Michał Moskal, krągłolicy pupil prezesa Kaczyńskiego, doniósł na Mateusza Morawieckiego, Andrzeja Adamczyka i Marcina Horałę. Skandalista z Bogdanki, który urządził sobie zaręczyny kilometr pod ziemią i sparaliżował pracę kopalni, nie poniósł jeszcze za to kary. A należy się ona Moskalowi bankowo. Za głupotę również. Gdy pisał interpelację do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka z donosem na Jacka Poniewierskiego, że jest agentem wpływu Kim Dzong Una, zabrakło mu wiedzy. Do główki Moskala jakoś nie dotarło, że oskarżony przez niego Jacek Poniewierski był ważnym urzędnikiem od 2020 r. – za czasów PiS. Pracował na stanowiskach, które podlegały Morawieckiemu, Adamczykowi i Horale. ABW dopuściła go wówczas do dokumentów poufnych. Czyżby rządy PiS były tak rozgarnięte jak tenże Moskal?
Tagi:
Michał Moskal