Stanisław Sajdak został wybrany na Sołtysa Roku 2010 spośród 400 zgłoszonych kandydatów Ma 71 lat i energię czterdziestolatka. Gdy idzie przez wieś, każdy podchodzi do niego z jakąś sprawą albo chociaż z dobrym słowem. I on każdego pozdrawia. Podopieczni schroniska dla osób niepełnosprawnych podbiegają do płotu i nie przepuszczą sołtysa Stanisława Sajdaka, dopóki każdemu nie uściśnie ręki. – Tu była taka prawdziwa, zaniedbana, posocjalistyczna wieś. Dziurawe drogi, brak chodników, mizeria. Teraz proszę zobaczyć – chodniki nowiutkie, wszędzie czysto. Mamy teraz „jawiszowickie kółko” – pokazuje Renata Bocheńska, która prowadzi oddział pocztowy. Sercem wsi jest zabytkowy kościółek. Nieopodal plebania, „sołtysówka”, poczta i ośrodek dla niepełnosprawnych intelektualnie – w jednym budynku. Mieszczą się w nim też siedziby różnych organizacji działających we wsi. Jedno z pomieszczeń to sala historyczna z dwustuletnim łóżkiem, sprzętami domowymi, obrazkami, makatkami, starymi strojami i różnymi historycznymi pamiątkami zgromadzonymi przez mieszkanki – członkinie koła gospodyń wiejskich. W razie czego jest co pokazać przyjezdnym. – Oddział pocztowy mamy tylko dzięki energii sołtysa – dodaje pani Renata. – Parę lat temu Poczta Polska likwidowała placówki, chciała zamknąć i naszą. Dla ludzi we wsi poczta jest bardzo ważna. Są spracowani, często przychodzą coś załatwić prosto z pola. Sołtys tak długo pisał i prosił, że w końcu pozostawiono oddział. Myśliwy na wałach – Znam go od blisko pół wieku. Pracowaliśmy razem w kopalni Brzeszcze. Działał w związkach zawodowych i każdy wiedział, że jak coś trzeba załatwić, to tylko Staszek potrafi. Ma taki ojcowski charakter, urodził się społecznikiem, tacy ludzie trafiają się rzadko. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że podczas tych wielu lat pracy na dole nieraz uratował czyjeś życie. Nie mówiąc o setkach rozwiązanych problemów, małych i dużych – mówi Władysław Drabek, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Jawiszowicach. Na sołtysa jawiszowianie wybrali go blisko 10 lat temu. I teraz są mu wdzięczni za wiele rzeczy. Za załatwianie codziennych, często nietypowych spraw. – Kiedyś sarny zjadały mi buraki. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Sajdak jest myśliwym i tak coś zrobił, że sarny już na moje buraczane pole nie wchodzą. Zna się na tym – mówi jedna z mieszkanek. – Korzysta z naszych zaproszeń na uroczystości szkolne. Co nietypowe, sam finansuje nagrody dla uczniów wręczane na koniec roku, zawsze znajdował fundusze na dofinansowywanie zielonych szkół – dodaje Bernadeta Bąk, dyrektorka Szkoły Podstawowej im. K.I. Gałczyńskiego, placówki ze 160-letnią tradycją. Dramatem dla Jawiszowic była powódź w 2010 r. Wieś leży pomiędzy Wisłą i Sołą. Obie rzeki przerwały obwałowania. Do tej pory uszkodzenia nie zostały naprawione. – Nie wiadomo, czemu przerwano prace przy wałach – zastanawia się Stanisław Pustułka z rady sołeckiej. – Piszemy sterty pism, ale nie ma reakcji. Typowa spychologia. Każdy wskazuje kogoś innego odpowiedzialnego za remont wałów, a my drżymy przed kolejną wodą. Cała nadzieja w energii Staszka – on łatwo się nie poddaje. Tylko czy tak powinno być? Sami dbamy o naszą miejscowość, staramy się ją rozwijać, ale niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie zrobić bez pomocy i decyzji na wyższym szczeblu. A tych decyzji nie ma i nie rozumiemy, dlaczego ktoś nas zostawia i skazuje na ryzyko kolejnej powodzi. – Pan Stanisław bardzo się angażował w pomoc powodzianom, był wszędzie, nikogo nie zostawił. Zorganizował pomoc: koce, ubrania, sprzęt. Chyba w ogóle nie spał przez kilka dni – wspomina Renata Bocheńska. Po powodzi sam Stanisław Sajdak miał też inną refleksję: – Wiele dzikiej zwierzyny utopiło się albo padło z głodu. Woda odcięła ucieczkę. W sumie nikt oprócz nas, łowczych, nie zwraca na to uwagi. Dlatego teraz ze wszystkich sił walczę o te wały – i dla ludzi, i dla zwierząt. Integracja historyczna Jawiszowianie najbardziej dumni są ze swojej przeszłości. – Staszkowi udało się nas zintegrować wokół naszej długiej tradycji. Na ogół mieszkańcy wiedzieli, że wieś jest stara, ale jakoś nikt do tego nie przywiązywał wagi. Dopiero Sajdak pokazał nam, jak ważna jest ta przeszłość. Udało mu się zainteresować nas wszystkich –









