Histeria teczkowa

Histeria teczkowa

Polowanie na Lecha Wałęsę jest jak fala. Ma przypływy i odpływy. Teraz mamy kolejne wzmożenie. Histeria propagandowa, inspirowana przez IPN po kontaktach z wdową po gen. Kiszczaku, jest zbieżna z celami politycznymi obecnej władzy. Rozdęcie sprawy teczek Wałęsy ma go do końca sponiewierać i pozbawić historycznych zasług. Ale to tylko wstęp do ważniejszej operacji. Mówią o niej wprost ludzie, którzy od lat żyją ze zwalczania Wałęsy i którym chodzi o zastąpienie go w podręcznikach historii innymi osobami. Tymi najgodniejszymi oczywiście są przede wszystkim oni sami. Historia musi być więc napisana na nowo. A w głównej roli, czołowego opozycjonisty i architekta zmian, ma być obsadzony tragicznie zmarły prezydent. Takie są intencje polityczne obozu władzy. I dlatego w tej nowej odsłonie wojny na teczki są takie emocje. Jakby rzecz dotyczyła nie wydarzeń sprzed 40 lat, ale czegoś bardzo aktualnego. Histeria ma to do siebie, że musi minąć. A wojna na teczki ma zawsze ten sam scenariusz. Najpierw jedni doznają wzmożenia, a za chwilę drudzy. Znowu przybędzie agentów SB. I to po obu stronach konfliktu. Świat zaś dostaje kolejną porcję informacji, że z nami dzieje się jednak coś dziwnego. I aż się prosi, by jako symbol tych niestandardowych zachowań wystąpiła pani Teresa Kiszczak. Spiski, wszędzie spiski. No i kapusie. Wszystko można powiedzieć,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 08/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański