Dyskretny urok krawata

Dyskretny urok krawata

Gdyby papież nosił krawat, z pewnością byłby to krawat od Marinelli Jego krawaty noszą wszyscy wielcy tego świata. Na liście słynnych klientów są amerykańscy prezydenci: Bush (ojciec i syn), Clinton, John Kennedy, przywódcy rosyjscy: Gorbaczow i Jelcyn, oraz niemieccy: Schröder i Kohl. I oczywiście politycy włoscy z prezydentem Ciampim i dożywotnim senatorem Andreottim na czele. W tym roku Vittorio Emanuele, syn ostatniego króla Włoch, zlecił Marinelli uszycie krawatów z godłem Savoia w związku ze swoim powrotem do rodzinnego kraju po 56 latach wygnania. Osobiście wybiera też swoje krawaty książę Alberto Ranieri, a wcześniej robił to jego ojciec. W ubiegłym roku przyszło z Monako zamówienie na serię krawatów upamiętniających 600-lecie dynastii. U Marinelli zaopatrują się w krawaty przedstawiciele świata artystycznego, pisarze i aktorzy. Ale klientela nie kończy się na tuzach. Gdyby tak było, Marinella nie zarobiłby, jak się zwykło mawiać w Neapolu, na suchą rybę. Tymczasem ubiegły rok zamknął zyskiem 7,5 mln euro. To całkiem nieźle, zważywszy, że Maurizio Marinella nie ma, jak można by podejrzewać, sieci sklepów, jest właścicielem jednego, liczącego 22 m kw. sklepiku przy placu Vittoriii w Neapolu. Tego samego, który 90 lat temu założył jego dziadek – Eugenio. Otwarte codziennie od 6.30 Eugenio, kupiec bławatny na modłę Wokulskiego, nie miał zbyt wiele pieniędzy, zwłaszcza na początku, ale za to natura wyposażyła go w siódmy zmysł, dzięki któremu udawało mu się nie tylko zwietrzyć dobry interes, ale i przyciągnąć klientów. Już samo otwarcie sklepu, w czerwcu 1914 r., było dosyć niezwyczajne. Marinella zadbał o reklamę, zapraszając słynną dziennikarkę neapolitańską, Matildę Serao. Wszystkie panie obecne na inauguracji dostały bukiet fiołków, a panowie legendarną angielską wodę kolońską Floris. Jako że w owych czasach wszystko, czego mogła pragnąć elegancka kobieta, pochodziło z Paryża, zaś wszystko, czego pragnął elegancki mężczyzna z Londynu, Eugenio zaczął wyprawiać się do Anglii, skąd przywoził materiały z najlepszych wytwórni, z których szył później koszule na miarę. Był znakomitym krawcem, jeszcze dziś jego wnuk Maurizio wspomina z podziwem, że dziadkowi wystarczyło rzucić okiem na klienta, aby bez mierzenia uszyć mu koszulę, która leżała, jak ulał. Szył również krawaty. Z Anglii Eugenio przywoził też cylindry, laski, rękawiczki i getry. Wszystko obowiązkowo w najlepszym gatunku. Ponieważ sklepik mieścił się na wprost parku miejskiego będącego miejscem konnych przejażdżek miejscowej dobrze urodzonej młodzieży, szybko weszło w zwyczaj wpadanie do Marinelli, aby zobaczyć ostatnie nowinki z Londynu. Nic dziwnego, że sklepik stał się czymś w rodzaju saloniku czy foyer, gdzie zbierała się neapolitańska śmietanka. I tak zostało do dziś. U Marinelli nie tylko się kupuje, gawędzi się też o polityce, o modzie itp. Można się nauczyć wiązania krawata, co jest sztuką nie byle jaką. Z biegiem czasu Eugenia zastąpił syn Gino, a tego z kolei jego syn Maurizio. Po okresie świetności przyszły lata trudniejsze, ale nawet w tych najcięższych sklep Marinelli był zawsze otwarty. Wnuk zaczyna swój dzień tak, jak zaczynali jego ojciec i dziadek. Budzik dzwoni o 5.30, godzinę później Maurizio podnosi sklepowe żaluzje. Szczerze mówiąc, myślałam, że żartuje, gdy umawiając się na rozmowę, powiedział: – Zgodnie ze zwyczajem, otwieramy codziennie o godzinie 6.30. Komu przyszłoby do głowy, żeby tak wcześnie kupować krawat?! Tymczasem prawie natychmiast pojawiają się pierwsi klienci. Młody człowiek przystaje w drodze do pracy, aby wybrać coś dla siebie, ponieważ szykuje mu się ślub kolegi i został zaproszony na świadka. Zaraz po nim pojawia się grupa japońskich turystów, którzy będąc z wizytą Neapolu, korzystają z okazji, aby sprawić sobie po kilka krawatów. Oczywiście, szytych na miarę, bo te o normalnych wymiarach są dla nich o 8-10 cm za długie. Marinella jest bardzo trendy w Japonii, tak zresztą jak w Anglii i USA. Nowy wzór co dziesięć dni Po latach przyćmienia przez nazwiska wielkich stylistów Marinella zaczął być głośny w latach 80. Z pewnością na rozkwit firmy wpłynął fakt, że krawaty z metką Marinelli spodobały się ówczesnemu prezydentowi Włoch. Otóż Cossiga nie tylko stał się (i jest do tej pory) wiernym klientem, ale miał zwyczaj ofiarować głowie każdego państwa,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 36/2003

Kategorie: Świat