Marsz homoseksualistów wywołał w Krakowie falę dulszczyzny i agresji W całym kraju organizujemy festiwale gejowsko-lesbijskie, ale nigdzie nie wzbudziły one takich emocji jak w Krakowie – mówi Robert Biedroń, prezes Kampanii Przeciw Homofobii. – Od trzech lat w Warszawie 1 maja odbywa się nasza Parada Równości, w której w roku 2001 wzięło udział 300 osób, w 2002 r. – 1,5 tys., a w ubiegłym już 3,5 tys. osób. W tym roku wyjątkowo ze względu na uroczystości unijne impreza ta została przesunięta na 11 czerwca. W Warszawie też mamy przeciwników, ale nie są tak agresywni i wulgarni jak w Krakowie. Pokrzyczą w stylu „Róbcie w domu po kryjomu” i na tym się kończy. Nie ma obrzucania się takimi epitetami jak pod Wawelem. Krakowskie Dni Gejów i Lesbijek „Kultura dla tolerancji” zaplanowano w dniach 6-9 maja jako przegląd wszelkiej aktywności twórczej, która powstaje dzięki lesbijkom, gejom, osobom biseksualnym i transpłciowym. Kampania Przeciw Homofobii, organizator imprezy, chciała pokazać, że te osoby są wartościową i twórczą częścią polskiego społeczeństwa i niezbędna jest dyskusja o ich roli w życiu publicznym. Honorowy patronat objęli pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn oraz ambasada Szwecji, kraju o modelowych rozwiązaniach w zakresie tolerancji. Organizatorów imprezy wsparł Instytut Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który przygotował konferencję naukową „Homoseksualizm – sprawa publiczna czy prywatna?”. Kolizja z procesją Festiwal gejów i lesbijek miał się rozpocząć w miejskiej galerii Bunkier Sztuki przy Plantach, a zakończyć w niedzielę, 9 maja, paradą gejowską z Rynku Głównego do Wawelu. Organizatorzy dobrze wiedzieli, że ich pochód nie może się odbyć w sobotę, 8 maja, bo wtedy całe miasto jest zablokowane przez maraton Roberta Korzeniowskiego, ani w niedzielę rano, gdy w dzień św. Stanisława odbywać się będzie procesja z Wawelu na Skałkę. Skoro jednak procesja kończy się na ogół około godz. 13, doszli do wniosku, że gdy wyjdą z Rynku o 13.30, nie zderzą się z procesją. Tymczasem ani początek festiwalu, ani jego zakończenie nie odbyły się zgodnie z pierwotnym planem. – W Krakowie jest niezmiernie trudno zrobić jakąkolwiek imprezę, bo zawsze się okaże, że jesteśmy przed jakimś świętem, w czasie jego trwania lub tuż po święcie – mówi Tomasz Szypuła, wiceprezes Kampanii Przeciw Homofobii w Krakowie. – Tu wszystko, co nie mieści się w nurcie narodowo-katolickim, jest sensacją, prowokacją. A przecież my nigdy nie walczyliśmy z Kościołem ani nie mamy zamiaru tego robić. Sam jestem katolikiem, a w ramach naszej kampanii działa grupa chrześcijańska. Naprawdę nie chodziło nam o prowokację, o przyczynienie się do niszczenia rodziny i szarganie tradycji. Uważaliśmy, że taki festiwal jest dobrym początkiem dyskusji na temat największej mniejszości seksualnej w naszym kraju. Nie chcemy, aby od razu wszyscy Polacy lubili gejów i lesbijki, zdajemy sobie sprawę, w jakim kraju żyjemy. Myślę jednak, że geje i lesbijki już bardzo długo w Polsce przepraszali za swoje istnienie, aby wreszcie powiedzieć, że my tu jesteśmy i że jesteśmy Polakami, pełnoprawnymi obywatelami. Wywrotowa ideologia Nagonka na organizatorów festiwalu zaczęła się 20 kwietnia od protestu Ligi Polskich Rodzin i Młodzieży Wszechpolskiej. W piśmie do prezydenta miasta krakowska LPR zażądała od władz miejskich wydania natychmiastowej decyzji zabraniającej organizowania manifestacji gejów i lesbijek, gdyż festiwal ten polega na „promocji dewiacyjnych postaw i zachowań, a także związanej z nimi ideologii, która jest w naszym przekonaniu ideologią wywrotową, groźną dla porządku społecznego i jako taka powinna być zwalczana”. Autorzy listu radzą prezydentowi miasta: „Należy zrobić wszystko, aby dni rzekomej kultury lesbijsko-gejowskiej wyprzeć z przestrzeni publicznej miasta Krakowa, w którą usiłują się one bezwstydnie wedrzeć”. Podobne wystąpienie LPR skierowała do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, aby nie dopuścił do zbrukania uczelni „przez promocję postaw stojących w radykalnej sprzecznościami z wartościami, którym Uniwersytet zawsze był wierny”. Młodzież Wszechpolska Okręgu Małopolska poszła jeszcze dalej i wydała odezwę zatytułowaną „Wykopmy homoseksualizm z Krakowa!”, w której zapowiedziała, że jeżeli władze miasta nie zapobiegną promocji zboczeń i dewiacji, to „podejmiemy wszelkie niezbędne kroki, aby nie dopuścić do tego skandalicznego marszu i (…) będziemy bronić miejsc świętych, organizując pikiety na całej trasie przemarszu”. – Nasze protesty nie zostały wysłuchane ani
Tagi:
Leszek Konarski









