Francja – strzał do własnej bramki

Francja – strzał do własnej bramki

Minęło już prawie pół wieku od Nowej Fali – pora zapytać: Coście takiego zrobili, panowie, co jakoś trwa? Kim byli? Dlaczego byli tak agresywni i jak do tego doszło? (Bo czym się to skończyło – wiemy. Z jednej strony, filmami o pięknej Angelice i komediami z Louisem de Funčsem, a z drugiej – filmami z założenia elitarystycznymi, których wyznacznikiem artystycznym miała być awangardowość. I przecięciem łączności pokoleniowej, a nawet gorzej – kulturowej, z dotychczasowym dorobkiem Francji). Dlaczego zaatakowali tak wściekle także tych, którzy ich na początku wspierali, jak Romain Gary („Korzenie nieba”, „Obietnica poranka”) czy André Malraux („Dola człowiecza”, „Nadzieja”), przed wojną komunista, po wojnie minister kultury przy de Gaulle’u? Albo autor wyrafinowanych komedii o panu Hulot, Jacques Tati?1. To Gary ukuł określenie „Nowa Fala”, ożenił się nawet z jej czołową aktorką, Jean Seberg. To Malraux jako minister kultury wprowadził fundusze filmowe, które pozwoliły na produkcję tych cieszących się słabym zainteresowaniem producentów i widzów, awangardowych filmów. Zaczęło się, jak to często bywa, sensownie – poszło o dyskusję wokół „Obywatela Kane’a” Orsona Wellesa. Sartre i pewien zapomniany już dzisiaj lewicowy krytyk filmowy zaatakowali ten film jako zbyt

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2011, 23/2011

Kategorie: Kultura