Historia wciskania kitu

Historia wciskania kitu

O ekstradycji Mazura w polskich mediach stało się głośno na jesieni ubiegłego roku. Głównym bohaterem pozytywnym był rzecz jasna sam minister sprawiedliwości. „Ziobro jedzie do USA po polonijnego biznesmena”, donosił „Dziennik” z 2 października. „Minister Zbigniew Ziobro bierze sprawy w swoje ręce i leci dziś do USA ze specjalną misją. Chce przekonać Amerykanów do wydania Edwarda Mazura”, głosił artykuł w „Dzienniku”. Po powrocie z Ameryki Ziobro triumfował. „Wielokrotnie wątpiono w sens mojej wizyty”, mówił w wywiadzie udzielonym Radiu RMF. Sam minister jeszcze we wrześniu 2006 r. zapowiadał, że w sprawie Mazura ma „mocne dowody”. Wtórował mu publicysta „Dziennika”, Jerzy Jachowicz, który na antenie RMF stwierdził, że wniosek ekstradycyjny to „mocny dokument”. Ziobro o winie polonijnego biznesmena był całkowicie przekonany. Świadczy o tym chociażby tytuł wywiadu, z którego pochodzą powyższe stwierdzenia: „Ziobro: To Mazur zlecił zabójstwo Papały”. Minister sprawiedliwości całą sprawę traktował w sposób priorytetowy. „To jest dla mnie najważniejsze śledztwo w Polsce”, deklarował. O nadanie sprawie odpowiedniej oprawy zadbały przyjazne PiS media. „Dzięki uporowi ministra sprawiedliwości w końcu ruszyło coś w sprawie ukarania zabójców komendanta głównego policji Marka Papały”, pisał Michał Pietrzak na łamach „Dziennika”. Gazeta była przekonana o tym, że sprawa jest już praktycznie przesądzona. „Z pewnością Zbigniew Ziobro musiał mieć jakiegoś mocnego asa w rękawie, gdy rozmawiał o wydaniu Mazura z sekretarzem Departamentu Sprawiedliwości USA”, sugerował pod koniec października 2006 r. Mariusz Staniszewski. „Esbecka mafia” „Dziennik” wiedział też, kto kazał zabić Papałę – za wszystkim miała stać „esbecka mafia”. Sam Ziobro nie składał aż tak odważnych deklaracji. Był natomiast przekonany, że „ci, którzy stali za Mazurem, powinni zacząć się bać”. Kto konkretnie? Tutaj w sukurs przychodzili Zbigniew Wassermann i dziennik „Fakt”, który pod koniec października 2006 r. opublikował wywiad „Kto chronił Edwarda Mazura?”. Wassermann zapytany o to, kto stał za zabójstwem Papały, odpowiedział: „Gdybym chciał być złośliwy wobec kolegów z SLD, powiedziałbym: proszę popatrzeć, ilu ludzi stamtąd brało udział w potężnej przestępczej działalności. Jakubowska czy Szteliga to tylko przykłady z ostatnich dni”. Jego zdaniem, jedynym środowiskiem, któremu zagrażał Papała, był świat polityki. Żeby nie było wątpliwości, minister koordynator dodaje, że chodzi o „polityków o rodowodzie postkomunistycznym”. W wypowiedziach Wassermanna Papała przestawał być samotnym bohaterem walczącym z przestępcami, stawał się zaś niemalże jednym z nich. „Brany jest pod uwagę także motyw wyłamania się Papały ze środowiska. Jako komendant główny policji musiał być on elementem układanki, którą tworzyły zorganizowana przestępczość, służby, ludzie polityki i biznesu. Za zdradę w tym środowisku jest tylko jedna kara, od której nie ma odwołania”, mówił Wassermann w odpowiedzi na sugestię, że komendant był zamieszany w handel narkotykami prowadzony przez byłych funkcjonariuszy WSI. Pogląd ten dopełnia inna hipoteza mówiąca o istnieniu „parasola ze strony służb specjalnych”. W jaki sposób miał funkcjonować? „Ostrzeżenia, nieudzielanie odpowiedzi na pisma prokuratorów czy forsowanie z uporem wątku, że Papałę zabito z powodów osobistych”, tłumaczy PiS-owski minister. Wassermann wysnuwa analogię między sprawą Mazura a głośnymi sprawami z okresu PRL-u. „Na początku lat 90. nadzorowałem śledztwa w sprawie zbrodni komunistycznych. Śmiertelne pobicie Pyjasa, sprawa Przemyka, ks. Popiełuszki. Za PRL-u niektórzy prokuratorzy stawali na uszach, żeby te sprawy wyjaśnić. Tymczasem gdzieś wysoko w MSW siedział sztab specjalistów, którzy pracowali nad świadkami, opiniami przekazywanymi mediom, zastraszali świadków, a jak trzeba było, zabijali ich. Pracowali tak, że prokurator nawet nie wiedział, że to z ich powodu nie jest w stanie rozwiązać sprawy. To byli generałowie, pułkownicy SB. Po 1990 r. część z tych ludzi przeszła do struktur nowego państwa”, kończy Wassermann. „Spektakularne postępowanie” Jednak minister koordynator w sprawie Mazura mógł pełnić tylko funkcję pomocniczą. Śmietankę miał spijać kto inny. Dzięki działaniom Ziobry w sprawie Mazura gwiazda ministra sprawiedliwości rozbłysła nowym blaskiem. Wydawało się, że świeci nawet jaśniej od gwiazdy Jarosława Kaczyńskiego. Wszak to Ziobro został Człowiekiem Roku tygodnika „Wprost”. Piotr Gabryel – ówczesny redaktor naczelny „Wprost” – uzasadniając decyzję o wyróżnieniu Ziobry, pisał o „spektakularnym postępowaniu w sprawie Mazura”. Wtórował mu Cezary

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 31/2007

Kategorie: Kraj