Kłopoty z Szekspirem

Kłopoty z Szekspirem

Przewodnik po aktorach (nie tylko) warszawskich. Sezon 2009/2010 Piękno Szekspira to jego prostota i zrozumiałość. Mam tu na myśli postaci. Są one łatwe do zrozumienia i zawsze da się znaleźć klucz do nich w samej sztuce. Helena Modrzejewska Słowa Modrzejewskiej przytaczam jedynie ku przestrodze i nauce, bo Szekspira w Warszawie było w tym sezonie jak na lekarstwo (tylko „Opowieść zimowa” w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim), a jeśli bywał w kraju, to jako Szekspir „przepisywany”. Kłopoty z Szekspirem najlepiej ilustrują trudności jury festiwalu w Gdańsku, które nie zdecydowało się przyznać nagrody głównej, Yoricka, dla najlepszego polskiego spektaklu szekspirowskiego, kontentując się wyróżnieniem („Co chcecie albo Wieczór Trzech Króli” w reżyserii Michała Borczucha w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu). Szekspira zabrakło, ale nie brakowało spektakli aktorskich – w tym mieliśmy dwie zachwycające solówki: „Białą bluzkę” Krystyny Jandy i „Dozorcę” Janusza Gajosa (w towarzystwie utalentowanych młodych aktorów) i kilka co najmniej wycyzelowanych koncertów aktorskich: „Tango” Jerzego Jarockiego i „Księżniczkę na opak wywróconą” Jana Englerta w Narodowym, spektakle Iwana Wyrypajewa – „Lipiec” w Teatrze Na Woli i „Taniec „Delhi”” w Narodowym, oba z Karoliną Gruszką – „Według Agafii” na podstawie „Ożenku” Gogola w reżyserii Agaty Dudy-Gracz w łódzkim Teatrze im. Stefana Jaracza, „Sztukę bez tytułu” Czechowa w reżyserii Agnieszki Glińskiej w warszawskim Teatrze Współczesnym i przede wszystkim idealnie aktorsko zestrojony „Lobotomobil” w Teatrze Nowym w Poznaniu. To były krzepiące dowody, że możliwy jest „gwiazdorski” teatr „antygwiazdorski”, że zespołowy wysiłek nie musi wcale unieważniać osiągnięć poszczególnych artystów, a przeciwnie – wzmacnia je. W niniejszym sprawozdaniu, jak co roku, posłużyłem się przyjętymi w politycznych rankingach określeniami: w górę, w dół, bez zmian. Przegląd jest wysoce niesprawiedliwy, bo nie uwzględnia wielu nazwisk. Skupiłem uwagę na osiągnięciach i potknięciach, pomijając na ogół tzw. solidną średnią. Przegląd musi być niesprawiedliwy – odnosi się do polskich spektakli, które oglądałem (ponad 100 w minionym sezonie). (w górę) (w dół) (bez zmian) Kamilla Baar – stworzyła epizod tajemniczej, hipnotyzującej widzów Olgi w „Tańcu „Delhi”” Iwana Wyrypajewa na Scenie Studio Teatru Narodowego. Jako Ala w „Tangu” w reżyserii Jerzego Jarockiego (także Teatr Narodowy) jest dziewczyną wyzwoloną, ale przede wszystkim dziewczyną zakochaną. Aktorka zabarwiła swoją postać liryzmem, a to w „Tangu” odkrywcze. (w górę) Piotr Bajtlik – wyborny jako tytułowy „Pinokio” w spektaklu w reżyserii Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim, stworzony do roli naiwnego lekkoducha o złotym sercu, któremu niełatwo się odnaleźć wśród niebezpieczeństw tego świata. Udana była też rola stęsknionego świata i poezji Giovanniego, syna Petrarki z „Krainy kłamczuchów” Macieja Wojtyszki na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego, gdzie z powodzeniem wystąpił także w spektaklu śpiewanym według Brela „Do Amsterdamu”. (w górę) Artur Barciś – w roli Henryka z „Mojej córeczki” według Tadeusza Różewicza w reżyserii Marka Fiedora poniósł porażkę – dramat ojca wyzutego z córki nie mógł poruszać, bo zgodnie z koncepcją tego przedstawienia Henryk miał być człowiekiem szarym, czyli nijakim, w rezultacie i jego dramat okazał się szary. Szkoda, bo aktor dysponuje środkami, które pozwoliłyby ukazać, jakie namiętności miotają bohaterem. (w dół) Grażyna Barszczewska – nieustępliwa Paulina w „Opowieści zimowej” Szekspira w reżyserii Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim, usiłująca dowieść niewinności królowej Hermiony. Demonstrowała hart ducha i odwagę, daleką jednak od monumentalnego heroizmu – przeżywała chwile lęku, wątpliwości, niepewności, dawała przykłady twardej walki na słowa. Dojrzała rola aktorki w rozkwicie talentu. (w górę) Mariusz Benoit – aktor wyśmienity, a nie poradził sobie z retoryczną rolą w „Wilku” według Hermanna Hessego Marcina Libera w Teatrze Dramatycznym. Prawdopodobnie nikt nie poradziłby sobie z publicystyką polityczną, która próbowała uchodzić za wyznanie osobiste. Doklejoną do Hessego opowieść o katowni w Abu Ghraib Benoit deklamuje jak heksametr. (w dół) Przemysław Bluszcz – bliski doskonałości w epizodach rodzajowych w „Mojej córeczce” nie sprostał jednak tytułowej roli Judaszka w adaptacji powieści Sałtykowa-Szczedrina w Ateneum (reżyseria Andrzej Bubień) – był tylko poprawny, gdy tymczasem powinien kusić i przerażać albo odstręczać, słowem budzić gwałtowne uczucia. (bez zmian) Tomasz Borkowski – puszczoną rolę Prokuratora Roberta

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 38/2010

Kategorie: Kultura