Gdyby nie Stalin…

Gdyby nie Stalin…

Autor był działaczem opozycji, doradcą premiera Bieleckiego, posłem KLD, obecnie jest niezależnym publicystą, współpracuje m.in. z „Dziś” i „Magazynem Obywatel” Dzięki przyłączeniu ziem zachodnich i północnych Polska stała się państwem środkowoeuropejskim i ważnym elementem Zachodu 30 kwietnia 1939 r. Kazimierz Kowalski, ówczesny prezes Stronnictwa Narodowego, starał się na naradzie działaczy stronnictwa określić cele wojenne Polski w zbliżającym się konflikcie. Według niego, mieliśmy odzyskać nie tylko ziemie etnicznie polskie na zachodzie, lecz także uzyskać takie granice, które uchroniłyby nas przed najazdem ze strony Niemiec: „Jeśli Francja, nie krępując się rubieżą etnograficzną, dąży do ustalenia swej granicy militarnej na Renie, to i Polska może się upomnieć o swą granicę militarną na dawnej rubieży historycznej na linii Sudetów i Dolnej Odry”. Brzmiało to wówczas zupełnie fantastycznie, ale sześć lat później te właśnie rubieże wyznaczały nasze granice. Warto się zastanowić, jak do tego doszło, tym bardziej że zbliża się 60. rocznica zakończenia II wojny światowej w Europie, a bez bezwarunkowej kapitulacji Niemiec nie byłoby powojennej rekonstrukcji Polski. Cele wojenne Polski Rząd gen. Władysława Sikorskiego od samego początku prowadził prace mające na celu określenie polskich celów wojny. W zasadzie zagadnienie to sprowadzało się do trzech kwestii: nowego ukształtowania zachodniej granicy Polski, przy zachowaniu integralności pozostałego terytorium państwa, losu ludności niemieckiej oraz takiej architektury Europy, aby niemożliwa już była agresja Niemiec. Najszybciej określono stanowisko w sprawie korekty granicy polsko-niemieckiej. Do Rzeczypospolitej miały być przyłączone Gdańsk, Śląsk Opolski oraz w jej orbicie miały się znaleźć Prusy Wschodnie. W rezultacie nie tylko cała mniejszość polska w Niemczech zostałaby ogarnięta nowymi granicami państwa polskiego, ale również poprawilibyśmy nasze strategiczne położenie wobec Berlina. Przypomnę, że w przybliżeniu taką linię graniczną w okresie konferencji wersalskiej proponował już Roman Dmowski. Sporo jasności panowało też w kwestii przyszłego losu ludności niemieckiej. W okólniku min. Augusta Zaleskiego z 19 lutego 1940 r. czytamy, że Polskę będą musieli opuścić ci, których „wroga postawa do Państwa Polskiego w przeszłości i obecnie nie daje żadnych gwarancji lojalności na przyszłość”. Ponadto stwierdza się tu, że obserwowany ówcześnie odpływ ludności niemieckiej z państw nadbałtyckich mógłby być „nieświadomym zapewne zaczątkiem procesu historycznego, który w interesie pokoju w Europie winien być doprowadzony do pełnego zakończenia, a którego treścią jest likwidacja niemieckich posiadłości kolonialnych nad Bałtykiem i przez to zatrzymanie raz na zawsze pochodu niemieckiego na Wschód, który w umysłach niemieckich był tylko etapem do hegemonii nad Europą”. Brzmiało to jak zapowiedź masowych wysiedleń. Ale ciągle nie wiadomo było, w jaki sposób utrzymać równowagę na Starym Kontynencie, w sytuacji gdy „80-milionowe państwo niemieckie w centrum Europy uniemożliwiłoby przez sam fakt swego istnienia organizację tego kontynentu na zasadach innych niż hegemonii niemieckiej. 80-milionowa Rzesza odegrać by musiała w Europie tę samą rolę, jaką odegrały wewnątrz Niemiec Prusy w XIX w.” (tamże). We wcześniejszym dokumencie starano się jednak chociaż zarysować sposób zniwelowania niemieckiej hegemonii. W oświadczeniu zamieszczonym w „Biuletynie Informacyjnym MSZ” nr 1 z 28 listopada 1939 r. podkreślano, że istnieje „konieczność pełnego zwycięstwa nad Niemcami, oswobodzenia Czech i Słowacji, zredukowania terytorium Niemiec na zachodzie i wschodzie, ewentualnie podział tychże na autonomiczne jednostki celem ich osłabienia i uniemożliwienia wybryków imperializmu na przyszłość”. Czy i to nie brzmi jak zapowiedź rozbicia jedności państwowej powojennych Niemiec? Z biegiem wojny radykalizowały się jedynie polskie postulaty graniczne, pozostałe zaś cele wojny pozostawały bez zmian. Pod koniec 1942 r. gen. Sikorski przesłał władzom amerykańskim memoriał, w którym stwierdzał: „Odra wraz z Zatoką Szczecińską i swoimi dopływami w dół aż do granicy czeskiej stanowi dla Polski naturalną linię bezpieczeństwa wobec Niemiec, ponieważ na wschód od tej linii leżą pruskie bazy ataku na Polskę, w szczególności Prusy Wschodnie, klin Śląska i pruskie Pomorze”. Widać tu zdecydowane przekroczenie linii Dmowskiego w kierunku postulowanym przez lidera SN w 1939 r.; brzmiało to już jak żądanie granicy na linii Odra-Nysa Łużycka. Kto mógł dokonać tak radykalnej przebudowy układu sił w środkowej Europie, skoro było wiadomo, że od klęski wrześniowej nasze możliwości w zakresie kształtowania polityki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2005, 2005

Kategorie: Historia