Niemiecki rząd nie chce Unii Europejskiej bez Aten Dr Wolfgang Thierse– były szef klubu parlamentarnego SPD i prezes Socjaldemokratycznej Partii NRD, przewodniczący Bundestagu w latach 1998-2005. Dwa tygodnie temu Grecja stała się pierwszym krajem o rozwiniętej gospodarce, który nie jest w stanie spłacić pożyczki zaciągniętej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Tydzień temu większość Greków odrzuciła warunki kolejnego pakietu pomocowego. Jakie znaczenie ma greckie „Nie!” dla samej Grecji i Unii Europejskiej? – Prawdę mówiąc, spodziewałem się innego wyniku, przy czym uważam, że drzwi przed Grecją wciąż są otwarte, mimo że Tsipras – wbrew obietnicom składanym już po referendum – nie przywiózł do Brukseli żadnej nowej propozycji. 30 czerwca w rozmowie z przedstawicielami Eurogrupy zasugerował nawet odwołanie referendum, jeśli doszłoby do porozumienia w sprawie nowego programu pomocowego. Dymisja ministra finansów Yanisa Varoufakisa była odpowiednim sygnałem, ale Tsipras znów przyjechał bez niczego. Chciałby pozostać w strefie euro, a zarazem nie chce zmuszać społeczeństwa do dalszych wyrzeczeń, ponieważ przed wyborami obiecywał coś innego. Ci chłopcy z Syrizy chcieliby zjeść ciastko i nadal je mieć. Według mnie, to pokerowe zagranie jest okropne w czasach, kiedy greccy obywatele nie mają czym posmarować chleba. Ponad 3 mln Greków straciło kontakt ze służbą zdrowia. Nawet jeśli grecki rząd wyszedł z tego referendum obronną ręką, nie możemy ignorować tego, że po fiasku ostatnich negocjacji ponad jedna trzecia greckiego społeczeństwa zademonstrowała poparcie dla porozumienia z kredytodawcami. Wbrew narracji budowanej przez Syrizę wielu Greków wciąż wierzy w rozsądne rozwiązanie. Jestem rozczarowany postawą rządzących w Atenach. Tsipras najzwyczajniej okłamuje swoich wyborców, mówi Grekom coś innego, niż usłyszał w Brukseli. Wierzyciele poszli na daleko posunięte ustępstwa wobec Grecji. Zaproponowano niemal zupełnie nowy pakiet, bez podatku VAT i zmniejszenia rent, co oznaczałoby w sumie 30 mld euro więcej niż przedtem. Ponadto w propozycjach Trojki były nowe inwestycje, które prędzej czy później pociągnęłyby za sobą wzrost gospodarczy. Twierdzenie, że trzeci program pomocy nadal jest nie do przyjęcia i upokarza Grecję, ma się nijak do rzeczywistości. Powiedziałbym nawet, że jest bezczelne. Syriza operuje tu czystą ideologią, inaczej nie mogę sobie tego wytłumaczyć. Tymczasem kredytodawcy tracą cierpliwość, nie godząc się na redukcję greckiego długu. Niemniej jednak Eurogrupa jeszcze nie zrezygnowała z negocjacji z Grecją. Jak długo unijni przywódcy będą tolerować niesforność greckiego premiera? – Przy tym tempie wydarzeń trudno cokolwiek przepowiadać. Grecja musi złożyć kolejny wniosek o pomoc z funduszu ratunkowego strefy euro. Następnie Trojka rozpocznie jego analizę, a przy nieobliczalności Aten może to kilka dni potrwać. Aleksis Tsipras jest znakomitym graczem politycznym, ale oddaje się tej namiętności na nieodpowiednim polu, bo sprawa jest zbyt poważna. Komunikatem o referendum zaskoczył wszystkich wierzycieli, bo nikt się nie spodziewał takiego wybryku dwa dni przed faktyczną niewypłacalnością Grecji. Varoufakis i Tsipras grali na czas, sondując, czy Europa może unieważnić swoje zasady, co się kompletnie nie powiodło. Poza tym chcieli w ten sposób zrzucić odpowiedzialność na greckie społeczeństwo, udając szermierzy poprawności politycznej. Tsipras mówił o demokratycznym referendum, a jednocześnie namawiał Greków, żeby głosowali przeciw propozycjom kredytodawców. Tak jak mówiłem, moim zdaniem jest to czysta ideologia i niebezpieczne lawirowanie – co gorsza, na koszt samych Greków. Podobne głosy pojawiają się zresztą nawet w ławach opozycji w greckim parlamencie. SPD podzielona w sprawie Grecji? Pan mówi o grze politycznej, podczas gdy szef pańskiej partii zaznacza, że wyniku referendum nie należy traktować jak kolejnej sztuczki Tsiprasa. Czy SPD jest w sprawie Grecji podzielona? – W żadnym wypadku. Krytykuję jedynie niestosowność momentu, w którym Tsipras ogłosił ten plebiscyt, oraz sposób, w jaki go przeprowadził. Zgadzam się skądinąd z Sigmarem Gabrielem, że wynik referendum trzeba potraktować poważnie, powiedziałbym nawet, że jest ono szansą dla obu stron na osiągnięcie rozsądnego porozumienia. Szef Komisji Europejskiej już zasygnalizował, że będzie negocjował z Grecją do skutku. Nadal sądzę, że znajdziemy roztropne rozwiązanie. Z prostego powodu – większość Greków nie myśli tak jak Syriza.
Tagi:
Wojciech Osiński









