Hieny smoleńskie po Euro

Hieny smoleńskie po Euro

Po wielkiej ciszy politycznej, jaką były mistrzostwa piłkarskie Euro 2012, powoli powinna nadciągnąć burza. Przynajmniej taką nadzieję mają politycy, którzy, odstawieni przez trzy tygodnie na boczny tor, usiłują ją teraz napędzić. Pierwszym pretekstem do tego było umorzenie przez prokuraturę śledztwa dotyczącego niedopełnienia obowiązków przez cywilnych funkcjonariuszy państwowych przy organizacji lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. – ogłoszone dzień po zakończeniu mistrzostw.Decyzji takiej spodziewała się większość prawników, ale PiS od razu ruszyło do ataku, by znów podgrzać polityczną atmosferę. Jarosław Kaczyński zaatakował prokuraturę jeszcze przed umorzeniem, insynuując, że wcale nie jest to instytucja niezależna i że odbiera ona polityczne sygnały od aktualnej władzy. Zasugerował też, że do pełnego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej potrzebna będzie zmiana sytuacji politycznej (czyli powrót PiS), a wtedy wśród winnych znajdzie się wielu, także obecny premier.Potem już tradycyjnie przekaz szefa PiS rozpisano na głosy działaczy partyjnych. Szef klubu parlamentarnego Mariusz Błaszczak miękko i spokojnie powtarzał tezy Kaczyńskiego, że decyzja prokuratury wpisuje się w całą „narrację” obecnie rządzących o katastrofie smoleńskiej. Antoni Macierewicz grzmiał, że nie ma winnych, choć są sprawcy. A szczyt absurdu osiągnął rzecznik partii Adam Hofman, łącząc sprawę katastrofy smoleńskiej z zamordowaniem dwuletniego dziecka znalezionego w Cieszynie i wyrokując, że Polska to kraj, w którym „winni tak bestialskich zbrodni” nie ponoszą konsekwencji.Wydaje się, że ten pierwszy atak polityków po Euro 2012 raczej się nie powiódł. Głównie za sprawą mediów, które tym razem, nietradycyjnie, nie podgrzały absurdalnego newsa, tak jak wcześniej zwykły to robić. Chwała im za to na razie, choć mrzonką jest marzenie, że takie postępowanie kiedyś nie wróci.Jednak ta akcja w połączeniu z wcześniejszym podsumowaniem Euro 2012 w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego, który sugerował, że była to kompletna klapa i katastrofa cywilizacyjna – daje pewne wyobrażenie, co może teraz się dziać i jak polityka będzie powracała na pierwszy plan, zwłaszcza w wykonaniu PiS. Ciekawe, jak długo uda nam się temu opierać, zachować racjonalizm czasu Euro i nie dać sobie znów narzucić „narracji” PiS.Wściekły atak na umorzenie cywilnego wątku w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej pokazuje, jak absurdalna jest ta narracja i do jakiego poziomu politycy opozycji usiłują sprowadzić dyskusję publiczną. Zawłaszczając trwale katastrofę smoleńską, PiS feruje wyroki na premiera, rząd, prokuraturę i zapowiada, że zrobi z tym porządek, jak wróci. Brzmi to jak zapowiedź kolejnej lustracji.Znów PiS nie potrafi się pogodzić z zasadą domniemania niewinności – kardynalną przecież w państwie prawa. Jak na partię z prawem w nazwie ten jej kłopot jest dość znaczący.Śledztwo prokuratury pokazało, że wielu cywilnych funkcjonariuszy państwowych nie dopełniło obowiązków, ale jednocześnie że nie miało to żadnego wpływu na katastrofę smoleńską. To chyba nie jest dla nikogo zbyt odkrywcze, biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy do czynienia z wypadkiem lotniczym.Trudno bowiem taki związek wykazać, jeśli zaniedbania dotyczyły zwłoki w notyfikacji stronie rosyjskiej wizyty prezydenta (MSZ), opieszałości w uzyskaniu zgód dyplomatycznych na przeloty (ambasada), tolerowania nieznajomości instrukcji HEAD, dotyczącej transportu VIP-ów, wśród osób, które nie odpowiadały za wybór fatalnego lotniska w Smoleńsku (kancelaria premiera) czy nieprzekazania listy pasażerów (kancelaria prezydenta). Malkontenci jakoś niespecjalnie dostrzegają, że były to braki przy organizacji lotu zarówno premiera 7 kwietnia, jak i prezydenta 10 kwietnia, zakończonego tragicznie.PiS nie rozumie też, albo nie chce zrozumieć, że wątek cywilny jest tylko fragmentem śledztwa – wyłączonym i przekazanym prokuraturze cywilnej. Nieznalezienie wśród cywilów osób odpowiedzialnych za spowodowanie katastrofy wcale nie oznacza – jak usiłowano nam wmówić – że nikt ich nie wskaże. Trzeba jednak z tym poczekać do zakończenia śledztwa przez prokuraturę wojskową, a nie zakrzykiwać rzeczywistość.Dla prawników oczywiste jest, że jeśli między zaniedbaniami a samą katastrofą nie da się wykazać żadnego związku, to nie ma też osób poszkodowanych. Krytycy z PiS uznają to jednak za polityczną manipulację i spisek, bo – jak twierdzą – prokuratura i rządzący chcą w ten sposób pozbawić rodziny ofiar katastrofy prawa do zażalenia na umorzenie. Trudno o lepszy dowód niekompetencji.Przy okazji widać, jak niespójna jest krytyka PiS pod adresem prokuratury. Partia Kaczyńskiego chce przecież zlikwidować

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 28/2012

Kategorie: Kraj