„Uszczelniając” system ubezpieczeń rolniczych, zupełnie zapomniano o dzieciach rolników Bezpieczeństwo dzieci rolników uchodzi za temat trudny. Dlaczego? Ponieważ opieka państwa, a przynajmniej informacja o skuteczności tej opieki, została prawnie „skasowana” w trakcie polityczno-ideologicznej bitwy, w efekcie której powstała nowelizacja ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników w 2004 r. Zmiany ustawowe, które oficjalnie prowadzono pod hasłem uszczelniania systemu ubezpieczeń, w praktyce oznaczały zamknięcie oczu na bardzo istotny problem wypadków z udziałem dzieci na wsi. Do 2004 r. nie tylko prowadzono w miarę dokładną statystykę tych wypadków, ale wypłacano też jednorazowe odszkodowania z tytułu wypadków przy pracy rolniczej. Po 2004 r., ponieważ dzieci rolników utraciły prawo do jednorazowego odszkodowania (to samo stało się z żonami rolników i innymi domownikami), przestano również prowadzić jakąkolwiek ewidencję w tym względzie. Powód jest prosty – rolnicy nie zgłaszają już tych wypadków do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Nie znaczy to jednak, że wypadków z udziałem dzieci już nie ma. To tylko my przestaliśmy zwracać na nie uwagę. To zaledwie jeden z przykładów poszukiwania lepszych czy bardziej sprawiedliwych rozwiązań prawnych, które w istocie dowodzą całkowitej bezduszności prawodawców. Do roku 2004 statystyki KRUS wskazywały, że na terenie kraju co roku zdarzało się ok. 1,4-1,5 tys. wypadków z udziałem dzieci do lat 15, które doznały urazów, pomagając rodzicom w pracy w gospodarstwie rolnym lub z powodu niedostatecznej opieki w najbardziej pracowitym dla rolników okresie. Co roku też kilkoro dzieci przy pracy rolniczej ponosiło śmierć. Dziś możemy tylko mieć nadzieję, że ta liczba nie wzrosła. Tradycja kontra cywilizacja Czy dzieci, małe, a także w wieku dorastania, mogą w ogóle pracować? Jak zakwalifikować pomoc, którą mali członkowie rodzin rolniczych świadczą na rzecz starszych, najczęściej swoich rodziców? Konstytucja RP jest w tej kwestii jednoznaczna, bo w artykule 65 ustęp 3 mówi, że „stałe zatrudnianie dzieci do lat 16 jest zakazane”. Podobnie formułuje tę sprawę kodeks pracy. Z drugiej strony, polski rolnik indywidualny nie jest w rozumieniu prawa pracodawcą, nie obowiązuje go kodeks pracy i w związku z tym nikogo, a więc również swoich dzieci nie zatrudnia. I tylko kodeks rodzinny nieco inaczej formułuje kwestię wzajemnej pomocy w rodzinie: dziecko, które pozostaje na utrzymaniu rodziców i mieszka u nich, jest zobowiązane pomagać im we wspólnym gospodarstwie. Jakkolwiek byśmy jednak tę kwestię zdefiniowali – pracują czy tylko pomagają w pracy – zajęcia, które wykonują dzieci w gospodarstwie, niejednokrotnie są całkiem dla nich nieodpowiednie. I właśnie to trzeba wielu rolnikom uświadomić. Kiedy system ubezpieczeń rolniczych „uszczelniono”, parlamentarzyści naraz zorientowali się, że dzieci wypadły ze statystyki i z ubezpieczenia. Brak było jednak porozumienia społecznego i politycznego, aby ten fakt jakoś zmienić. Argumentem w politycznych rozgrywkach wciąż było hasło, że „rolnicy płacą mniej” za swoje ubezpieczenia. Na nikogo nie działało jednak stwierdzenie, że w dużej mierze dzięki pracy rolników szok wywołany transformacją gospodarczą był u nas dużo łagodniejszy. Wieś nie poddawała się również tak łatwo degradacji obyczajowej, na jaką narażone były miasta. Tam nie dochodziło do tak radykalnego upadku wszelkich autorytetów. Tradycyjne normy życia pozostawały na wsi w dużej mierze nienaruszone, m.in. właśnie dzięki tej wspólnej pracy i pomocy w rodzinie, która traktowana była zawsze z niezmiennym szacunkiem. Zatem problem leży nie w tym, aby dzieciom, które także są członkami rodziny, zakazać wszelkich czynności w gospodarstwie, ale by mieć dla nich ofertę bezpieczną, dostosowaną do wieku i umiejętności. Trzeba również znaleźć punkt równowagi między tradycyjnie pojmowanym obyczajem wspólnej pracy w gospodarstwie, co ma ogromne znaczenie wychowawcze dla dzieci, a nowoczesnym i bezpiecznym zorganizowaniem „frontu robót” także dla młodszych członków rodziny, jak również bardziej cywilizowanym systemem ubezpieczeń dla rolników i ich rodzin. Skoro dziś już dzieci nie mogą korzystać z obowiązkowej składki na KRUS płaconej przez rolnika, to powinny być możliwe dodatkowe ubezpieczenia pozostałych domowników od różnych specyficznych sytuacji, które mogą się zdarzyć na wsi, w gospodarstwie rolnym. Nie wszystko jednak zależy od ubezpieczenia. Dużo ważniejsze jest niedopuszczanie do tego, aby dzieci znalazły się w sytuacji zagrożenia. Tutaj potrzebna jest szeroka kampania uświadamiająca, jakich czynności dzieci nie powinny pod żadnym pozorem wykonywać, a w jakich mogą
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz