Gry wojenne

Gry wojenne

Układ START przestał obowiązywać. Nowe porozumienie ma zredukować potencjały nuklearne USA i Rosji do 40% Podczas gdy toczy się wojna ze światowym terroryzmem, w wielkiej ciszy i na wysokim poziomie poufności trwają skomplikowane rozmowy na temat redukcji broni strategicznych. Kontrpartnerami rozmów są oczywiście USA i Rosja – spadkobierczyni również potencjału strategicznego dawnego ZSRR. 5 grudnia 2009 r. stracił moc układ START, który był swego rodzaju ostatnim strategicznym reliktem zimnej wojny. Mimo że w tej epoce oba ówczesne supermocarstwa zaciekle rywalizowały w zakresie ilości i jakości broni strategicznych, układ START był już pierwszym krokiem w stronę redukcji nagromadzonych potencjałów. Oba mocarstwa doszły do wniosku, że potencjał militarny oczywiście jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi przeciwnika, ale też przeciwnik może zrobić w tym samym czasie dokładnie to samo. Skoro ówczesne strony uznały, że zachowują pełną możliwość „drugiego uderzenia” ze skutkiem oczywiście niszczącym dla przeciwnika, to dalszy rozwój broni strategicznych przynosi już niewielkie efekty, ale za to olbrzymie obciążenie ekonomiczne. Znamienne jest, że żadna strona mimo wielkich wysiłków nie uzyskała znaczącej przewagi na tyle, żeby móc zadać przeciwnikowi cios niszczący, a samemu przetrwać. Reaganowskie gwiezdne wojny okazały się bardziej politycznym i propagandowym blefem. Ale za pomocą m.in. tej koncepcji zazbrojono ówczesny schyłkowy ZSRR na ekonomiczną śmierć. Rosja mimo okresu drugiej wielkiej smuty, jak się określa epokę Jelcyna, zachowała dwa podstawowe filary systemu militarnego, mianowicie Strategiczne Siły Rakietowe i Specnaz. Co więcej, mimo znacznie skromniejszych niż kiedyś, np. w latach 70., możliwości Rosjanie poważnie zmodernizowali swoje strategiczne siły rakietowe. Podstawę rosyjskiego systemu broni nuklearnej stanowią rakiety strategiczne startujące z wyrzutni lądowych. Jest to zgodne z doktryną wojenną Rosji, która ma znacznie rozleglejsze terytorium niż USA, stąd też lepsze możliwości rozśrodkowania silosów rakietowych. W dalszym ciągu podstawę rosyjskiego systemu rakiet ofensywnych stanowią ciężkie RS-20-Satan, określane w nomenklaturze zachodniej jako SS-18. Te wielkie dwuczłonowe rakiety, które zaczęto instalować w silosach w połowie lat 70., mają wiele zalet. Są po prostu tak duże, że można na nich zainstalować kilka głowic o dużej masie i sile wybuchu. Najczęściej aktualnie instaluje się na jednej rakiecie sześć lub osiem głowic o sile wybuchu najczęściej 300 lub 500 kt każda. Ale Rosjanie posiadają też głowice o sile wybuchu 3 mt. Te rakiety mają jednak podstawową wadę – są pociskami na paliwo ciekłe. Paliwem jest oczywiście nadtlenek wodoru, najbardziej wydajny ciekły materiał pędny. Nadtlenek wodoru odznacza się jednak wieloma bardzo niebezpiecznymi cechami. Obok właściwości żrących paliwo to ma zdolności do samowybuchu. Dlatego procedura obsługi rakiet napędzanych nadtlenkiem wodoru musi być bardzo skomplikowana. Ten pocisk rakietowy uzyskuje gotowość startową mniej więcej co półtorej godziny, utrzymuje ją przez 22 minuty i ponownie musi być opróżniany i napełniany. Zdarzały się, może nie tak często, eksplozje rakiet w silosach, co oczywiście nie pociągało za sobą wybuchów głowic nuklearnych, bo te mają z kolei dobre zabezpieczenia. Rakiet SS-18 Rosjanie posiadają ok. 450 sztuk, z tego ok. 300 jest zawsze w różnych fazach cyklu procedury startowej. Pozostałe 150 znajduje się w rezerwie. Przypuszczalnie ok. 100 z nich mogłoby wystartować po trzech-sześciu godzinach. Wielkie rosyjskie rakiety, a raczej silosy z rakietami, są rozmieszczone wzdłuż magistrali transsyberyjskiej, która zapewnia silosom rakietowym pełną logistykę. Co 60-80 km od linii transsyberyjskiej odchodzą bocznice, pozornie donikąd, w tajgę, które w rzeczywistości prowadzą do gniazd silosów rakietowych. Gniazdo to 4-12 silosów. Oczywiście ok. 70% z nich stanowią atrapy, czyli tylko pokrywy. Prawdą jest jednak, że mimo wieloletniej penetracji z kosmosu Amerykanie do dziś nie wiedzą do końca, które są właściwymi silosami, a które tylko atrapami. Prosty kamuflaż okazuje się skuteczny. W ramach nowego perspektywicznego porozumienia Rosjanie chętnie pozbyliby się tych wysoce uciążliwych w obsłudze rakiet. Również dlatego, że utrzymanie starzejącego się uzbrojenia jest wysoce kosztowne, a właśnie te rakiety po dołączeniu trzeciego członu są podstawowymi nosicielami rosyjskich statków kosmicznych. Można je więc wykorzystać, a nie pociąć na złom.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2010, 2010

Kategorie: Świat