Epidemia na okładkach

Epidemia na okładkach

Koronawirus uderzył w media tak samo jak w inne sektory – mocno, ale nierównomiernie W styczniu przegrywał z zapowiedziami ważnych wydarzeń nowego roku i analizami kryzysu irańsko-amerykańskiego. W lutym do wytężonej pracy zmuszał wciąż jeszcze tylko korespondentów z krajów azjatyckich, zajmując co najwyżej trochę miejsca w działach zagranicznych. Ale kiedy w marcu nieznany dotąd wirus momentalnie sparaliżował życie w Europie i Ameryce Północnej, nie miał już sobie równych. COVID-19 przez ostatnie kilkanaście tygodni był najważniejszym, a długimi okresami nawet jedynym tematem w mediach. Telewizja, radio, prasa drukowana, portale internetowe, a nawet nagrywający po domach twórcy podcastów – wszyscy skupili się na opisywaniu pandemii. Wirus możliwości Redakcje na całym świecie podchodziły do opisywania tego zjawiska w bardzo różny sposób. Największe, jak amerykański dziennik „The New York Times” czy telewizje informacyjne w stylu CNN i BBC, od pierwszych dni zaskakiwały wysublimowaną ekspertyzą epidemiczną. Wiele z nich jest na tyle zasobnych, by w swoim szerokim składzie utrzymywać przynajmniej jednego, a najczęściej kilku dziennikarzy mających doświadczenie w pracy w czasach (i warunkach) zarazy. Dlatego kiedy pracownicy mniejszych ośrodków mediowych w ekspresowym tempie douczali się statystyki i biologii chorób zakaźnych, pracujący dla „New York Timesa” Donald

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 22/2020

Kategorie: Media