposób chce pan tego dokonać? – Przede wszystkim zmieniamy politykę informacyjną. Akcjonariuszom musimy wytłumaczyć specyfikę naszej branży, czyli sezonowość sprzedaży. Niby wszyscy wiedzą, że podręczniki kupuje się na początku roku szkolnego, ale kiedy ludzie słyszą, że w czwartym kwartale, a potem w pierwszym spółka przynosi straty, pytają dlaczego. Nawet dziennikarze ekonomiczni potrafią ubolewać, że w pierwszym kwartale spółka nie odrobiła strat. Tymczasem to jest absurdalne założenie. Nigdy w tym okresie nie mieliśmy zysku, bo na początku roku sprzedaje się mało książek, za to ponosi się koszty ich produkcji. Sezon „żniw” mamy – tak jak rolnicy – w sierpniu i we wrześniu; wtedy sprzedajemy prawie wszystko. Dziś, kiedy wiadomo, że podręczników nie brakuje, zakupy odkłada się na ostatnią chwilę. – W jaki sposób firma radzi sobie z tak poważnym problemem jak sprzedaż prawie całego nakładu w ciągu kilku tygodni? Jakie czynniki zewnętrzne utrudniają realizację tego przedsięwzięcia? – Rzeczywiście jest to wielkie wyzwanie. Sprzedawcy pracują praktycznie przez całą dobę. Przecież musimy rozwieźć po Polsce miliony podręczników. Co nam przeszkadza? Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, gdzie i w jakich ilościach książki będą kupowane, na pewno byłoby nam łatwiej. Ale żyjemy w czasach nieustannej reformy oświaty, a w dodatku nauczyciele niekiedy do ostatniej chwili nie wiedzą, ilu będą mieli uczniów, jakie klasy. Często dopiero 1 września rodzice dowiadują się, jakie podręczniki będą potrzebne. Musimy być na to przygotowani. – A jak pan ocenia system dystrybucji? I jakie są pomysły WSiP, by go usprawnić? – System dystrybucji książek w Polsce jest ciągle niestabilny. Istnieje wiele kanałów sprzedaży. Najprościej jest, gdy podręczniki dla uczniów kupuje szkoła, z tym że z tej możliwości korzysta się najrzadziej. Czasem w szkołach organizowane są kiermasze. Jednak najczęściej uczniowie kierowani są do księgarń. Coraz powszechniej korzystają też z Internetu. Tak więc w każdym regionie musimy dostosować się do preferowanego kanału dystrybucji; pamiętać, że w dwóch województwach sprzedaż bezpośrednia jest w szkole zakazana. Jednak na ogół nasze publikacje kupowane są w księgarniach. – A problemy z dystrybucją? – W Polsce jest zbyt wiele księgarń. Szacujemy, że jest ich ok. 3,5 tys., tymczasem wielkość rynku nie wskazuje na to, by aż tyle mogło się utrzymać. Sądzimy, że około tysiąca albo się przebranżowi, albo upadnie. – Wejście na giełdę wiele zmieniło w filozofii wydawnictwa. Przedtem byliście skupieni na rodzicach i nauczycielach, teraz bardzo ważnym partnerem jest akcjonariusz. Co jeszcze się zmieni oprócz polityki informacyjnej? – Istotna jest świadomość, że pracujemy na wielkość firmy, choć każdy ocenia WSiP na podstawie innych kryteriów, innych faktów. Otóż dla akcjonariuszy ważna jest cena akcji i dywidenda. Nauczyciela interesuje przydatność podręcznika – książka musi być narzędziem, które pozwoli sprawnie uczyć. Z kolei dla rodziców najważniejsza jest cena; zdarza się że nie kupują podręczników z powodu braku pieniędzy. W tym miejscu muszę powiedzieć, że ogranicza nas nasilający się wtórny obrót. Decyzję o zakupie książek podejmuje uczeń. I już co drugi kupi używane. Słyszałem nawet o specyficznych spółdzielniach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 23/2005

Kategorie: Kultura