Garaże, szopy, magazyny, strychy i samochody kempingowe są idealne do uprawy konopi pod lampami Marihuana dotarła do Berlina z Hiszpanii, między cukinią a spleśniałymi mandarynkami – łącznie około jednej tony w pięciu dostawach ciężarówkami. W berlińskim sądzie toczy się proces przeciwko 63-latkowi, który jest oskarżony o pomoc w rozładowaniu nielegalnego towaru i który miał być wspólnikiem 36-letniego dilera organizującego transport używki. Choć w ostatnich latach to największy znany przerzut marihuany na terytorium Niemiec, nie był to jedyny przypadek jej przemytu z tego śródziemnomorskiego kraju. Zwykle jednak chodziło o znacznie mniejsze ilości, jak w październiku, kiedy znaleziono 2,4 kg marihuany w walizce 22-latka, który przyleciał do Stuttgartu z Barcelony. Europejscy celnicy są coraz bardziej wyczuleni na wszelkie transporty z Półwyspu Iberyjskiego. Uprawiana na hiszpańskiej ziemi, a następnie przemycana – w warzywach, owocach czy słodyczach – marihuana staje się coraz powszechniejsza i łatwiej dostępna. Znaczenie Hiszpanii w biznesie narkotykowym potwierdzają statystyki i badania. Według europejskiego raportu narkotykowego ilość skonfiskowanej marihuany w Hiszpanii rośnie od dziesięciu lat. Przez długi czas większość produktów z konopi indyjskich pochodziła z Maroka. Ale teraz, szczególnie ze względu na pandemię, która uszczelniła wiele granic, uprawa konopi w Hiszpanii staje się atrakcyjniejsza, a przy tym prostsza i bezpieczniejsza. „Klimat jest korzystny dla roślin, a hiszpańscy koledzy znajdują coraz więcej plantacji w budynkach”, mówi „Süddeutsche Zeitung” Ruth Haliti, rzeczniczka niemieckiej służby celnej. Statystyki potwierdzają trend – według hiszpańskiego MSW w 2019 r. skonfiskowano 1 538 995 roślin, czyli o 57% więcej niż rok wcześniej. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba skonfiskowanych upraw wzrosła nawet czterokrotnie, z 400 tys. w 2014 r. do prawie 1,6 mln rok temu. Dane CITCO, tamtejszego wywiadu ds. zwalczania m.in. przestępczości zorganizowanej, pokazują, że Hiszpania w ciągu zaledwie czterech lat stała się trzecim co do wielkości producentem i eksporterem marihuany w Europie, ustępując jedynie Albanii i Włochom. Gram marihuany w iberyjskim kraju kosztuje zaledwie 5 euro, podczas gdy we Francji 9 euro, w RFN 11, w Szwecji 14, a w Finlandii aż 23 euro. „Takie marże przyciągają do Hiszpanii zagraniczne i wielonarodowe zorganizowane grupy, które tworzą tam linie produkcyjne, aby sprostać popytowi w swoich krajach”, wyjaśnia Jan Op Gen Oorth, rzecznik Europolu. Dziennik „El Mundo” alarmuje, że w ostatnich latach gwałtownie wzrasta liczba upraw konopi na terenach miejskich. W lipcu, w wyniku działań zapobiegawczych policji krajowej, agenci dowiedzieli się o istnieniu plantacji w kilku domach w madryckiej dzielnicy Fuencarral-El Pardo – uprawiane tam konopie przetwarzano na gotowy narkotyk. Domy miały wymyślny system oświetlenia i wentylacji, przeznaczony do uprawy na dużą skalę. W listopadzie Gwardia Cywilna przechwyciła 17 tys. kg marihuany i zlikwidowała sieć biznesową, której celem były uprawa, zbieranie i sprzedaż konopi sativa. Większość interwencji miała miejsce w Villa del Prado. W wyniku operacji aresztowano pięć osób i przejęto 372 tys. krzewów konopi, przemysłową maszynę do sortowania oraz kilka ton już zapakowanych, gotowych do dystrybucji „pąków”. Policja zatrzymała także pięć osób i zlikwidowała dwie wewnętrzne plantacje w okręgu madryckim. W Paracuellos de Jarama zlokalizowano plantację, na której uprawiano 2,9 tys. krzewów konopi – co daje 3,625 mln euro. Właściwie bez przerwy hiszpańska prasa donosi o likwidowanych osiedlowych plantacjach. Istotną rolę w biznesie narkotykowym odgrywa chińska mafia. „Doprowadziła ona do rozkwitu produkcji marihuany w Hiszpanii w ciągu ostatnich czterech lat”, mówią śledczy w madryckim dzienniku „El País”. „Chińczycy rozrzucili produkcję w 12 regionach, aby nie stracić całego plonu”, tłumaczą. Każdy etap działalności został dokładnie zaplanowany: „Byli rekruterzy, którzy szukali domów i magazynów nadających się na założenie plantacji. W jednym z nich znaleźliśmy trzy piętra pełne roślin”. Organizacje przestępcze z Państwa Środka do uprawy wykorzystują niewolniczą siłę roboczą z Azji. Mafiosi obiecują imigrantom pracę przy zbiorach, na budowach, w magazynach – a na miejscu odbierają tym ludziom paszporty, zamykają ich, grożą i szantażują. Jednym z takich niewolników był X, 37-letni obywatel Wietnamu, który pod koniec lutego 2019 r. został uratowany przez Gwardię Cywilną









